JAMIE
Jest dobrze.
Tak dobrze.
Stresująco, nie będę kłamać, a to głównie dlatego, że Brayden w ogóle nie próbuje się już ukrywać. Pocałowanie mnie na oczach wszystkich, przytulenie, jakbym była co najmniej jego, było nie lada ryzykiem. Nikt nigdy mnie tak nie podniósł i nie sprawił, że moja noga uniosła się sama niczym w komediach romantycznych.
Więc jestem zadowolona, ale też niesamowicie wkurzona, że zrobił to bez konsultacji ze mną i chciał zaryzykować moje studia dla naszej relacji. Ja nie wiem, czy byłam gotowa na taki krok.
Poprawiam matową i delikatnie czerwoną szminkę w toalecie przed wejściem do sali. To jakiś obiekt imprezowo-konferencyjny, należący do tego samego miejsca, w którym śpimy. Pokoje znajdują się w budynku obok na piętrach, a my teraz przenosimy się do obiektu oznaczonego literą C i wjechałyśmy już na szóste, ostatnie piętro. Zanim w ogóle weszłam na salę, wyskoczyłyśmy z Elis jeszcze do łazienki, by przysłowiowo przypudrować nosek.
– Och, matko jedyna – jęczy Elis gdzieś z kabiny. – Ale mi się chciało siku. Przysięgam, że chyba trochę popuściłam.
Parskam śmiechem, zamykam opakowanie szminki i wrzucam je do małej eleganckiej torebki. Poprawiam sukienkę na ciele i przeglądam się w lustrze. To pierwszy raz od dawna, gdy postanowiłam się tak wystroić. Zabrałam tę sukienkę z premedytacją. Po małomiasteczkowej Jamie nie ma śladu.
– Uuu, ten kolor wygląda na tobie wystrzałowo – komentuje Elis, wychodząc z kabiny. – Ja nie mogę nosić żadnej czerwonej szminki, bo wyglądam od razu jak klaun.
A to dość niespodziewane, bo powiedziałabym, że rysy twarzy Elis są symetryczne i łagodne, bardzo kobiece, zdecydowanie bardziej standardowo piękne niż moje. Jasne włosy trzyma w niskim i eleganckim upięciu, z którego wystają pojedyncze rozjaśnione pasemka i spływają wokół jej twarzy, podkreślając okrągłą twarz. Lekki złoty makijaż, podobnie złota kiecka do połowy uda, dość obcisła, ładnie podkreślająca jej pełną figurę. Najbardziej chyba zazdroszczę jej piersi. Są okrągłe jak bułeczki, większe o dwa rozmiary od moich, takie miękkie i zachęcające. Elis właśnie poprawia swój stanik bez ramiączek, który wypycha biust mocniej w górę do rowka w kształcie litery V.
– Nie wiem, czy możesz tak wyjść. – Uważnym spojrzeniem obrzuca moje nogi.
Zerkam w dół.
– Coś nie tak?
– Twoja sukienka jest tak krótka, że nie możesz się nawet schylić. Nigdy w życiu nie widziałam chyba tak idealnej pary nóg, jak twoja. Brayden będzie musiał dokonać masowego morderstwa, bo twoje nogi staną się gwiazdą wieczoru zamiast niego.
Tłumię uśmiech.
Wiem, że mam ładne nogi. Długie i smukłe, o idealnie proporcjonalnych mięśniach. Nie mam na nich ani jednego odbarwienia, ogoliłam je z dokładnością co do milimetra i wysmarowałam błyszczącym olejkiem, żeby robiły jeszcze większe wrażenie. Czarna krótka sukienka jest obcisła i bardzo krótka, a do tego ma niewielkie rozcięcie na udzie, jakby skóry nóg było widać za mało. Szpilki są delikatne, brokatowe i w kolorze leśnej zieleni, jak koszulki Minnesoty podczas meczy wyjazdowych.
I zrobiłam jeszcze jedną bardzo ważną rzecz.
Spięłam jedynie część włosów do tyłu i związałam na nich zieloną wstążkę.
A to wszystko przez jedną wiadomość.
Ja zapytałam go w SMSach: powinnam się wystroić?
CZYTASZ
For Good Luck (Thin Ice Games #1) [new adult hockey romance]
RomanceSilny, niepokonany, bezwzględny... numer trzydzieści dziewięć, Brayden-fucking-Wyatt! Oto nadszedł ten bardzo ważny dzień: Jamie Jameson przeprowadza się do wielkiego miasta. Jedzie pociągiem, trafia na dworzec kolejowy w środku nocy i czeka, aż je...