JAMIE
Już od dłuższego czasu nie jestem dziewicą, a teraz trochę czuję się tak, jakbym nią była. Motylki w brzuchu to coś nowego.
I powtarzam sobie w głowie co chwilę: niczego nie oczekuję.
Brayden wpuszcza mnie do swojej sypialni. Jeszcze w niej nie byłam, chociaż miałam taką możliwość. Jest podobna do tej Becka, którą zwiedziłam jakiś czas temu, no i do gościnnego pokoju, który zajmował Mitch.
Właśnie. Mitch.
– Co z twoim bratem? – pytam na wejściu.
Brayden kręci głową i zamyka drzwi.
– Jesteśmy po raz pierwszy w mojej sypialni i to sam na sam, a ty wspominasz o Mitchu?
Zaciskam usta.
– Czy on nadal u was mieszka?
– Tak, ale pojechał na jakieś zawody i wróci dopiero za tydzień. Przemyślałem to. Nie zaprosiłbym cię tutaj razem z Grace i Elis, gdybym wiedział, że Mitch może wparować w każdej sekundzie.
Wszystko przemyślane. No jasne.
Brayden ściąga marynarkę od garnituru i wiesza ją na wieszaku, a potem na uchwycie na szafie. I zaczyna też rozpinać koszulę.
Niczego nie oczekuję. Niczego nie oczekuję.
– Cały się lepię od tego szampana – mówi jakby sam do siebie. – Muszę wziąć prysznic.
– Czy ja… – Mój głos chyba zamienia się w skrzek. – Czy ja też mogę się u ciebie umyć?
Odwraca się z tym swoim standardowym aroganckim uśmieszkiem na ustach.
– Pewnie, jeśli chcesz. Ale ostrzegam, że nie mam w tym domu żadnych damskich ciuchów, chyba że poszukamy w czeluściach szafy Becka, bo zakładam, że jakieś jego laski mogły kiedyś zostawić sweter albo marynarkę. A jeśli musisz wyskoczyć ze swoich ciuchów, ja jedynie mogę dać ci koszulkę.
Niczego nie oczekuję.
Od kogo – od niego, czy od siebie?
– A musimy tam wracać? – wymyka mi się.
Brayden akurat zsuwa elegancką koszulę z ramion i na ten widok praktycznie zasycha mi w gardle. Obraca się całkowicie w moją stronę, zrzuca górną część ubrania i zostaje przede mną z nagą klatką piersiową, która odbija ciepłe światło dwóch lampek przy jego łóżku. Wygląda majestatycznie, jego mięśnie są napięte jeszcze po rozgrywkach, tatuaże tworzą wymyślne wzory na gładkiej skórze.
– Nie chcesz wracać na imprezę?
Raz kozie śmierć. Nic nie stracę. Nie wrócę przecież do tak wystrojonych ludzi w samej koszulce, a skoro w końcu mam Braydena sam na sam i to w jego sypialni, zamierzam to wykorzystać.
Kręcę więc głową przecząco.
– Chcę zostać z tobą. Tutaj.
Uśmiecha się, potem ten uśmiech niemal od razu przygasa i zastępuje go błysk w oku tak silny, że przeszywa mnie na wskroś.
A następnie Brayden zrywa się i pędzi w moją stronę, od razu łapiąc tył moich ud w swoje silne ręce, podrzucając w górę, bym oplotła go nogami w pasie.
– O, tak. Zaciśnij na mnie te swoje słodkie nóżki.
Zbliżam twarz do jego, żeby dać mu delikatnego buziaka.
CZYTASZ
For Good Luck (Thin Ice Games #1) [new adult hockey romance]
Lãng mạnSilny, niepokonany, bezwzględny... numer trzydzieści dziewięć, Brayden-fucking-Wyatt! Oto nadszedł ten bardzo ważny dzień: Jamie Jameson przeprowadza się do wielkiego miasta. Jedzie pociągiem, trafia na dworzec kolejowy w środku nocy i czeka, aż je...