Sorki, że tak późno 😇
______________
JAMIE
Zajmuję się tylko swoimi sprawami, ale znów czuję na sobie czyjś wzrok. To znów ta Pauline i wraz z nią niestety gapi się na mnie też Georgia, dziewczyna z tych samych praktyk. Obie najwyraźniej za cel życiowy postawiły sobie udowodnienie, że powinnam stąd zniknąć. Ja tylko siedzę przy jednym ze stolików w sali czytelniczej i przeglądam książkę, robiąc z niej notatki na wykłady.
Gdzieś obok siebie słyszę ich głosy. Siadają przy stoliku obok z innymi studentami i gadają między sobą na tyle głośno, że wszystko słyszę.
"Robi z siebie niewiadomo kogo."
"Myśli, że jak nie używa Instagrama, to jest taka fajna i oryginalna."
"Pewnie dała dupy całej drużynie Wildsów i tylko dlatego jest z nimi widywana."
Naprawdę się na to nie pisałam. Już zatrzaskuję książkę i zamierzam zamknąć też zeszyt i odłożyć długopis do plecaczka, ale wtedy promienie zimowego słońca docierające przez okno zostają zasłonięte przez coś wielkiego.
Unoszę wzrok. To Brayden.
Co on tu…
– Cześć, kwiatuszku – mówi, po czym pochyla się i całuje mnie w kącik ust na przywitanie.
Na oczach wszystkich. Na mojej uczelni. Wiedząc, że przecież nie powinniśmy się spoufalać, bo mam z nim praktyki, a on jest zawodowcem i ma być jedynie obiektem moich badań.
Stawia przede mną kubek papierowy z jakiejś kawiarni. Już mam powiedzieć, że przecież nie piję kawy…
– To czerwona herbata z cynamonem.
Och.
Czerwona herbata. Mniam.
Zrywam się z miejsca i wciskam palec w klatkę piersiową Braydena.
– Zabiję cię – szepczę gorączkowo.
To prawda. Zabiję go, bo zupełnie nie miał prawa zjawiać się na mojej uczelni bez zapowiedzi, dając mi herbatę i jakąś białą papierową torebkę.
– Co to jest? – syczę.
Wygląda na szczerze uradowanego, oczy mu błyszczą. Ma na sobie koszulkę z nazwą jakiegoś rockowego zespołu i bejsbolówkę w barwach Wildsów. Tatuaże wystają spod lekko podwiniętego rękawa, czapka z daszkiem jest ubrana tył na przód. Ślinię się chyba na ten widok, ale muszę trzymać się twardo i myśleć trzeźwo.
– To bajgiel z pastrami, piklami i sosem musztardowym – wyjaśnia Brayden. – Zakładam, że miałaś dzisiaj dużo zajęć i na pewno jesteś bardzo głodna. Przyszedłem nakarmić swoją dziewczynę.
Moje oczy robią się wielkie niczym spodki.
– Co… co?! – szepczę znów. – Co ty wyprawiasz?
– Odbieram swoją dziewczynę z uczelni i zabieram ją do swojego domu, żeby spędzić z nią czas, bo nie widzieliśmy się prawie dwa tygodnie.
Moje serce bije szaleńczo. Wszyscy, wszyscy się na nas gapią.
– Dlaczego tu jesteś?
Nerwowo zbieram ze stołu resztę swoich rzeczy i pakuję do plecaka. Wciskam tam również papierową torbę z bajglem. Pakunek robi się nieco ciężki, a Brayden gładko wyciąga pasek z mojej ręki i zarzuca sobie mój plecak na ramię. Panikuję coraz bardziej. Oddech grzęźnie mi w płucach.
CZYTASZ
For Good Luck (Thin Ice Games #1) [new adult hockey romance]
RomanceSilny, niepokonany, bezwzględny... numer trzydzieści dziewięć, Brayden-fucking-Wyatt! Oto nadszedł ten bardzo ważny dzień: Jamie Jameson przeprowadza się do wielkiego miasta. Jedzie pociągiem, trafia na dworzec kolejowy w środku nocy i czeka, aż je...