Jedenaście

23.5K 937 129
                                    



BRAYDEN

Wcale nie planowałem, że naprawdę pojedziemy gdzieś po tym lunchu, ale dzisiaj właśnie uświadamiam sobie, że chyba znajduję coś, czego przez długi czas mi brakowało.

Kogoś, kto słucha.

Słucha tak uważnie i wcale nie ocenia. Współczuje, ale się nie chowa. Mimo dystansu, który czasami bije od Jamie w najmniej spodziewanych momentach, chyba dlatego, że się krępuje, jestem pod wrażeniem otwartości jej umysłu i ciepła, które wokół siebie rozsiewa.

Wygląda fenomenalnie.

Naprawdę. Jej swetrowa sukienka opina górną część ciała i talię i jest w dokładnie takim fasonie, jaki lubię najbardziej. Rozszerza się odrobinę na biodrach i jest krótka, więc widzę jej szczupłe nogi pod czarnymi rajstopami.

I te włosy. Tym razem część jest spięta klamrą, ale właśnie na punkcie tej fryzury szaleję. Nie wiem, co w niej jest, nigdy nie interesowały mnie specjalnie loki, koki, ani inne wymysły. Gdyby tylko wiedziała, co zrobiłem z jej wstążką...

Niepewnie wsiada do mojego samochodu. Muszę ją upewnić, że niczego od niej nie oczekuję. To całkowita prawda. Mieć nadzieję to co innego, niż oczekiwać.

Owszem, mam nadzieję na to, że jakimś cudem się do siebie zbliżymy.

Ale równocześnie chcę, by czuła się w moim towarzystwie komfortowo.

Bo zauważyłem pewną zależność. Gdy się zapomina, robi się ciepła i przystępna, ale zawsze nadchodzi moment, w którym sztywnieje, jakby sobie o czymś przypomniała, i w następnej chwili już całkowicie unika mojego dotyku i zamyka się w sobie. Wtedy ja muszę mówić więcej i częściej, żeby podtrzymać dobrą atmosferę i na nowo ją rozluźnić.

Mógłbym ją rozluźniać na różne sposoby. Nawet jeśli próbuje sprawiać wrażenie lodowej księżniczki, dla mnie to żadne wyzwanie. Niemal władam lodem podczas każdej gry i treningu.

– Gdzie jedziemy? – pyta niewinnie.

Gula w moim gardle rośnie. Jej sukienka podwija się na udach. Profil zachęca mnie jak żaden inny. Ma małe piersi w zabudowanym dekolcie, ten nos z maleńkim garbkiem i naturalnie długie rzęsy. Brakuje jej tej odwagi wizerunkowej, którą na co dzień obserwuję u kobiet. Ale... nie przeszkadza mi to. Wręcz przeciwnie. Znów czuję, jakbym znalazł coś, czego nie szukałem, ale może potrzebowałem.

– Teraz przejedziemy przez różne dzielnice Minneapolis, a później pojedziemy od razu do Saint Paul. Zrobimy sobie rundkę po okolicznych miejscowościach, pokażę ci kilka ciekawych miejsc, a później odwiozę cię do domu.

Robimy dokładnie taką wycieczkę, i Jamie po drodze pokazuje mi wszystkie budynki swojej uczelni. A gdy wjeżdżamy do Saint Paul, zaczyna padać zimny deszcz, więc widok trochę nam się psuje.

– Czy to jest wasza arena? – Jamie słodko wygląda przez okno z nosem przy samej szybie. – Wow. Ale wielka.

– Musi pomieścić wielu ogromnych mężczyzn.

Jamie parska śmiechem.

Ja pieprzę. Miód na moje uszy. Lubię, gdy się nie powstrzymuje.

– Założę się, że wcale nie jesteście aż tacy ogromni.

– Nie? – Bezmyślnie sięgam po jej dłoń i biorę w swoją. Z łatwością podrzucam te małe paluszki, aż jej dłoń ląduje na mojej otwartej, dużo większej.

To niespodziewany dotyk. Sam nie podejrzewałem, że moje serce dostanie samoistnego zawału, gdy to zrobię. Zaczynam dyszeć jak pies, bo ona nie rusza dłonią, tylko wpatruje się w nią intensywnie.

For Good Luck (Thin Ice Games #1) [new adult hockey romance]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz