Nie potrafię

35 0 0
                                    

Przyszłam do domu zalana łzami. Łyknęłam niebieską tabletkę i oparłam się o ścianę. Nie byłam wściekła na to, że filmik będzie latać po sieci. Byłam wściekła po Jake go zobaczył. Jedyna osoba w życiu na, której zależy mi bardziej niż na własnym. Wszystko miało powoli choć i tak pod górkę wrócić do normy...

Powoli tabletka zaczynała działać i mój świat stawał się płytszy. Zasnęłam leżąc w kącie na podłodze, leki miały to do siebie, że najgorszy czas pozwalały przespać.

Obudziłam się po 20:00, Jake'a nadal nie było...biłam się z myślami czy zażyć więcej, ale usłyszałam jak ktoś próbuje wsadzić klucz do drzwi mieszkania obok.

To był Jake...bałam się wyjść o cokolwiek zapytać.

MC: Jake?

Jake: Nie dam rady - był kompletnie pijany i nie potrafił trafić kluczem do zamka, ocierając się o drzwi upadł na ziemię i zaczął wyć z bólu - nie dam rady, MC.

MC: Chodź proszę, jesteś pijany - wyglądał jak duch samego siebie.

Jake: Nie chcę iść do Ciebie - serce zakuło mnie tak mocno, że właściwości tabletki odeszły w zapomnienie.

MC: Jake! Daj klucz otworzę Ci drzwi - podał mi klucz i wprowadziłam go do środka.

Nie chciałam teraz poruszać żadnego tematu więc udałam się do wyjścia.

Jake: Dlaczego?

MC: Co?

Jake: Dlaczego nie poczekałaś?

MC: Nie mam na to wytłumaczenia.

Jake: Ja nie potrafię tego wybaczyć, MC. Ten obraz Ciebie jak pieprzysz się z kimś innym. Ja tego nie wymaże nigdy.

MC: Wiem, Jake - dobrze o tym wiedziałam.

Jake: Kochałem tamtą MC najmocniej na świecie.

MC: Ja nadal kocham tego Jake'a - chwyciłam za klamkę.

Jake: Zapomnij, MC. Tak będzie dla nas obu najlepiej - bałam się go zostawić bo wyglądał tak samo jak ja 10 miesięcy temu.

Wyszłam z mieszkania i poszłam do siebie. Straciłam już te emocje co kiedyś, przerobiłam z moim daremnym psychiatrą ataki paniki. Widziałam, że potrzeba czasu na zwalczenie bólu i zrozumiałam, że Jake ma rację. Dla nas obojgu lepiej będzie jak zapomnimy...

(...)

Obudziłam się o 7:00 z budzikiem, auto było prawdopodobnie pod firmą więc wzięłam taxi do pracy. Nie budziłam Jake'a, nie wchodziłam mu w drogę. Nie czekałam na swoich znajomych pod wejściem, zwyczajnie wyjechałam windą i poszłam do biura. Chwilę po mnie do biura przyszedł Jake.

Jake: Cześć.

MC: Cześć.

Siedzieliśmy w grobowej atmosferze i zupełnej ciszy. Czasem ktoś przyszedł się o coś zapytać, ale entuzjazm był równy u nas zero.

CEO: Jutro wyjeżdżacie więc przyniosłem Wam bilety na samolot, sprawdźcie dane gdyby się coś nie zgadzało to proszę dzwońcie do sekretarki. Ja lecę na spotkanie, miłego wyjazdu - przyda się.

Cały dzień minął na tym, że nie odzywaliśmy się do siebie. Wyszedł 5 minut przede mną z pracy i widziałam jak czeka na autobus. Ja wzięłam samochód z parkingu i pojechałam do domu. Spakowałam mała walizkę ubrań na wyjazd i usiadłam w ciszy własnych myśli. Czy może się jeszcze przytrafić coś gorszego niż to co już przeszłam w życiu?

Do not let me goOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz