~ * ~
Dwa dni na farmie dziadków minęły w zastraszającym tempie. Byłam szczęśliwa, że Thomas mnie tu przywiózł. Spędziłam czterdzieści osiem godzin z dala od szpitala i całej choroby. Te dwa dni dały mi możliwość zapomnienia o chemioterapii, wypadających włosach, bólu, zmęczeniu i ciągłej gonitwie za zgodnym dawcą.
Po prostu zapomniałam.
Razem z Thomasem zaczęliśmy na nowo naszą przyjaźń. Staliśmy sobie bliscy i obiecaliśmy, że już nigdy nie będziemy kłamać.
* * *
Siedziałam na pomoście przy jeziorze. Gdy byłam młodsza lubiłam tu przesiadywać. Wpatrując się w wodę uspokajałam się. Nagle na ramieniu poczułam rękę. Podniosłam wzrok do góry. Thomas. Chłopak uśmiechnął się szeroko i zajął miejsce obok. Objął mnie ramieniem i oparł podbródek o moją głowę. Westchnęłam głęboko, czując przyjemne ciepło rozchodzące się po ciele.
— Pamiętasz jak kąpaliśmy się tu, albo skakaliśmy z tej liny, o tam? — zapytał blondyn i wskazał na drzewo niedaleko nas, które rosło przy samym jeziorze, a jego gałęzie sięgały daleko nad wodę.
— Pamiętam. Uczyłeś mnie pływać — odpowiedziałam. — Ale wtedy sam się prawie utopiłeś, znaczy udawałeś, że się topisz — dodałam ze śmiechem. Chłopak uszczypnął mnie w bok.
— Wcale, że nie. Przecież ja doskonale pływam! Nie wymyślaj nic! Nic nie udawałem, jeśli już to topiłem się na prawdę! — zbulwersował się.
— Nie wymyślam!
Osunęłam się od Sagnstera. Przed oczami stanęła mi scena udawanego tonięcia chłopaka.
— Uczyłeś mnie pływać, a kiedy wyszłam z wody ty odpłynąłeś trochę dalej, gdzie woda nie była wcale taka głęboka, sięgała ci do żeber. Nagle zacząłeś krzyczeć i mój tato tam płynął, stanął na dnie i cię uratował.
Zrobiłam palcami cudzysłów.
— Nie prawda!
— Prawda, Thomas, prawda — powiedział głos za nami. Babcia. — Doskonale to pamiętam. Właściwie to do tej pory się nie wytłumaczyłeś z tego. Dlaczego to zrobiłeś? — zapytała starsza kobieta i podeszła do nas.
— Nie pamiętam — burknął pod nosem. — Topiłem się na prawdę — dodał i wstał. Obie z babcią roześmiałyśmy się.
Po krótkim wspominaniu dawnych czasów z babcią znowu zajęłam miejsce na pomoście. Thomas dołączył do mnie, gdy odprowadził kobietę.
— Holly?
Podniosłam głowę do góry, przestając wpatrywać się w wodę. Mimo kilku tysięcy turystów odwiedzających to miejsce woda była naprawdę czysta i przejrzysta.
— Tak? — zapytałam.
— Dziękuję, że dałaś mi szansę — powiedział blondyn i złapał mnie za rękę. Nie odpowiedziałam, tylko uśmiechnęłam się i przytuliłam do chłopaka.
* * *
Zamknęłam wieko walizki i zapięłam zamek. Byłam gotowa do powrotu. Zerknęłam na zegarek, dochodziła czternasta piętnaście.
CZYTASZ
Destiny or case // thomas sangster ✔
FanfictionPrzyjaźń, która miała przetrwać. Marzenia, które miały się spełnić. Lata, które mieli razem spędzić. Studia, na które miała iść. Uczucia, które ich połączyły jednak nagle zniknęły. Wszystko zostało przekreślone. Ale na pewno? Co jeśli wszystko wró...