Rozdział 17

35 3 0
                                    

Gdy obudziłem się następnym razem, zauważyłem, że na zewnątrz było jeszcze ciemno. Na początku trochę się przestraszyłam, nie wiedziałam gdzie jestem. Ale potem przypomniałam sobie wczorajszą imprezę i to, jak zemdlałam. Pokręciłem głową nad własną głupotą.

Obok mnie nastąpiło lekkie poruszenie i lekko podskoczyłam. Osoba obudziła się i uśmiechnęła słabo: „Dzień dobry". 

Spojrzałem zdezorientowany. „Dzień dobry?" – zapytałem lekko.

Roześmiali się, sięgnęli po różdżkę i zapalili ją, po czym ponownie na mnie spojrzeli. Dopiero po chwili uświadomiłem sobie, że to Potter.

Powoli usiadł. – Wczoraj w nocy straciłeś przytomność. Zabrałem cię do pokoju Pansy, ale zastałem ją śpiącą bokiem w łóżku i zdecydowałem się zamiast tego zabrać cię tutaj.

Uśmiechnąłem się do niego. „No cóż, dziękuję. Przepraszam, że cię budzę".

Potrząsnął głową, ale ziewnął. – Po prostu się połóż, Malfoy. Potrzebujesz więcej snu.

Pokręciłem głową. „Powiedziałem, że wcześniej pozbędziemy się twoich włosów. I posprzątamy".

„Nie śpię. Bardziej martwię się o twoje zdrowie niż o mój dom".

Westchnąłem i położyłem się z powrotem. W pokoju było cicho, czego naprawdę już nie pamiętam. Położyłem rękę na oczach i próbowałem skupić się na spaniu, ale wkrótce usiadłem prosto.

Potter śledził moje działania. „Co się stało?" Zapytał mnie.

Spojrzałem na koszulkę, którą miałem na sobie. Potem spojrzał na moje nagie ramię. Potem poczułem to powoli po całym ciele. Poczułam, że wpadłam w panikę i nie miałam dokąd pójść. Odwróciłem się od Pottera i mój oddech zaczął się chwiać. Oczy napełniły mi się łzami, a ciało napięło.

Potter przysunął się bliżej mnie i delikatnie położył dłoń na moim ramieniu. – Wszystko w porządku, Draco. Wszystko w porządku. Wszystko w porządku.

Zajęło mi kilka sekund, zanim się uspokoiłem, a kiedy już to zrobiłem, poczułem, jak wszystkie łzy spływają mi po twarzy. Próbowałem je odpędzić, ale one wciąż przychodziły. Potter poruszył się i przesunął mnie lekko, abyśmy patrzyli na siebie

„Co jest nie tak? Teraz wszystko jest w porządku. Nie ma nic złego".Otarł kilka moich łez.Zaśmiałem się cicho i próbowałem oddychać. Udawałem, że wszystko w porządku i że nic się nie stało, i położyłem się.Potter powoli poszedł za nim. Opierając się na łokciach i patrząc na mnie. Odczekał długą chwilę, zanim odezwał się ponownie: „Co się właśnie stało?"Nie spojrzałem na niego. „Nie wiem, o czym mówisz". Ułożyłam rękę tak, żeby Potter nie mógł jej zobaczyć.Podjął jednak tę kwestię: „Czy to z powodu twojego mrocznego znaku?"Nie odpowiedziałem. Po prostu cały czas patrzyłem na sufit.Potter sięgnął nade mną i chwycił moje lewe ramię ze znakiem. Położył na tym rękę i spojrzał na mnie. „Nie obchodzi mnie to, Draco. To nic dla mnie nie znaczy".Roześmiałem się. „To jednak znaczy wszystko. Twoi rodzice zginęli z powodu tego znaku, wszyscy zginęli z jego powodu".„Tak, ale to tylko znak, a ty nie jesteś tym, kim jesteś".Zaśmiałem się lekko. – Nie traktuj mnie tak złośliwie.

On też się roześmiał. „Nie jestem, jestem szczery. Nie obchodzi mnie, że masz ten znak".Odczekałem długą sekundę, zanim odpowiedziałem: „Tak. Tak jak nie obchodzą cię moje inne oceny". – zapytałem cicho. Te słowa miały być zimne, ale sposób, w jaki je wypowiedziałem, sprawił, że zabrzmiały bardziej zranione niż zimne. Odwróciłam od niego głowę.Usiadł i spojrzał na mnie. „Dbam o nich". Powiedział cicho.Zaśmiałem się słabo. „Widziałeś ich wczoraj wieczorem i wspomniałem o tym dawno temu, ale czy wcześniej w ogóle wiedziałeś, że mają blizny?"Potter nic nie powiedział.Nie wiedziałem, dlaczego mówię takie rzeczy. Potter uratował mi życie podczas wojny, rozmawiał na moim procesie, upewnił się, że wszystko ze mną w porządku za każdym razem, gdy straciłem przytomność, a tutaj sprawiałam mu przykrość z powodu blizn, do których już nawet nie zwracałam uwagi.

Westchnęłam i poszłam wstać. Wrócił mi ból głowy i poczułem się słabszy niż od bardzo długiego czasu, ale udawałem, że wszystko jest w porządku.Draco, nie czujesz się dobrze. Wróć i śpij. W miejscu, gdzie stałam, dobiegł słaby głos Pottera.Wziąłem oddech, ale był on trochę bardziej drżący, niż chciałem. Dlaczego tak trudno było ci teraz wyjechać?Spojrzałam na podłogę. „Dziękuję, że pozwoliłeś nam zostać i zaprosiłeś na imprezę. Posprzątamy, a potem zejdźmy ci z drogi".Potter wydał z siebie cichy, niemal śmiech, niemal smutny dźwięk, ale wyszłam, żeby złapać pozostałych, zanim usłyszałam, czy ma coś do powiedzenia.


To tak proste, jak Kocham Cię.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz