Dwadzieścia osiem

9.6K 455 42
                                    

JAMIE

Nie obchodzi mnie świat zewnętrzny.

Budzimy się po kolejnej drzemce z samego rana, jest już po jedenastej, ale Brayden przeciąga moment zwleczenia się z łóżka. Co dziesięć minut mamrocze, że niedługo wstaniemy, ale to się nie dzieje. Śmiejemy się, rozmawiamy i po prostu leżymy w swoich objęciach. 

– Naprawdę robię się głodna. 

Siedzę po turecku na pościeli i w jego koszulce i oglądam na telefonie zdjęcia, które zrobił kilka razy z poziomu lodowiska, uchwycając na przykład trybuny, banery publiczności. Z jego perspektywy też wygląda to majestatycznie. 

– Wiem. Zaraz będziemy jeść. 

– Chyba najpierw musimy wstać, prawda? – śmieję się. 

Na szczęście jest niedziela, więc nie mam żadnych zajęć na uczelni i nic mnie nie omija.

Sięgam w końcu po telefon, bo wypada dać znać Elis, dlaczego wczoraj nie wróciłam w ogóle na imprezę. Ale co mam napisać… że bzykałam się z Braydenem Wyattem?  

Ledwie podświetlam ekran i już widzę wiadomość od przyjaciółki. 

        Elis: PRZELECIAŁAŚ GO??? 

Przewracam oczami. Brayden leży wsparty na poduszkach i obserwuje mnie. 

– Co jest takiego zabawnego?

– Elis. Napisała do mnie z samego rana i wyobraź sobie, że nie zapytała nawet, czy wszystko w porządku. 

Brayden unosi kącik ust. 

– Bo wie, że jesteś ze mną, więc zakłada, że wszystko w porządku. 

– Co? Nie. Na pewno nie. Powinna się chociaż trochę martwić. Nie zna cię przecież aż tak dobrze. 

– Całkiem nieźle mnie zna. Kumplowała się z Mitchem i widywaliśmy się regularnie. Może nigdy się sobie nie przedstawialiśmy, ale na pewno wie, że nie odstawiałem krzywych akcji.

Nagle zalewa mnie fala wątpliwości. Niewielka, ale jednak. 

– Nigdy nie próbowałeś jej podrywać? 

Brayden wygląda na urażonego. 

– Sugerujesz, że z nią sypiałem? 

– Nie wiem. Po prostu pytam. 

– Elis nie nigdy nie była i nie będzie hokejowym króliczkiem. O ile mi wiadomo, nie spała z żadnym moim kumplem, a tym bardziej nie ze mną. Nigdy nawet nie próbowałem się do niej zbliżyć – wyjaśnia przejęty. – Dlaczego w ogóle o tym pomyślałaś? 

– Nie jestem pewna. Po prostu wiem, że miałeś dużo kobiet. Jesteś gwiazdą hokeja. 

– Miałem ich sporo, to prawda, ale nie sądzę, by rozmowa o nich była na miejscu, gdy jestem w łóżku z jedyną dziewczyną, która interesuje mnie w tym momencie. 

Wpatruję się w telefon z lekką niepewnością. 

Brayden podnosi się i unosi moją brodę. 

– Jamie. Oczy na mnie – mówi łagodnie. – Jestem poważny. 

Spoglądam na niego, starając się być pewną. To normalne, że mam wątpliwości. Sam przyznał mi, że dotychczas zadowalał się raczej jednorazowymi akcjami, a to, co właśnie robimy, zupełnie takie nie jest. Nie jednorazowe, nie nic nieznaczące. Choćby którekolwiek z nas chciało zaprzeczyć, budujemy w sobie nawzajem pewnego rodzaju zaufanie. 

For Good Luck (Thin Ice Games #1) [new adult hockey romance]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz