Obudziliśmy się przed Dan'em i Jessy, czego można się było spodziewać. Jake powitał mnie czułym pocałunkiem w policzek. W końcu wszystko zacznie się układać.
MC: Jeść! - żołądek burczał mi z głodu.
Jake: Poczekamy, aż wstaną i może wybierzemy się na jakieś śniadanie? - zaproponował.
Dan: Ktoś mówi o jedzeniu? - wychylił się zaspany z pod pościeli.
MC: Główka nie boli? - wiem, że oboje wczoraj zaszaleli.
Dan: Leżę w łóżku w, którym wczoraj się dupcy*iście, więc jedyne co mnie boli to psychika - cudowny człowiek.
Jessy: Dzień dobry, gołąbeczki - jej krótkie ręce wyciągnęły się do rozciągnięcia.
Dan: Wstajemy mała i idziemy coś zjeść - dał jej buziaka w policzek i zaczął zbierać swój tyłek z łóżka.
W dobre piętnaście minut wszyscy zebraliśmy się do wyjścia. Naszym planem było śniadanie w Rainbow Cafe, więc zmierzaliśmy dokładnie w kierunku tej kawiarni. Po chwili byliśmy już pod drzwiami i usiedliśmy do wskazanego przez kelnera stolika.
Każdy zamówił po kawie i wybranym daniu z menu śniadaniowego. Czekałam na tak miły czas od dawna. Zwyczajnie dwie pary siedziały i spędzały ze sobą miło czas.
Jessy: Wyjedźmy gdzieś na wakacje razem - rzuciła słowa przeżuwając jedzenie.
Dan: Chcesz być skazana na tę dwójkę 24h przez 7 dni? - zaśmiał się pod nosem.
Jake: Jedźmy do nas! - rzucił bez zastanowienia.
Dan: Haha, wiem, że k*rwa długo siedziałeś w zamknięty w piwnicach, ale wakacje mają to do siebie, że wyjeżdżasz poza obręb miasta - wiedziałam, że Jake chciał ich zabrać do naszego prawdziwego domu.
Jake: MC?
Dan: Intrygi, wszędzie k*rwa intrygi i tajemnice. Nie wytrzymam z nimi dłużej niż do południa - uwielbiałam Dan'a za jego zaczepki.
MC: Tak! Jedziemy na wakacje! - wizja Bali z nimi była miodem na moje serce.
Jessy: Super! Zadzwonię do taty Richy'iego, że biorę wolne na tydzień! - wstała szczęśliwa i chwyciła telefon do ręki.
Dan: Halo! Mam spędzić wakacje w mieszkaniu Jake'a i MC?
MC: Haha, nie Dan...
Dan: To mnie oświeć! - zaczął się niecierpliwić.
Jake: Jedziemy do naszego domu na Bali - popatrzył w moją stronę szczęśliwy i uścisnął moją dłoń.
Dan: Co k*rwa?! - był w szoku jakiego można się było spodziewać.
Jessy: Co jest? Dostałam wolne, więc możemy planować już gdzie jedziemy - popatrzyła na białego z twarzy Dan'a - Dan?
Dan: Nie, nic tak zwyczajnie wybieramy się do domu Jake'a i MC - napił się łyka kawy - na Bali k*rwa...
Jessy: Co?! Jak to?! Kiedy?! - jej szok też był spodziewany.
MC: Jak pierwszy raz uciekliśmy razem to byłam w takim samym szoku, kiedy stanęłam przed tym domem i dowiedziałam się, że należy do Jake'a.
Jake: Do nas, MC.
Dan: Macie jakiś prywatny odrzutowiec jeszcze?
Jake: Nie, ale pomyślę nad tym - Dan chwycił się za głowę i puścił głośny śmiech z ust.
CZYTASZ
Do not let me go
Mystery / ThrillerKontynuacja opowiadania "I love you too, Jake". Czy ucieczka do wspólnego życia w wymarzonym miejscu będzie spełnieniem ich marzeń? Historia oparta wyłącznie na wyobrażeniach po skończonej rozgrywce.