~ * ~
Charlie od zawsze była uważana za dziecko szczęścia. Pełna energii, otwarta, szczera do bólu. Dorastała w idealnej rodzinie. Z rodzicami, czwórką rodzeństwa i dwoma psami. Mieszkali na przedmieściach Londynu, w jednorodzinnym domu, otoczonym wspaniałym ogrodem. Sąsiedzi zazdrościli im kwiatków, krzewów i drzew. Zazdrościli im także miłości, którą obdarzali siebie nawzajem. Kochali się, wspierali, pomagali w najtrudniejszych momentach życia. Ich egzystencja była kolorowa, pełna pozytywnych uczuć. Wszystko robili razem. Od wspólnych posiłków po dzielenie się sekretami. Jeździli co roku na wycieczki, nawet jeśli były one jednodniowe, musieli zwiedzić świat. Rodzice zaczepili w swoich dzieciach pasje. Siedmioosobowa rodzinna Smithów czerpała przyjemność ze wspinaczki wysokogórskiej. Nawet po wyprowadzce najstarszych dzieci, wspinali się razem. Albert Smith był wspaniałym onkologiem, który uratował wiele żyć, natomiast jego żona – Melanie jednym najlepszych adwokatów w mieście. Charlie – najmłodsza z piątki rodzeństwa, jednak przegoniła ich w umiejętnościach wspinaczkowych. Najstarszy brat dziewczyny – Harry miał dwadzieścia siedem lat, wspaniałą żonę, synka i pracował jako instruktor wspinaczki. Jednak nigdy nie wygrał z siostrą. Po nim była dwudziestopięcioletnia Lydia, która pracowała jako instruktorka fitness. Miała w tym roku wyjść za mąż i opuścić cudowny rodzinny dom. Następny w kolejce był Theodor, dla przyjaciół Teddy. Bliźniak Lydii. Chłopak, który nałogowo pali papierosy, jednak to nie przeszkodziło mu zdobyciu serca swojej żony – Emmy. Po nim można przedstawić Roberta dwudziestodwuletniego programistę oraz osobę uzależnioną od energetyków. Jako jedyny z rodzeństwa nie pałał aż taka miłością do wspinaczki. Traktował to jako zwykłe hobby, nie tradycje rodzinną. Często wymigiwał się od wspinaczki po skałach, wolał posiedzieć na dole i wypić energetyka. Na samym końcu rodziny Smith była Charlie. Dwudziestoletnia miłośniczka wspinaczki wysokogórskiej oraz fotografii. Jej życie kręciło się wokół studiów fotograficznych, seriali oraz wypadów na skałki za miasto z rodziną. Charlie miała wszystko czego inni pragnęli. Wspaniałą rodzinę, przyjaciół, pasję. Wręcz idealne życie. Do momentu wypadku, kiedy spadła z góry, po której wspinała się z Harrym. Wszystko się wtedy zmieniło. Charlie się zmieniła. Po wyjściu ze szpitala stała się zupełnie inną osobą. Już nie tryskała energią, nie opowiadała dowcipów, już nikt nie biegał po schodach w domu, ani nie spieszył się na zajęcia. Dawna Charlie zniknęła, zastąpiła ją zupełnie szara osoba, która siedziała na wózku w pokoju i patrzyła tępo w okna.
Dawna Charlie umarła.
* * *
Szpital nigdy nie był jej ulubionym miejscem. Pamiętała go z czasów wypadku. To zimno, które jej towarzyszyło, brudne kolory ścian, dziwny zapach unoszący się w powietrzu, niby miły personel i ból.
Nie znosiła badań kontrolnych, nie znosiła żadnych badań. Szczególnie tych, które nadal mówiły: tylko rehabilitacja ci pomoże, bez niej nie będziesz chodzić. Ale ona wiedziała, że nawet durna rehabilitacja jej nie pomoże. Nic nie mogło jej pomóc.
Wózek, na którym jechała zatrzymał się, a ona odwróciła się do mamy.
— Coś się stało, mamo? — zapytała i rozejrzała się. Były na onkologii.
— Nie, kochanie — odparła kobieta. — Zaraz wrócę — dodała i odeszła od córki, kiedy z jednego z gabinetów wyszedł ojciec dziewczyny.
Charlie nie rozumiała po co się tu zatrzymały, przecież powinny wysiąść na innym pietrze. Ba, nawet nie powinny wsiadać do windy. Aż tak się zamyśliłam, że nie zwróciłam na to uwagi? Aktualnie powinny jechać korytarzem na spotkanie z rehabilitantką Charlie – Sophią. Mama dziewczyny prowadziła chyba bardzo ożywioną rozmowę z Albertem, bo żywo gestykulowała. Dziewczyna przyglądała im się przez chwilę, ale nie mogła nic wyłapać z rozmowy. Stała za daleko.
— Przepraszam cię bardzo, Charlie, ale blokujesz korytarz.
Usłyszała brunetka i odwróciła się. Stała na nią Dolores – pielęgniarka z oddziału onkologii, która pracowała z tatem dziewczyny. Za nią znajdowało się łóżko, na którym leżała pacjentka. Miała na głowie czarna czapkę, a jej oczy były zamknięte. Obok łóżka stała pompa do podawania leków.
— Wybacz, Dolores — odpowiedziała i odjechała wózkiem na bok. — Zamyśliłam się — dodała.
— Jak się czujesz, słońce? — zapytała czarnoskóra kobieta, kiedy zatrzymała się przed windą i nacisnęła przycisk, by ją przywołać. — Jak rehabilitacja?
— W porządku — mruknęła Charlie. — Jakoś. — Uśmiechnęła się kwaśno, wskazując na wózek.
— Masz takie samo podejście jak Holly — powiedziała kobieta i wskazała na dziewczynę, leżącą na łóżku, która otworzyła oczy i wpatrywała się w sufit. — Obie jesteście pesymistkami. Głowa do góry Charlie, za niedługo znowu wrócisz do wspinaczki, a Holly wyjdzie z białaczki.
Dolores uśmiechnęła się ciepło. Nagle winda otworzyła się z cichym dźwiękiem i pielęgniarka oddziałowa kiwnęła na pana Smitha.
— Panie doktorze, możemy jechać? Bo Holly się niecierpliwi.
Albert Smith skończył rozmawiać z żoną i podszedł do wind. Nim wsiadł do jednej z nich pocałował córkę w głowę.
— Jedziemy, bo Holly zanudzi nam się na śmierć — powiedział do Dolores. — Zobaczymy się w domu, Charlie — rzucił jeszcze do córki, która mu pomachała.
Kiedy obok dziewczyny przejeżdżało łóżko, zauważyła ona, że patrzy na nią Holly - pacjentka taty. Jedyne co zapamiętała brunetka to były ogromne brązowe oczy, pełne pustki i smutny uśmiech. Później winda się zamknęła.
— Chodź pojedziemy następną — mruknęła mama i popchnęła wózek z oniemiałą dziewczyną.
Charlie już do końca życia pamiętała spojrzenie tej dziewczyny.
~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~
jak mam was przeprosić? chyba nawet nie potrafię, mogę jedyne powiedzieć, że dzisiaj podczas nauki czasowników mocnych i nieregularnych z niemieckiego wreszcie zaświtał mi idealny pomysł na one-shota z Ki Hong Lee ;D wzięłam się za pisanie i powstało to, czyli przedsmak tego, co ma powstać, co powstanie, dostaniecie to po Wszystkich Świętych, ponieważ mam wtedy wolny czwartek i piątek od z szkoły, więc napisze, ktoś się cieszy?
wytłumaczenie mojej nieobecności? chyba nie posiadam, takie, które coś wam wyjaśni? zawiesiłam konto i przestała pisać, miałam przerwę, zastanawiałam się czy nadaję się do tego, mam nadzieję, że mi wybaczycie, bo postanowiłam wrócić do pisania ( co tam, że II lo, będę pisać! obiecuje!!)
także to przedsmak tego one-shota, mam nadzieje, ze historia wam się spodoba :)) do następnego!ps. wybaczcie błędy, literówki, pisze na telefonie, żeby znowu się nie zawiesić i zniknąć
EDIT 06.02.2018
tak jak napisałam w 'podziękowaniach', przepraszam za brak shota, ale ja go napiszę, serio, jestem w trakcie i w końcu kiedyś on się tu pojawi, nie obiecuję na kiedy, bo znowu minie termin a ja będę goła i wesoła, także wyczekujcie ''Dziecka szczęścia'' :))
EDIT 2 01.09.2018
jak ten czas leci, o matko, obiecuje wam coś zawsze i tych obietnic nie dotrzymuje, nawet nie wiem co mam pisać, to powstanie, kiedyś, na pewno! te wakacje zmarnowałam, a teraz klasa maturalna XD następne mam zamiar przeżyć trochę lepiej ;) ten shot tutaj zawita, w przyszłości, obiecuję!
CZYTASZ
Destiny or case // thomas sangster ✔
FanfictionPrzyjaźń, która miała przetrwać. Marzenia, które miały się spełnić. Lata, które mieli razem spędzić. Studia, na które miała iść. Uczucia, które ich połączyły jednak nagle zniknęły. Wszystko zostało przekreślone. Ale na pewno? Co jeśli wszystko wró...