Rozdział jedenasty
Krok w tył*
Była niedziela wieczór, a cała szkoła zgromadziła się w wielkiej sali, aby oddać ostatnią cześć zmarłemu.
Rodzina Hoopera siedziała przy stole Griffindoru ze łzami w oczach. Tragiczna śmierć ich syna zszokowała wszystkich, biedak skręcił kark na oczach całej drużyny, tracąc kontrolę nad swoją własną miotłą.
Zabrano ją do zbadania, bo każdy ze światków mówił tylko jedno: zaczarowano miotłę!Harry widział to na własne oczy. Jak runął w dół i uderzył w ziemię... Pamiętał ten trzask kości... Ten przerażający dźwięk będzie go prześladować do końca życia...
- Dziękuję za wasze czas - rzekła McGonagall wychodząc na środek sali - Uczniowie mogą już wrócić do swoich domów...
W grobowym nastroju wszyscy wstali i w nienaturalnej ciszy ruszyli do wyjścia.
Harry, wlokąc się za Ronem i Hermioną gapił się w plecy przyjaciół z pustką w głowie.
Już drugi raz widział śmierć na własne oczy... Ale ta była najgorsza... Taka niesprawiedliwa...
Hooper, mimo że był kretynem, nie zasługiwał na taką śmierć... Ktoś go zabił... To było morderstwo... Był bardziej niż pewien, że znajdą oznaki magii w jego miotle!
*
Do końca miesiąca już nic się nie działo. Lekcje przebiegały bezproblemowo i jakby każdy stracił chęci na cokolwiek. Ron i Hermiona wśród tego wszystkiego dzielnie wykonywali powierzone im zadania, zwłaszcza Hermiona. Jej błyszcząca odznaka już z daleka biła po oczach, która wzięła sobie do serca rolę prefekta.
W weekendy odwiedzali Hogsmeade jednak nie byli w humorze, aby siedzieć tam dłużej, niż by potrzebowali. Głównie zaglądali tam by kupić potrzebne rzeczy do nauki
Wszystko, czego Harry dowiedział się przez ten miesiąc o dyrektorze wyjawił również Ginny i bliźniakom, ale żadne z nich nie potrafiło pomoc Harry'emu, więc stanął w jednym punkcie bez cienia szans, by zrobić chociaż jeden krok naprzód. Nie wiedział, jak dostać się do ludzi Grindelvalda, nie znał ich po prostu. Do Flitwicka też nie miał jak się dostać. Przestał także rozpowiadać głupoty i kłamstwa o Dumbledorze co nawet Hermionę już zdziwiło
- Dałeś sobie spokój? - zapytała przedostatniej soboty miesiąca gdy w trójkę siedzieli w Trzech Miotłach popijając kremowe piwo
Pub był jak zwykle wypełniony po brzegi różnorakimi czarodziejami i uczniami z Hogwartu. Nawet od czasu do czasu szło tutaj spotkać nauczyciela
- Z czym?
- Z kłamstwami o Dumbledorze?
- Szczerze to nie wiem - odpowiedział Harry ponuro - Jakoś mi zapał minął...
- Nawet nie wiesz jak mnie to cieszy
- Nie mówię, że zrezygnowałem - odrzekł Harry, kręcąc bączki kuflem - Tylko nie wiem, co mam dalej robić...
- A ludzie powiązani z Grindelvaldem? - zapytał Ron, popijając piwo
- Nie mam żadnego punktu odniesienia... Nie wiem kogo zapytać... Nawet Hermiona nie wie
- Niestety takich rzeczy nie znajdziesz w książkach - westchnęła tak ciężko jakby ten fakt ja zabolał
- A Flitwick? - drążył dalej Ron
- Najpierw muszę wiedzieć, o co zapytać, aby w ogóle zacząć działać... - mruknął Harry coraz bardziej pochylając się nad piwem
- To, co siedzimy w ślepym zaułku?
CZYTASZ
Przekleństwo Wolności
FanfictionRozpoczął się piąty rok nauki w Hogwarcie. Harry Potter tkwił przez całe wakacje u wujostwa bez jakiegokolwiek znaku od magicznego świata czy nawet przyjaciół. Pojął wtedy że Albus Dumbledore trzymał go w niewidzialnych kajdanach i zapragnął raz na...