Trzynaście

9.4K 525 33
                                    

Przepraszam za spóźnienie!

_________________

JAMIE

Moja silna wola nie istnieje.

Wczoraj zdecydowałam, że jednak nie spotkam się z Braydenem, bo nie chcę kłopotów. Wystarczy, że Georgia siedzi mi na ogonie i czeka, aż powinie mi się noga.

Ale w czwartek rano dostaję SMS: 

      Brayden: Jak się ma mój ulubiony kwiatuszek? 

I świat roztrzaskuje mi się na małe kawałki. Nie potrafię logicznie myśleć, oddech grzęźnie mi w płucach, panikuję. 

– Jamie? – Gdzieś obok mnie dryfuje dźwięczny głos Elis. 

– Taaaa? – odpowiadam totalnie zamyślona i wpatrzona w ekran. Nie wiem, ile to trwa. Chyba wieki. 

Elis pociąga nosem kilka razy i krótko, jakby coś wąchała. 

– Jamie, twój chleb się pali. 

Rzucam się natychmiast na piekarnik i otwieram go. Zrywam z haczyka obok ścierkę, wachluję, chucham z całych sił i nerwowo odszukuję po omacku rękawice kuchenne. Wciągam jedną, druga upada na podłogę, nie ma czasu. Muszę ratować bułeczki. 

– Kurczę, kurczę, kurczę… 

Z hukiem wyciągam blachę z piekarnika i stawiam ją na blacie. Chucham dalej, przyglądam się bułeczkom… mają się dobrze. Zerkam w otwarty piekarnik. 

– Prawie umarłam na zawał, a to tylko okruszki się spaliły. 

– Myślałam, że pali się chleb. Tak mi zajechało – mówi Elis. 

Siada przy stole z laptopem. Chyba się uczy. 

– To nie jest chleb. To bułeczki. 

Wygląda znad komputera, oceniając wypieki. 

– I wyglądają dziwnie. Dlaczego nie są jasne jak zwykle? 

– To bułeczki orkiszowe z otrębami – wyjaśniam. 

Krzywię się odrobinę na dźwięk tych słów, bo jestem fanką klasycznej i chrupiącej białej bagietki, a nie jakichś wymyślnych wypieków w stylu ludzi, którzy piją kawę z kolagenem.

Elis powoli zamyka laptopa i mierzy mnie poważnym spojrzeniem swoich oczu, których koloru zupełnie nie jestem w stanie określić. To chyba szary… ale wpadający w zielony… z ciepłymi drobinkami brązu… a tak właściwie, to zależy od światła. Ale jej oczy są ładne. Duże. Jak się napije, to prawym zezuje na zewnątrz. 

– Jamie – mówi powoli Elis. – Zrobiłaś orkiszowe bułeczki z otrębami? 

Zaraz będę chyba zbierać jej szczękę z podłogi. 

– Tak. Dokładnie tak. Nigdy jeszcze takich nie robiłam, ale wydaje mi się, że wyszły wspaniałe. 

– Orkiszowe. Z otrębami – powtarza Elis. – Czy coś ci się stało? Upadłaś na głowę? Przeżyłaś traumę? 

Krzywię się. 

– Nie. 

– To gdzie, do cholery, jest twój biały chleb? Twój ukochany i najlepszy biały chleb? Chrupiąca skórka, miękki środek… 

Już tęsknię. 

– Niestety nie każdy może jeść do woli biały chleb. 

Elis mruga intensywnie. 

For Good Luck (Thin Ice Games #1) [new adult hockey romance]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz