Trzydzieści sześć

7.8K 480 68
                                    

JAMIE

Powinnam zaprzeczać?

Kłócić się?

Obstawać przy swoim? 

Udawać, że ludzie wcale nie robią nam zdjęć, że Brayden nie jest publiczny i nie pokazuje wszystkim, że coś go ze mną łączy? 

Nie mogę zrobić żadnej z tych rzeczy, do cholery, bo nie chcę wyjść na głupka. Siedzę więc w gabinecie Hodgekinsa i wpatruję się w magnetyczne kulki, tykające rytmicznie na jego biurku. 

– Przepraszam – mówię tylko. – Nie chciałam, by tak to wyglądało. Zapomniałam się. 

– To naprawdę jedna bardzo ważna zasada, a wiesz, dlaczego została wprowadzona? – zagaduje Hodgekins. 

Kręcę przecząco głową. 

– Praktyki te są urządzane przez Uniwersytet Minnesoty już od siedmiu lat w porozumieniu z klubami sportowymi. Na samym początku kursy rządziły się swoimi prawami. Dziewczyny zapisywały się na nie specjalnie z myślą, że mogą spotkać jednego z hokeistów albo koszykarzy. Nikt nie skupiał się na nauce, wszystko było dla zabawy. Żeby z nimi porozmawiać, poflirtować. Sportowcy są, jacy są. Niezbyt bystrzy, wszystko poszło w mięśnie. 

Krzywię się i marszczę brwi. Oprócz tego, że jestem już zasmarkana i pociągam nosem, bo chce mi się płakać, to mam też trochę zdrowego rozsądku. 

– Czy pan naprawdę właśnie zasugerował, że sportowcy są głupi? 

Mężczyzna wzrusza ramionami. 

– Z jakiegoś powodu biegają za piłką albo gonią za krążkiem, a nie siedzą za biurkiem na dobrych uczelniach. 

Fuj. Co za typ. Czy wypada mi powiedzieć do profesora: w życiu nie słyszałam równie głupiego założenia? Nie, oczywiście, że nie wypada, więc ostatkiem sił powstrzymuję się przed komentarzem, żeby nie wywalili mnie z uczelni dyscyplinarnie. 

– Po dwóch latach porażek wprowadziliśmy pewne zasady. Ani naiwnym kobietom, ani głupkowatym sportowcom nie można ufać… 

Wstaję. 

– Proszę mi wybaczyć, ale nie mogę tego słuchać.

– Proszę usiąść, panno Jameson. 

– To proszę przestać reprezentować seksizm i wiarę w stereotypy.

Hodgekins opiera się o biurko. Przygląda mi się z zaciekawieniem. 

– Zostałaś mi przedstawiona nieco inaczej… 

Zacina się. Odchrząkuje i obchodzi biurko dookoła, nerwowo dotyka papierów na blacie. 

– Przedstawiona? – Lampka alarmowa zaświeca się w mojej głowie. – Chce mi pan powiedzieć, że ktoś zgłosił moje wykroczenie, tak? 

– Tak, panno Jameson, ale… 

– I jakie dowody przedstawił? 

– Panno Jameson, przecież pani związek z Braydenem Wyattem nie jest żadną tajemnicą… 

– Nie jest. Kocham go. Ale to wciąż nie jest odpowiedź na moje pytanie, tak? Stosowałam się do zasad praktyk. Przerobiłam wszystkie ćwiczenia, uzupełniłam każdy formularz, a z Braydenem poznałam się jeszcze przed rozpoczęciem kursów. Mogę się założyć, że będę mieć jeden z lepszych raportów na zaliczenie. Nie twierdzę, że nie złamałam żadnej zasady, ale czy nie powinniśmy spojrzeć na całość? Na ewaluację mojej pracy? 

For Good Luck (Thin Ice Games #1) [new adult hockey romance]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz