POV MC
Pojechałyśmy na zakupy do pobliskiej galerii handlowej oddalonej od Duskwood o 30 km. W przeciągu ostatniego roku straciłam swój własny można powiedzieć dorobek w postaci ubrań dwukrotnie. Miałam oszczędności z tytułu pracy w korpo, więc mogłam sobie pozwolić na małe odświeżenie. Mój styl na przestrzeni tych miesięcy również uległ niewielkiej zmianie. Stałam się bardziej odważana dzięki miejskiemu życiu oraz częściej podkreślałam swoje ciało.
Będąc na zakupach odebrałam telefon od Jake'a.
MC: Halo, co jest?
Jake: Awaria!
MC: Jaka awaria?
Jake: Słuchaj mnie uważnie i się nie śmiej - wziął głęboki wdech aby samemu powstrzymać śmiech - Dan i Jessy mają dziś rocznicę pierwszego pocałunku.
Na chwilę zamarłam próbując opanować swoje emocje.
Jake: Jesteś tam? Błagam Cię nic mu nie mów, że wiesz.
MC: Staram się oddychać, ale nie mogę! - próbowałam powstrzymać śmiech na tyle, że prawie się dusiłam.
Jake: Potrzebuję Twojej pomocy!
MC: Oczywiście jestem profesjonalistką - trzymałam się za buzię, żeby Jessy nie zorientowała się niczego.
Jake: Wymyśl coś!
MC: Potrzebujesz pomocy czy zastępstwa?
Jake: Ja się nie nadaję do tego...błagam.
MC: Dobra, pomyślę i oddzwonię jak będę coś wiedzieć.
Jake: Wiedziałem, że mogę na Ciebie liczyć!
Rozłączył się, kiedy ja w mojej głowię próbowałam ułożyć co takiego mogłoby im obu sprawić przyjemność jednocześnie starając się być jak najbardziej poważna.
Jessy: Co taka szczęśliwa? - nie uszło jej uwadze.
MC: Jessy myślałam, żeby zabrać Jake'a na randkę. Gdzie Ty zabrałabyś Dan'a? - musiałam dowiedzieć się małym podstępem.
Jessy: Hmm...jeśli mowa o Tobie i Jake'u to przypuszczam byłoby to coś ekstremalnego. Dan pewnie zabrałby mnie do baru na drinka - zaczęła się śmiać - marzy mi się zwyczajny piknik nad wodą albo na łące.
MC: Romantycznie - sprawa sama się rozwiązała.
Spacer po galerii dobrze nam zrobił. Obkupiona byłam w wystarczającą ilość ubrań i żołądek zaczął domagać się jedzenia. Na szybko zjadłyśmy po gotowej kanapce i udałyśmy się w kierunku Duskwood. Dosyć sporo czasu spędziłyśmy na zakupach. Jessy odwiozła mnie pod samo mieszkanie, więc w teorii nie musiałam dzwonić po Jake'a w kwestii podwózki, ale musiałam skontaktować się z nim w temacie planowanej randki.
MC: Haloooo, w domu już jestem.
Jake: Ja nadal tkwię z Dan'em i jedyne na co wpadł to wyjście do Black Swan - szeptał, żeby Dan go nie usłyszał i jego głos był uroczo zmęczony.
MC: Haha, na drinka? Trzeba zorganizować piknik na łące albo przy jeziorze.
Jake: Jaką masz pewność, że to się jej spodoba?
MC: Rozmawiam z ludźmi, Jake.
Jake: Racja, to od czego mam zacząć?
MC: Nie dacie sobie rady, prawda?
CZYTASZ
Do not let me go
Mystery / ThrillerKontynuacja opowiadania "I love you too, Jake". Czy ucieczka do wspólnego życia w wymarzonym miejscu będzie spełnieniem ich marzeń? Historia oparta wyłącznie na wyobrażeniach po skończonej rozgrywce.