~ * ~
— Cześć, Holly — odezwał się chłopak, po kilku minutach ciszy.
— Hej, Thomas.
Odsunęłam się o kilka kroków. Chciałam szybko się ulotnić.
— Co tu robisz? — zapytałam i momentalnie przybiłam sobie w myślach ręką w czoło. Miałam się ulotnić, a zaczęłam rozmowę. Dzięki mózgu. Chłopak popatrzył na mnie dziwnie.
— Przyjechałem na rocznicę twoich rodziców. Zaprosili mnie.
Podrapał się kostką prawej dłoni w brew.
— Miałem nadzieję, że cię tu spotkam. Chciałem porozmawiać. — Uśmiechnął się blado.
— Och, a o czym?
Po chwili do mnie dotarło o czym. Jego nagły wyjazd. Nawet się nie pożegnał. Niby minęło kilkadziesiąt lat, ale ja nie zapomniałam.
— Dwanaście lat się nie odzywałeś, Thomas. Nie myśl, że od razu z tobą porozmawiam.
Chłopak posmutniał.
— Holly daj mi się wytłumaczyć. Musiałem wyjechać... — zaczął, ale przerwałam mu.
— Nie, Thomas. Może byłam mała i głupia, ale złamałeś mi wtedy serce. Nie myśl, że zapomniałam co mi obiecałeś. Tyle obietnic, tyle chwil spędzonych razem. Byłeś wtedy nie wiele starszy ode mnie, ale chyba głupszy. Przepraszam, ale nie mam czasu i ochoty z tobą rozmawiać. Na razie, do kiedyś tam.
Machnęłam ręką i odwróciłam się napięcie. Ruszyłam w stronę schodów prowadzących na piętro. Weszłam po nich i zniknęłam w moim pokoju.
Gdy weszłam do pokoju rzuciłam się do razu na łóżko, chowając głowę w milion poduszek, które się na nim znajdowały. Nie mogłam w to uwierzyć. Po dwunastu latach ciszy Thomas nagle się pojawił i chce porozmawiać. Nie mogłam tego zrobić, niby miałam tylko pięć lat, gdy go poznałam, ale zaprzyjaźniałam się z nim. Spędzaliśmy mnóstwo chwil razem. Pomimo różnicy wieku dogadywaliśmy się wspaniale. Po pięciu latach znajomości Thomas nagle wyjechał, nie rozumiałam tego, ale w końcu próbowałam zapomnieć. Nie udało mi się. Umieściłam te wspomnienia w mojej głowie tak, by nie przeszkadzały mi w spełnianiu marzeń. Jednak dzisiaj wszystko powróciło jak bumerang. Wspólnie spędzane wakacje, ferie, święta. Wszystkie nasze zabawy i zabawki. Obietnice, które mi składał. Ale ich nie dotrzymał. Po moich policzkach zaczęły płynąć łzy, szybko je starłam i wstałam na równe nogi. Postanowiłam, że nie będę płakać. Płaczą tylko słabe osoby, a ja taka nie jestem. Usłyszałam jakieś brawa i śmiechy dochodzące z tarasu przez otwarte okno. Chyba przynieśli tort. Wyciągnęłam prezent dla rodziców spod łóżka i otworzyłam pudełko. W środku znajdował się album ze zdjęciami naszej całej rodziny. Niektóre fotografie zostały zrobione polaroidem, więc łatwo mogłam je po przyklejać. Były w nim zdjęcia wszystkich zaczynając ode mnie, Luke'a kończąc na dziadkach, był nawet Tom. Wszystkie zdjęcia zrobione trzydzieści lat do tyłu. Ślub, miesiąc miodowy, nasze narodziny, uroczystości szkolne i rodzinne. Chrzty, śluby oraz zjazdy. Może i prezent był banalny na trzydziestą rocznicę ślubu, ale mama powiedziała mi kiedyś, że chciałaby mieć album ze wszystkim zdjęciami. Fotografie były podpisane datą i miejsce oraz osobami, które znajdują się na nich. Obwiązałam album czerwoną wstążka i zgarniając polaroid z biurka zeszłam na dół. Weszłam na taras, u szczyt stołu stali moi rodzice, a przed nimi wielki tort w kształcie podkowy z napisem Trzydzieści lat minęło, czekamy na kolejne! Ciasto zostało zrobione na specjalne zamówienie w ulubionej cukierni rodziców. W cukierni wujka Samsona i cioci Marry. Położyłam album na krześle obok Michaela i złapałam aparat. Zaczęłam robić zdjęcia, które od razu były drukowane. Kładłam je na prezencie, by później je przykleić.
CZYTASZ
Destiny or case // thomas sangster ✔
FanfictionPrzyjaźń, która miała przetrwać. Marzenia, które miały się spełnić. Lata, które mieli razem spędzić. Studia, na które miała iść. Uczucia, które ich połączyły jednak nagle zniknęły. Wszystko zostało przekreślone. Ale na pewno? Co jeśli wszystko wró...