13. Granice

121 5 1
                                    

Rozdział trzynasty
Granice

*


Wróżbistwo jako jedyne zajęcia były na szczycie wieży, do której wchodziło się dodatkowo przez strojona świecidełkami drabinkę. Już od chwili uchyleniu włazu do nozdrzy każdego ucznia uderzył zapach przeróżnych perfum profesor Trelawney.
Wróżbiarstwo to według Harry'ego najmniej potrzeby przedmiot w Hogwarcie i na dodatek najmniej go lubił. Za każdym razem słyszał tylko, że umrze szybko bolesną śmiercią

Od początku roku Trelawney przepowiedziała Harry'emu juz 7 śmierci a każda okrutniejsza od poprzedniej.

Wiedział, że mimo iż na lekcji gada głupoty to zdarzało jej się przepowiedzieć prawdziwe zdarzenia jak na przykład ucieczka Glizdoogona sprzed dwóch lat przez to żywił do niej lekki szacunek.
Co nie zmienia faktu, że i tak jej nie lubił

Trelawney czekała już na uczniów, dzwoniąc bransoletami, a jej długie szale powiewały od przewiewu otwartego okienka obok.

Na każdym z okrągłych stolików z miękkimi fotelami stały już perłowe kule

- Siadajcie, siadajcie - szepnęła wskazując dłońmi, na których na każdym palcu miała pierścienie - Szybko, szybko

- Mamy gościa - szepnął Ron do Harry'ego wskazując na ciemny kąt okrągłego pokoju

Skryta w cieniu półki z książkami stała Umbridge ze swoim notesem. Uśmiechała się delikatnie obserwując jak uczniowie siadają na swoich miejscach

- Siadajcie, siadajcie - powtórzyła Trelawney zerkając niepewnie na Umbridge - Dziś przepowiadamy ze szklanych kul...

- O patrz dziś znowu będzie mglisto - zadrwił Ron wpatrzony w kule

Harry spojrzał w kule i aż zmrużył oczy czy aby dobrze widzi

- Ja widzę jakieś czarne coś...

- Co czarne?

- Hmm... - przyjrzał się. Okrągła kula powoli nabierała koloru głębokiej czerni. Tak czarnej jakby mogła wchłonąć wszystko, co otaczało ją wokół. Czuł też dziwne zimno na karku, jakby coś stało tuż za nim. Odwrócił się, ale tylko zobaczył Nevilla i Seamusa wpatrzonych w inną kule - Nie widzisz tej czerni?

- U mnie jest szara - szepnął Ron - Pewnie coś ci odbija... Światło czy coś...

- Pewnie tak...

Trelawney wędrowała od stołu do stołu, pytając co kto widzi. Oczywiście Parvati i Lavender widziały przeróżne rzeczy, ale większość klasy widziało to co Ron. Czyli nic... Po minach łatwo można było wywnioskować, że kłamali Trelawney w żywe oczy gdy tylko pytała ich co widzą

W końcu dotarła do Rona i Harry'ego

- Co widzisz? - zapytała Rona

- Emm... To są Owutemy... Widzę swoje wyniki...Zdałem 6 z 7 przedmiotów...

- Czego nie zdałeś?

- Wróżbiarstwa...

Klasa parsknęła śmiechem a Ron uśmiechnął się pod nosem

- Też wróżę ci taka przyszłość mój drogi... - odgryzła się profesorka, ale Ron tylko wzruszył ramionami. Wyłupiaste oczy skierowała na Harrego - Co widzisz?

- Emm... Widzę chyba studnie... Tak to wygląda... ogromna czarna studnia...

- Dobrze, dobrze co dalej?

- Jest bardzo głęboka... Naprawdę bardzo głęboka... Chyba nie ma dna...

- Tak, tak

- Coś w niej jest... Jakaś czarna masa...

Przekleństwo WolnościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz