Epilog

9.1K 552 32
                                    

Zaraz wpadnie jeszcze końcowe info 😭

_______________

JAMIE

Otwieram szufladę przy łóżku Braydena, bo wiem, że znajdę tam coś do związania swoich włosów. Zero rozczarowania, bo dwie wstążki leżą na dnie szuflady.

– Zabieram jedną – informuję.

– To będziesz musiała mi jeszcze jakąś dać.

– Została jedna w szufladzie.

– To za mało. Muszę mieć zapasowe. Przynoszą mi szczęście. – Całuje mnie w czoło, przechodząc obok. – Ty cała przynosisz mi szczęście.

Brayden przed sekundą położył na swoim łóżku jakieś broszury.

– Co to? – pytam zaciekawiona.

– Między sezonami zawsze jedziemy z chłopakami na jakieś fajne wakacje. W tym roku wszyscy zgodnie stwierdzili, że najlepiej, żebyś ty wybrała kierunek podróży.

Świecą mi się już oczy. Odrzucam książkę – tym razem znów jest to lektura na studia, bo lada dzień mam egzaminy semestralne.

– Naprawdę?!

– Tak, kwiatuszku. To kilka propozycji. Możesz wybrać taką, która podoba ci się najbardziej.

Zaczynam przeglądać broszury.

– Kilka?! Tu jest ponad dziesięć destynacji! Wyspy Kanaryjskie?!

Wpatruję się jak zaczarowana w wysoką palmę i ekstremalne słońce.

– Dużo Europy. Tam też są fajne areny, w których chętnie bym pojeździł, więc jestem za. Tylko proszę, nie do Paryża, bo podobno jest tam mnóstwo szczurów.

– Jestem w szoku – przyznaję szczerze. – Mówiłam ci już, że nigdy nie byłam na żadnych zagranicznych wakacjach. Jedyną moja podróż to ta na twój mecz w Nevadzie. Ale Brayden, takie wakacje muszą kosztować fortunę!

– Sponsoruje je klub, kochanie.

– Czyli jedzie cała drużyna?

To mogłoby być niezręczne. Z tego, co wiem, Seth zaczął już pojawiać się na zbiórkach i nawet wyszedł razem z drużyną na lodowisko. Brayden nie chce się denerwować, więc raczej o tym nie rozmawiamy.

– Nie – odpowiada. – Jedziemy małą grupą. Będzie Beck, Rory i może jeszcze kilku kumpli. Tanner się nie wybiera, bo woli zostać z bobasem w domu. Jeśli chcesz, możesz wziąć Elis.

Już widzę jej zachwyt. Kolorowe drinki wieczorami, może jakiś basen. Pokochałaby te wakacje w ciepłych krajach Europy albo na Hawajach. Mnie natomiast kusi na przykład jakieś włoskie miasto, bo tam to dopiero pieką dobry chleb. Żarcie musiałoby być wyśmienite.

– Nie mogę jechać tak na wasz koszt. Mogłabym zapłacić za siebie.

– Jeśli będziesz bardzo chciała, możesz opłacić sobie nocleg, ale na więcej ci nie pozwolę. A jak zdecydujesz się na to wyłożyć pieniądze, to będę ci kupował tyle prezentów, ile będzie w stanie pokryć ten koszt.

Marszczę brwi.

– Nie możesz tego zrobić.

Patrzy na mnie z niedowierzaniem.

– Wypróbuj mnie.

Okej – chłopcy jadą na wakacje, a ja zdecydowanie jadę z nimi. Należy mi się. Ciężko pracowałam cały semestr i mam wspaniałe wyniki, jestem jedną z lepszych studentek na roku. Dostanę stypendium na następne semestry, co oznacza dodatkowy zastrzyk gotówki. W końcu kupię sobie nowego laptopa, którego wciąż nie mam – pożyczyłam od Elis. Moja walizka przecież nigdy się nie znalazła, ale już zapomniałam nawet, co dokładnie w niej było.

Ale za to teraz przypomniałam sobie, że właśnie tak poznaliśmy się bliżej z Braydenem. Cholera, jak to dobrze, że Mitch wtedy jednak po mnie nie przyjechał.

Włochy? A może jednak jakieś egzotyczne plaże? Zupełnie nie potrafię się zdecydować. Jak Elis się dowie, padnie z wrażenia.

Decyduję się od razu do niej zadzwonić, żeby miała miłą niespodziankę. Ostatnio bardzo ciężko pracuje, wciąż wraca późno do domu i widzę, że jest przemęczona, ale nigdy nie da tego po sobie poznać. Odbiera po trzech sygnałach.

– Tak?

– Zobacz, co wysłałam ci w wiadomości i powiedz, że pojedziesz tam ze mną.

Słyszę szmery i klikanie.

Czekam na jakiś pisk albo jakąkolwiek reakcję, a jedyne, co dostaję, to… niezręczne chrząknięcie.

– Hmmm – mówi po chwili do słuchawki.

– Wszystko w porządku?

– Taaaak.

– Myślałam, że wybuchniesz ze szczęścia. Może nie zrozumiałaś? Możemy wybrać kierunek i jedziesz tam ze mną, Elis. W te wakacje!

– Hmmmm.

Teraz jestem już zupełnie zagubiona. Brayden wciąż siedzi obok mnie i ogląda coś na telefonie. Chyba jakieś wideo o hokeju.

– Elis? Przerażasz mnie. Jesteś chora?

– Nie.

– A pojedziesz ze mną, jeśli cię zaproszę?

– Pewnie.

Zimny dreszcz wędruje wzdłuż mojego kręgosłupa. Coś jest nie tak. Elis zachowuje się bardzo… bardzo dziwnie. Znam swoją przyjaciółkę i owszem, często jest oazą spokoju, zwłaszcza gdy jest świeżo po porannej jodze, ale jest środek dnia i ona nawet nie brzmi na zrelaksowaną.

– Myślałam, że się ucieszysz i będziesz  podekscytowana – mówię nerwowo. – Co się dzieje? Nie zachowujesz się, jakbyś była zaskoczona.

– Cóż – rzuca cicho – bo nie jestem.

Wstaję i łapię swoje odbicie w lustrze. Brayden chyba wyłapuje, że coś jest nie tak. Zerka na mnie uważnie, ale wzruszam ramionami, bo nie jestem pewna, co się dzieje.

– Jeśli potrzebujesz pomocy, powiedz “czerwony”.

Tym razem Elis w końcu śmieje się łagodnie.

– Wszystko w porządku, Jamie. Po prostu nie jestem zaskoczona.

Oddycham z ulgą. Nikt jej nie więzi, nikt jej nie porwał, na przykład jedna z jej randek z aplikacji.

– Jak to możliwe? – zastanawiam się na głos.

– Hmmmm. – Elis znów odchrząkuje. – Bo tak się składa, że jestem już na ten wyjazd zaproszona.

***

For Good Luck (Thin Ice Games #1) [new adult hockey romance]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz