Rozdział 1

205 10 1
                                    

 „Umieram". Pansy usiadła na łóżku tak szybko, że prawdopodobnie kręciło jej się w głowie.
„Draco, co?" "Uderzyła mnie klątwa. Za rok umrę". Pansy tylko spojrzała na ścianę naprzeciwko jej łóżka, w którym leżeliśmy.

Miało duże okno wychodzące na ogród i plakaty mugolskich band. „Jest jednak sposób, aby to odwrócić." To było bardziej stwierdzenie niż pytanie. ''No tak. Ale to nigdy nie zadziała. „Powiedz mi, Draco". Jej głos brzmiał dobrze, ale jej twarz zdradzała desperację.

Wróciłem myślami do rozmowy, którą odbyłem z mężczyzną, który mnie przeklął. Spóźniłem się do pracy lub później niż chciałem tam dotrzeć, gdy znikąd pojawił się jakiś mężczyzna. Splunął na mnie i wepchnął na jedną ze ścian budynku. Poczułem lekki ból głowy, ale to nie było nic nowego.

„Myślisz, że jesteś wysoki i potężny tylko dlatego, że Harry uważał, że nie powinieneś być w Azkabanie?"„Nie."Mężczyzna zdawał się mnie nie słyszeć. „Nie jesteś!".

Jesteś szumowiną i nie zasługujesz, żeby żyć!"Następnie zaczął mamrotać jakieś zaklęcie. Takie, jakiego nigdy wcześniej nie słyszałem, i to w innym języku. Kiedy skończył, posłał mi przerażający uśmiech."Spróbuj, żeby Harry cię przed tym uchronił! Nikt nie pokochałby kogoś, kto ma ciemny znak na ramieniu!"

I już go nie było. Westchnąłem i zabrałem się do pracy. Po pracy pojechałem do Świętego Munga, a teraz byłem już w domu i rozmawiałem o tym z Pansy.Westchnęłam. „Muszę zakochać się w Harrym Potterze".Twarz Pansy rozkwitła radością i otworzyła usta, żeby coś powiedzieć.

Przerwałem jej jednak: „Zanim zrobisz jakąś uwagę, jakie to byłoby łatwe, lub wspomnisz o tym cholernym zauroczeniu, jakie w nim kochałem w szkole, on też musi się we mnie zakochać"

.Wyraz twarzy Pansy opadł, ale tym razem starała się nie okazywać rozczarowania. Położyła się z powrotem i spojrzała w sufit. Widziałem, że próbowała znaleźć sposób, abyśmy to odwrócili. Zrobiłem to samo, miałem ostatnie kilka godzin, żeby to rozgryźć.

"Wymyślimy sposób. Obiecuję Draco. Nie umrzesz, dobrze?"Westchnąłem ciężko. Jej nadzieja była w pewnym stopniu pocieszająca, chociaż była również frustrująca. Nie było mowy, żeby Harry cholerny Potter zakochał się we mnie, a Draco drażnił Malfoya.Posłałem jej mały uśmiech: „W porządku Pansy".

To tak proste, jak Kocham Cię.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz