16. Płotki w jeziorze

103 6 9
                                    

Rozdział szesnasty
Płotki w jeziorze

*

McGonagall ze zmrużonymi oczami gdzie strzelały iskry wściekłości ,przyglądała się Harry'emu. Atmosfera wokół niej zagęściła się ze nawet drobinki kurzu nie śmiały latać wokół. Ron i Hermiona stojący tuż obok niej unikali wzroku przyjaciela ze spuszczonymi głowami przeskakując z nogi na nogę

- Za mną Potter - warkneła McGonagall

- Gdzie i po co?

- Musimy porozmawiać

- Nie mamy o czym - odrzekł chłodno Harry

- Tak myślisz... Grubo się myślisz... - zerknęła na odznakę - Zdejmij ja!

- Odpada - pokręcił głową

- I tak ci się nie przyda - zacisnęła pięści - Skoro nie chcesz iść, to słuchaj. Dumbledore podjął kroki... Zabezpieczył wszelkie informacje, które mógłbyś wykorzystać przeciwko niemu. Nic już z nikogo nie wyciągniesz nawet z tą zdradziecką odznaką!

- Rozumiem, że Flitwick poleciał na skargę - zadrwił Harry - Szybko się uwinął... ile minęło?

Odpowiedziała mu cisza

- Poniekąd spodziewałem się tego... - ciągnął dalej - W końcu na początku roku bez żadnych oporów wyjawiliście mi parę informacji o Zakonie Feniksa...

- Co ty robisz?! - przerwała mu Hermiona - Gadasz takie rzeczy przy Malfoyu?! Jego ojciec, jest śmierciożercą!

Harry zerknął na Ślizgona który lekko podniósł brew i uśmiechnął się

- Draco... - szepnął Harry - Jest moim sprzymierzeńcem... Może na razie jeszcze nie możemy się dogadać, jednak z czasem ufam, że wszystko się zmieni - uśmiechnął się - Prawda?

- Kto by pomyślał, że ty i ja, kiedyś... - blondyn pokręcił głową z uśmiechem - Niewiarygodne

- Jeszcze trochę, a nie będzie odwrotu Potter - ostrzegła go McGonagall - Zawróć

- Niech pani daruję sobie te groźby - warknął Harry głosem nasączonym jadem - Zrobię wszystko, co w mojej mocy, by zniszczyć Dumbledora. WSZYSTKO. Nie ma sensu już tego ukrywać, wszelakie próby, aby mnie powstrzymać, na nic wam się nie zdadzą

- Uważaj, co mówisz Potter! - krzyknęła McGonagall - Zaraz wylecisz ze szkoły!

Harry wybuchł śmiechem. Cały korytarz zabrzmiał od tego chłodnego, cynicznego śmiechu

Ron i Hermiona spojrzeli po sobie wystraszeni, McGonagall cofnęła się o krok, a Malfoy przyglądał się Harry'emu zafascynowany

- Niech pani nie robi ze mnie głupka! - zawołał Harry - Doskonale wiem, że tego nie zrobicie!

- Żebyś się nie przeliczył!

Harry prychnął. Bardzo powoli podszedł bliżej do trójki magów. Stanął obok McGonagall. Obejrzał ją od stup do głów i wyszeptał do ucha

- Lepiej niech pani uważa.

- Nie groź mi Potter, bo oberwiesz

- Nie grożę, tylko ostrzegam. Czasy się zmieniły... Niech lepiej pomyśli pani, po czyjej stronie stoi...

Cofnął się z uśmiechem widząc zdeprawowana twarz opiekunki

- Wracam do dormitorium... - wyszeptał jakby nigdy nic. Jakby prowadził zwykłą rozmowę z nauczycielem - Do widzenia pani.

Przekleństwo WolnościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz