~ * ~
Obudziłam się rano niewyspana. Bolała mnie głowa. Wstałam z łóżka, ziewając szeroko. Skierowałam się do łazienki, by wziąć prysznic, była siódma trzydzieści. Zajęcia zaczynałam dopiero o dziewiątej. Wzięłam szybki prysznic i owinięta ręcznikiem suszyłam włosy, gdy usłyszałam dzwonek domofonu. Podniosłam słuchawkę i powiedziałam:
— Słucham?
— Cześć, Holly.
— Luke? Co ty tu robisz o ósmej?
— Wpuścisz mnie? — zapytał.
— Jasne — westchnęłam i nacisnęłam przycisk, by go wpuścić. Wróciłam do łazienki i skończyłam suszyć włosy. Usłyszałam jak Luke otworzył drzwi i wszedł do mieszkania.
— Holly? Gdzie jesteś?
— W łazience! — krzyknęłam i odłożyłam suszarkę.
— Zrobić ci coś do jedzenia?
— Jak możesz!
Usłyszałam, że otworzył lodówkę.
Umyłam zęby oraz ubrałam bieliznę. Założyłam kremowe spodenki, czarną bluzę na długi rękaw i czarne buty na wyższej podeszwie. Zrobiłam lekki makijaż i opuściłam łazienkę.
— Po co przyszedłeś? — zapytałam i pocałowałam brata w policzek. Nalałam sobie kawy do kubka i usiadłam przy stole. Czekały tam już na mnie gotowe kanapki. — Dzięki.
— Mam do ciebie sprawę.
Upiłam łyk i wzięłam kęs kanapki.
— O co chodzi?
Spojrzałam na niego.
— No wiesz, bo Amanda jest w ciąży i będziemy mieć dziecko.
— No wow, szybki jesteś — mruknęłam ironicznie.
Wstałam i dolałam sobie kawy.
— Chcę się jej oświadczyć — wydusił ze siebie, a ja upuściłam kubek na stół i zaczęłam piszczeć.
Podbiegłam do niego i przytuliłam.
— Luke, wreszcie dorosłeś! To najmądrzejsza rzeczy jaka kiedykolwiek przyszła ci do głowy! Boże chłopie, starzejesz się.
Dźgnął mnie w żebra, a ja zaczęłam się śmiać.
— Powiedziałeś o tym mamie?
— Holly! — warknął. — Nie. Tylko ty wiesz. Chcę się jej tylko oświadczyć, na razie żadnego ślubu.
— To kiedy wpadłeś na pomysł geniuszu, by oświadczyć się Amandzie?
— Dzisiaj rano. Obudziłem się i zobaczyłem ją, z zamkniętymi oczami, jak obejmowała brzuch rękami postanowiłem coś zmienić. Dotarło do mnie, że chce z nią spędzić resztę mojego życia, z nią i naszym dzieckiem.
— Jakiś ty romantyczny — powiedziałam i puściłam go. — Dzisiaj do ciebie dotarło, że kochasz Amandę?
— Nie, zawsze ją kochałem tylko...
— Dobra, już dobra. Wiem o co ci chodzi — przerwałam mu. — Kiedy jedzie do rodziców?
— Dzisiaj po południu ma pociąg. Chyba o siedemnastej.
— To jak wróci dasz jej pierścionek?
— Chcę to zrobić dzisiaj — powiedział, a ja wyplułam zakrztusiłam się kawą.
CZYTASZ
Destiny or case // thomas sangster ✔
FanfictionPrzyjaźń, która miała przetrwać. Marzenia, które miały się spełnić. Lata, które mieli razem spędzić. Studia, na które miała iść. Uczucia, które ich połączyły jednak nagle zniknęły. Wszystko zostało przekreślone. Ale na pewno? Co jeśli wszystko wró...