Trzydzieści dziewięć

8.6K 504 30
                                    


To ostatni rozdział, ale mam smutek. Jutro epilog 🙃 ale żegnamy się z chłopakami tylko na chwilę 😇

_______________________

BRAYDEN

– Kochanie, kochanie, kochanie – powtarzam pod nosem.

Sunę nosem po jej mlecznej skórze. Pieprzyć Play-offy. Pieprzyć walkę o puchar Stanleya. Nigdzie mi nie będzie tak dobrze, jak w jej ciepłe. 

Jamie odsuwa od siebie moją głowę. 

– Przestań. Jutro masz ostatni mecz.

Dzięki któremu – jeśli wygramy – zajmiemy trzecie miejsce w rozgrywkach. Puchar Stanleya nie będzie nasz, ale nikt z tego powodu nie płacze. Dojście do perfekcji zajmuje wiele czasu. Nie jesteśmy perfekcyjni, ale ten sezon i moja historia pokazały jedno – że mimo przeciwności losu wspieramy się i jesteśmy rodziną. Oprócz tego, że mam mamę w Enderlin i brata u boku, to mam też drugą rodzinę, czyli drużynę. 

– Nie możemy. – Jamie znów odpycha moją głowę. – Masz zasady w drużynie. Nie powinniśmy uprawiać seksu. 

– To jest głupia zasada – parskam sfrustrowany. – Poza tym ty złamałaś już jedną na swoich praktykach i widzisz? Wszystko okej. Ja też chcę złamać teraz jedną. 

– Ta zasada na pewno jest istotna w kwestii efektywności na lodzie. 

– Obiecuję, że będę bardzo efektywny. 

– Brayden… 

– Proszę. – Wsuwam kolano między jej nogi. Książka do jakiegoś przedmiotu na studia wypada jej z rąk. – Proszę. Byłem bardzo grzeczny i zasługuję na nagrodę. 

Jamie chichocze. 

– To nie moje zasady. To ty grasz w hokeja. 

– Gram i będę grać jeszcze długo. Obiecuję, że wygramy jutrzejszy mecz. 

– Jesteś bardzo zdesperowany. 

– Oczywiście. – Rozwiązuję jej wstążkę we włosach i wsuwam  gorącą dłoń pod koszulkę, dotykając miękkiej skóry.  – Widzę twoje piersi przez ten cienki materiał. Stoi mi od dwóch godzin. Pragnę się znaleźć tylko w twojej ciepłej cipce. 

– Nie możemy… 

– To daj mi się chociaż wylizać. 

Kuszę ją i kuszę i mam nadzieję, że mi się uda. Nie wytrzymam już dłużej – potrzebuję być blisko. Moje kolano napiera na jej wejście, co sprawia, że przechodzi ją dreszcz przyjemności. 

– Chcesz tego, prawda? – mruczę Jamie do ucha. – Dobrze, bo ja też tego chcę.

Schodzę w dół i zsuwam jej spodenki z bioder. 

Jamie zawsze jest zdziwiona, jak to jest, że mogę lubić taką czynność, która pozornie nie sprawia mi żadnej przyjemności, ale trochę się myli – to jest dla mnie zadowalające. Lubię robić jej dobrze. Kocham jej jęki i rumieńce, które pojawiają się na policzkach, gdy jest podniecona. Zwykle Jamie nie potrzebuje dużo czasu i wystarczy, że całuję się z jej cipką jak opętany, mija kilka minut, a ona ciągnie mnie za włosy i wije się niemal bezgłośnie, dając znaki, że jest blisko. 

Mój mózg niemal wyparowuje, gdy Jamie dochodzi i właściwie nie daje mi dużo czasu na otrząśnięcie się. Mamrocze coś o tym, że rozumie, dlaczego ja lubię ją zadowalać, a później robi dla mnie to samo. Jakimś cudem leżę już na plecach, a ona bierze mnie w usta, wkładając w to wszystkie swoje umiejętności i chęci. Naprawdę potrzeba mi chyba mniej czasu niż jej – jestem nakręcony i twardy do granic możliwości. Główka penisa jest tak wrażliwa, że gdy obija się o tylną ścianę jej gardła, jęczę głośno i zaciskam pośladki, by nie wystrzelić przedwcześnie i niespodziewanie. Dotykam jej głowy, zwalniając tempo. Szepczę jej imię jak pokręcony, wypycham biodra, a ona ma nade mną w tej chwili pełną władzę. 

For Good Luck (Thin Ice Games #1) [new adult hockey romance]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz