~ * ~
Dzień spektaklu przyszedł szybciej niż myślałam. Nie było już czasu na próby, czy ćwiczenie tekstu. W niecałe dwa tygodnie dopracowaliśmy Romeo i Julię do niemałej perfekcji. Przynajmniej tak to wyglądało.
Znałam tekst na pamięć, mogli mnie obudzić w środku nocy i zapytana o cokolwiek, odpowiedziałabym.
Siedziałam na dachu kamienicy i patrzyłam na oświetlony Londyn. Jutro, a raczej dzisiaj miał się odbyć spektakl. Było grubo po północy. Denerwowałam się. Nawet bardzo. Nie dlatego, że miałam wystąpić przed całą uczelnią i rodziną. Na widowni miał siedzieć Thomas oraz Dylan z Kayą. Blondyn ich zaprosił. Nie poinformował mnie o tym, dopiero telefon od Kayi i pytanie co ma założyć uświadomiło mnie, co Sangster zrobił. Na początku byłam zła na niego, ale wybaczyłam mu. Pizza oraz całonocny maraton z Teen Wolf i Doctorem Strangerem działają cuda. Chłopak poświęcił się, by mnie udobruchać. Kiedyś powiedział mi, że nie lubi oglądać Dylana na ekranie - chyba, że w filmie, serialu grają razem - bo wydaje mu się, że O'Brien jest od niego sto razy lepszy. Kiedyś przez przypadek powiedziałam mu, że wolę Dylana i się obraził. Musiałam przepraszać go przy przyjacielu, który oczywiście sam się obraził, ale gdy tylko Thomas gdzieś zniknął zdradziłam Dylanowi, że mojej miłości do Stilesa, Stuarta, Dave'a i Thomasa nic nie zmieni.
Upiłam łyk czekolady i poprawiłam koc. Siedziałam tu już od dwóch godzin. Próbowałam uspokoić myśli i odstresować się przed przedstawieniem, ale nie pomagało. Nagle poczułam wibracje w ręce. Telefon. Spojrzałam na komórkę. Thomas. Przesunęłam skostniałym palcem po ekranie, tak nie miałam rękawiczek, i odebrałam:
— Halo?
— Cześć, Holly! — zaczął entuzjastycznie.
Nie, tylko nie to. Albo coś się stało, albo jest z Dylanem i robią sobie żarty. Ewentualnie poszli się napić i im odwala. Wolałam to pierwsze, nie drugie. Już raz po nich jeździłam. Nie było to przyjemne. Liczyłam, że tym razem obejdzie się bez kłopotów z alkoholem.
— Cześć, Thomas. Coś się stało? — zapytałam. Wstałam z betonu i ruszyłam do mieszkania. Czułam, że coś się święci, dlatego postanowiłam wrócić do środka.
— Nic się nie stało — powiedział. Usłyszałam śmiech, a następnie coś huknęło. Odsunęłam telefon od ucha, by nie rozerwało mi bębenków. Thomas wypowiedział kilka przekleństw i ponownie się roześmiał. — Przynieś drugą butelkę!
— Masz wyjątkowo dobry humor i się śmiejesz. Gdzie jesteś? Nie, stop! Gdzie jesteście? — Zamknęłam okno i odniosłam kubek do kuchni. Nie odpowiedział. Słyszałam w tle muzykę. Klub. Są w klubie. — Thomas?
— Jestem. Holly. W. Domu — odparł, a ja usłyszałam krzyk Dylana: ''Powiedz, żeby tu przyjechała!'' — Ty debilu! — krzyknął Sangster, to chyba było skierowane do O'Briena. — Jak możesz? To nasz wieczór! Ona to słyszy! ''Przecież oblewamy twoje za...r....'' — Dalszej części nie słyszałam, bo Thomas prawdopodobnie zakrył głośnik.
— Thomas — westchnęłam. Nie odpowiedział. — Thomas! Gdzie mam przyjechać?
Ubrałam buty, trzymając komórkę przy uchu. Było wpół do pierwszej.
— Jesteśmy.... ej Dylan gdzie my właściwie jesteśmy? — usłyszałam jak pyta O'Briena i wywróciłam oczami. On nie powinien pić. Dylan też nie. Chyba, że pod opieką kogoś. "W klubie!" — krzyknął szczęśliwy Dylan. — Jesteśmy w klubie, Holly.
CZYTASZ
Destiny or case // thomas sangster ✔
Fiksi PenggemarPrzyjaźń, która miała przetrwać. Marzenia, które miały się spełnić. Lata, które mieli razem spędzić. Studia, na które miała iść. Uczucia, które ich połączyły jednak nagle zniknęły. Wszystko zostało przekreślone. Ale na pewno? Co jeśli wszystko wró...