Trzydzieści

9.5K 490 35
                                    

Sorki, że tak późno 😇

______________

JAMIE

Zajmuję się tylko swoimi sprawami, ale znów czuję na sobie czyjś wzrok. To znów ta Pauline i wraz z nią niestety gapi się na mnie też Georgia, dziewczyna z tych samych praktyk. Obie najwyraźniej za cel życiowy postawiły sobie udowodnienie, że powinnam stąd zniknąć. Ja tylko siedzę przy jednym ze stolików w sali czytelniczej i przeglądam książkę, robiąc z niej notatki na wykłady.

Gdzieś obok siebie słyszę ich głosy. Siadają przy stoliku obok z innymi studentami i gadają między sobą na tyle głośno, że wszystko słyszę.

"Robi z siebie niewiadomo kogo."

"Myśli, że jak nie używa Instagrama, to jest taka fajna i oryginalna."

"Pewnie dała dupy całej drużynie Wildsów i tylko dlatego jest z nimi widywana."

Naprawdę się na to nie pisałam. Już zatrzaskuję książkę i zamierzam zamknąć też zeszyt i odłożyć długopis do plecaczka, ale wtedy promienie zimowego słońca docierające przez okno zostają zasłonięte przez coś wielkiego.

Unoszę wzrok. To Brayden.

Co on tu…

– Cześć, kwiatuszku – mówi, po czym pochyla się i całuje mnie w kącik ust na przywitanie.

Na oczach wszystkich. Na mojej uczelni. Wiedząc, że przecież nie powinniśmy się spoufalać, bo mam z nim praktyki, a on jest zawodowcem i ma być jedynie obiektem moich badań.

Stawia przede mną kubek papierowy z jakiejś kawiarni. Już mam powiedzieć, że przecież nie piję kawy…

– To czerwona herbata z cynamonem.

Och.

Czerwona herbata. Mniam.

Zrywam się z miejsca i wciskam palec w klatkę piersiową Braydena.

– Zabiję cię – szepczę gorączkowo.

To prawda. Zabiję go, bo zupełnie nie miał prawa zjawiać się na mojej uczelni bez zapowiedzi, dając mi herbatę i jakąś białą papierową torebkę.

– Co to jest? – syczę.

Wygląda na szczerze uradowanego, oczy mu błyszczą. Ma na sobie koszulkę z nazwą jakiegoś rockowego zespołu i bejsbolówkę w barwach Wildsów. Tatuaże wystają spod lekko podwiniętego rękawa, czapka z daszkiem jest ubrana tył na przód. Ślinię się chyba na ten widok, ale muszę trzymać się twardo i myśleć trzeźwo.

– To bajgiel z pastrami, piklami i sosem musztardowym – wyjaśnia Brayden. – Zakładam, że miałaś dzisiaj dużo zajęć i na pewno jesteś bardzo głodna. Przyszedłem nakarmić swoją dziewczynę.

Moje oczy robią się wielkie niczym spodki.

– Co… co?! – szepczę znów. – Co ty wyprawiasz?

– Odbieram swoją dziewczynę z uczelni i zabieram ją do swojego domu, żeby spędzić z nią czas, bo nie widzieliśmy się prawie dwa tygodnie.

Moje serce bije szaleńczo. Wszyscy, wszyscy się na nas gapią.

– Dlaczego tu jesteś?

Nerwowo zbieram ze stołu resztę swoich rzeczy i pakuję do plecaka. Wciskam tam również papierową torbę z bajglem. Pakunek robi się nieco ciężki, a Brayden gładko wyciąga pasek z mojej ręki i zarzuca sobie mój plecak na ramię. Panikuję coraz bardziej. Oddech grzęźnie mi w płucach.

For Good Luck (Thin Ice Games #1) [new adult hockey romance]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz