19. Kominek

101 5 1
                                    

Rozdział dziewiętnasty
Kominek

*

Xavier Flighster , tajemniczy i spokojny uczeń z wymiany. Od kiedy przybył, nie wyróżniał się niczym szczególnym prócz tego, że jest z innej szkoły magii, dokładnie z zamku Czocha

Draco nic nie wiedział na temat tamtej szkoły, jednakże po spokojnym zachowaniu nowego mógł wyciągnąć wniosek, że to rygorystyczna szkoła, albo po prostu taka była poza Xaviera.

Nie miewał z nim lekcji, ponieważ był z ostatniego roku, a z tego co słyszał, nie mieszkał z żadnym z domów, dostając własny pokój.

Była to naprawdę intrygująca postać

Pottera też ciekawiła, ale Draco miał wrażenie, że mniej niż jego, za to niecierpliwie wyczekiwał niedzieli, biorąc ten dzień za pewnik pojawienia się Rity w kominku.

*

W sobotę dostał już rutynę uczniów i eliksir wielosokowy od Zabiniego. Zostawił je w pokoju Dracona słusznie myśląc, że w jego dzielącym z innymi sypialni nie będzie bezpieczny

*

W końcu nastała kolejna niedziela. Potter zjawił się z samego rana gdy Draco jeszcze w najlepsze spał owinięty pierzyną po same uczy

- Wstawaj!

Draco drgnął i lekko uchylił oczy

- Potter! - zawołał na jego widok momentalnie budząc się

- Była? - zapytał siadając na dużym wygodnym fotelu naprzeciwko kominka

- Nie!

Zszedł z łóżka w swojej zielonej piżamie, pierwsze co podchodząc do szafy, żeby nałożyć szlafrok. Powoli zaczął go irytować Potter i jego niezapowiedziane wizyty

- Myślisz, że z samego rana pojawi się? - zapytał znudzonym tonem

- To najbezpieczniejsza pora - odrzekł krótko Potter

Draco westchnął, zawiązując szlafrok na biodrach i siadając na łóżku. Wbił zmęczony wzrok w komin, mając w świadomości, że zachowuje się jak kretyn, czekając nad ranem na kogoś, kto nie dał nawet znać, o której i czy w ogóle będzie

No ale skoro już Potter siedzi tutaj to przecież przy nim nie zaśnie

Czas mijał, a kominek tylko palił się słabym blaskiem. Języki tańczyły i wirowały, najwyraźniej czując, że Potter uporczywie bez mrugania powieką wpatrywał się w ogień stukając palcem o rączkę fotela

- Rita... - wyszeptał - Dalej...

Zbliżało się południe a w brzuchu Dracona rozszalała się orkiestra dęta. Od rana nic nie jadł jak głupi patrząc się na plecy Pottera

Wstał, chwycił ubrania i już miał wyjść do salonu wspólnego kiedy...

- Gdzie idziesz? - warknął Potter

- Przebrać się i do wielkiej sali na śniadanie. - odpowiedział zerkając za siebie

- Nie waż się wychodzić!

- Odczep się, idę coś zjeść. Rita i tak nie pojawi...

Zamilkł, bo kątem oka zauważył coś w płomieniach. Jak blady przebłysk znikający szybciej niż się pojawił, był pewien, że w kominku ujrzał głowę.

Odszedł od drzwi i stanął przy Potterze siedzącym na jego fotelu

- Widziałeś?

Potter spojrzał w kominek z wyczekiwaniem. Dźwięk paznokcia uderzającym o fotel rozniósł się po sypialni w głuchej ciszy

Przekleństwo WolnościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz