1. Nowy początek starego życia

539 26 15
                                    

Rozdział pierwszy
Nowy początek starego życia

*

W mieście Little Whinging dzień jeszcze nie nastał. Domki otoczone były opiekuńczo rozrzedzoną mgłą, w której widać było zarys samotnej postaci.

Stała za jednym z dorodnych krzaków wpatrzony w określony domek.

Każdy na ulicy Privet Drive był identyczny, ale obcego interesował ten z numerem 4.

Był tam pewien chłopiec, od którego zależało więcej, niż ktokolwiek mogłoby się spodziewać.

Harry Potter

Samotny głodujący wilk, któremu wkrótce magiczny, jak i mugolski świat zwalą się na głowę.

Jeszcze tego nie wiedział...

Nie wiedział...

Siedział teraz w nogach łóżka w swoim małym pokoju, obserwując pustym wzrokiem klatkę po sowie Hedwidze.

Jakiś czas temu wysłał ją do przyjaciół z milionem pytań i żądań odpowiedzi. Niestety przez całe dwa bite miesiące słowem się nie odezwali.

Tym razem było tak samo. Hedwiga nawet jeszcze nie wróciła z podróży. Został sam. Pewnie nie ma z czym wrócić... Jego przyjaciele wypieli się na niego.

Nic. Ani be, ani me... Cisza jak makiem zasiał.

Za trzy dni jest już 3 września, wracają do szkoły, a oni wciąż milczą.

Czy zasłużył na to?

Był świadkiem powrotu Voldemorta... Walczył z nim...

I co za to dostał? Dwa miesiące bez jakiegokolwiek znaku od magicznego świata. Jakby w ogóle nie istniał... Jakby nikt go nie obchodził.

Myślał, że Dumbledore przez to wszystko, co stało się w ubiegłym roku, już pierwszego dnia wakacji zabierze go w bezpieczne miejsce, ale nie...

Poderwał się z łóżka i podszedł do okna.

Dopiero świtało, ale przez mgłę i tak nic nie było widać.

Harry całą noc nie spał. Nie mógł zmrużyć oka, bo złość w nim kipiała i miał ochotę po prostu wrzeszczeć.

Wrzeszczeć na cały magiczny i niemagiczny świat...

Co się w nim dzieje?

Nie wie.

Przestał nawet dostawać prorok codzienny...

Wszyscy się od niego odwrócili, nawet głupia gazeta.

Rozejrzał się po pokoju, szukając sam do końca nie wiedział czego.

Był to mały i strasznie zagracony pokoik. Od początku wakacji najwyżej dwa razy w nim posprzątał. Stare zepsute jedzenie walało się po kątach, a podłoga kleiła się od nadmiaru brudu, na której leżały porozrzucane ubrania i jakieś książki kartki itd. Jedynie kufer przy otwartej szafie stał gotowy do podróży z książkami i rzeczami na wypadek jakby mieli go przenieść.

Prychnął głośno.

Głupi był, myśląc, że tak zrobią.

Ciekawe jak będą się tłumaczyć, gdy w końcu się spotkają. Za kilka dni w pociągu w końcu spotka Rona i Hermionę i naprawdę ciekaw był co mu powiedzą.

Usłyszał kroki za drzwiami. Poznał po ich ciężkim chodzie, że to Dudley. Zapewne szedł do lodówki wchłonąć wczorajszą kolację.

Niewiele myśląc, podszedł do drzwi, przechodząc przez cały śmietnik i wyszedł na korytarz.

Przekleństwo WolnościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz