6. Pionek z Szachownicy

318 15 4
                                    

Rozdział szósty
 Pionek z Szachownicy
*

Uczta dobiegła końca, Dumbledore wstał z piedestału i rozłożył ramiona, jakby chciał objąć całą wielką salę, Uśmiechnął się znad złamanego nosa, a jego okulary zabłysły, gdy cała wielka sala skupiła na nim wzrok.

- Pora wskakiwać do łóżek moi drodzy. Prefekci domów niech zaprowadzą nowych uczniów do dormitoriów i życzę każdemu spokojnych i udanych lekcji w nadchodzącym roku. Dobranoc!

Z każdej strony rozległy się dźwięki szurania krzesłami i gwar głosów się nasilił. Ludzie się śmiali, wesoło i beztrosko rozmawiali, czasem zerkając na Harry'ego, który po prostu nie mógł tego nie zauważyć.

Utkwił wzrok na stole nauczycielskim. Dumbledore zdążył już zniknąć, nie wiadomo gdzie i jak, reszta powolnym krokiem szła w stronę bocznego wyjścia dla personelu.

Umbridge, której głowa ledwo wystawała znad blatu, przystanęła by dotknąć swoją pulchną dłonią tronu dyrektora.

Harry'ego zaczęło zastanawiać, skąd ona się tu w ogóle wzięła i czy rzeczywiście to właśnie Dumbledore ją tu sprowadził. Jakoś ciężko było mu uwierzyć, żeby sam wybrał taką landrynkę na nauczyciela. Więc istnieje tylko jedno wyjaśnienie, ktoś nad dyrektorem ją wskazał, czyli nie kto inny jak sam minister magii Korneliusz Knot

Landrynka odeszła od tronu i kuśkając na swoich krótkich nóżkach wyszła z sali.

Nagle Harry zdał sobie sprawę, że został sam. Wszyscy uczniowie i nauczyciele znikli za drzwiami zostawiając harmider. Stoły pełne były resztek, które też walały się po posadce przyciśnięte przewróconymi krzesłami.

Harry podejrzewał że gdyby nie on, skrzaty domowe już by sprzątały sale, a wśród nich możliwe, że byłby też Zgredek. Zawsze robiły to z dala od ludzkich spojrzeń i doznał w poprzednim roku szoku gdy odkrył, że w Hogwarcie też się znajdują.

Było jeszcze wiele tajemnic, które tylko czekały by je odkryć.

Magiczne świeczki latające pod kopułą w jednym momencie zgasły zostawiając smugę dymu, a Harry zrozumiał, że musi już wracać.

Ruszył do wrót, jego kroki niosły się echem po pustej sali gdy nagle zatrzymał się w połowie trzymając nogę w górze. Na stole Ravenclawe pod kubkiem z dyniowym sokiem wystawał prorok codzienny.

Harry poczuł podniecenie. Oto nadarzyła się świetna okazja, by w końcu dowiedzieć się co wypisywał ten szmatławiec. Wszyscy usilnie starali się trzymać go z daleka od Harry'ego, jednak sama opatrzność zesłała gazetę na stół.

Od razu go chwycił zapominając, że kubek na nim stał. Ten się przewrócił, pomarańczowa substancja wypłynęła zostawiając ślad na białym obrusie

Nie przejmując się tym obejrzał okładkę magazynu. Było tam ruchome czarnobiałe zdjęcie dyrektora stojącego we wrotach dziedzińca, wszystko wokół niego falowało na wietrze. Samo zdjęcie miało okrągły ślad od kubka.

Nad fotografia widniał nagłówek: DUMBLEDORE ZBZIKOWANY STARZEC PRZEKRACZA CORAZ TO WIĘCEJ GRANIC.

Harry prychnął wiedząc, że to prawda tylko w innym kontekście

Pod nagłówkiem było jeszcze kilka mniejszych podpunktów:

* DOLORES JANE UMBRIDGE NOWA NADZIEJA PRZYSZŁOŚCI CZARODZIEJSKIEGO ŚWIATA

* HARRY POTTER NIEBEZPIECZNY PIONEK

* NOWINKI MAGICZNE I PRZYSZŁOŚĆ NASZEGO PRZEBYTKU

Harry oczywiście najpierw zajął się artykułem o sobie. Znalazł go gdzieś w połowie proroka wraz ze swoim zdjęciem.

Przekleństwo WolnościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz