JAMIE
Powinnam zaprzeczać?
Kłócić się?
Obstawać przy swoim?
Udawać, że ludzie wcale nie robią nam zdjęć, że Brayden nie jest publiczny i nie pokazuje wszystkim, że coś go ze mną łączy?
Nie mogę zrobić żadnej z tych rzeczy, do cholery, bo nie chcę wyjść na głupka. Siedzę więc w gabinecie Hodgekinsa i wpatruję się w magnetyczne kulki, tykające rytmicznie na jego biurku.
– Przepraszam – mówię tylko. – Nie chciałam, by tak to wyglądało. Zapomniałam się.
– To naprawdę jedna bardzo ważna zasada, a wiesz, dlaczego została wprowadzona? – zagaduje Hodgekins.
Kręcę przecząco głową.
– Praktyki te są urządzane przez Uniwersytet Minnesoty już od siedmiu lat w porozumieniu z klubami sportowymi. Na samym początku kursy rządziły się swoimi prawami. Dziewczyny zapisywały się na nie specjalnie z myślą, że mogą spotkać jednego z hokeistów albo koszykarzy. Nikt nie skupiał się na nauce, wszystko było dla zabawy. Żeby z nimi porozmawiać, poflirtować. Sportowcy są, jacy są. Niezbyt bystrzy, wszystko poszło w mięśnie.
Krzywię się i marszczę brwi. Oprócz tego, że jestem już zasmarkana i pociągam nosem, bo chce mi się płakać, to mam też trochę zdrowego rozsądku.
– Czy pan naprawdę właśnie zasugerował, że sportowcy są głupi?
Mężczyzna wzrusza ramionami.
– Z jakiegoś powodu biegają za piłką albo gonią za krążkiem, a nie siedzą za biurkiem na dobrych uczelniach.
Fuj. Co za typ. Czy wypada mi powiedzieć do profesora: w życiu nie słyszałam równie głupiego założenia? Nie, oczywiście, że nie wypada, więc ostatkiem sił powstrzymuję się przed komentarzem, żeby nie wywalili mnie z uczelni dyscyplinarnie.
– Po dwóch latach porażek wprowadziliśmy pewne zasady. Ani naiwnym kobietom, ani głupkowatym sportowcom nie można ufać…
Wstaję.
– Proszę mi wybaczyć, ale nie mogę tego słuchać.
– Proszę usiąść, panno Jameson.
– To proszę przestać reprezentować seksizm i wiarę w stereotypy.
Hodgekins opiera się o biurko. Przygląda mi się z zaciekawieniem.
– Zostałaś mi przedstawiona nieco inaczej…
Zacina się. Odchrząkuje i obchodzi biurko dookoła, nerwowo dotyka papierów na blacie.
– Przedstawiona? – Lampka alarmowa zaświeca się w mojej głowie. – Chce mi pan powiedzieć, że ktoś zgłosił moje wykroczenie, tak?
– Tak, panno Jameson, ale…
– I jakie dowody przedstawił?
– Panno Jameson, przecież pani związek z Braydenem Wyattem nie jest żadną tajemnicą…
– Nie jest. Kocham go. Ale to wciąż nie jest odpowiedź na moje pytanie, tak? Stosowałam się do zasad praktyk. Przerobiłam wszystkie ćwiczenia, uzupełniłam każdy formularz, a z Braydenem poznałam się jeszcze przed rozpoczęciem kursów. Mogę się założyć, że będę mieć jeden z lepszych raportów na zaliczenie. Nie twierdzę, że nie złamałam żadnej zasady, ale czy nie powinniśmy spojrzeć na całość? Na ewaluację mojej pracy?
CZYTASZ
For Good Luck (Thin Ice Games #1) [new adult hockey romance]
RomanceSilny, niepokonany, bezwzględny... numer trzydzieści dziewięć, Brayden-fucking-Wyatt! Oto nadszedł ten bardzo ważny dzień: Jamie Jameson przeprowadza się do wielkiego miasta. Jedzie pociągiem, trafia na dworzec kolejowy w środku nocy i czeka, aż je...