Rozdział 10

299 10 1
                                    

Pierwsza myśl po przebudzeniu się brzmiała „ o ja pierdolę". Jeszcze nigdy tak mocno nie imprezowałam. Zapach alkoholu i wymiocin unosił się po całym pokoju. Z początku nic nie pamiętałam, ale gdy napiłam się wody, która leżała na szafce nocnej, wszystko powoli nabierało sensu. Ułożyłam sobie w głowie mały plan wydarzeń. Przyszłam do Chase'a, doszła do nas reszta, impreza rozkręciła się w najlepsze, jakiś randomowy gość dał mi radę, zaczęłam chlać bez umiaru, pokłóciłam się z Nicholasem, chwilę później już byliśmy pogodzeni i na końcu wszyscy robiliśmy głupie zdjęcia w sypialni. Kurwa, długa ta lista.
Rozejrzałam się po pokoju, aby ujrzeć Olivię śpiącą obok mnie na łóżku i trzech śpiących chłopaków na podłodze. Wszyscy byli w wczorajszych ubraniach, co było bardzo niewygodne. Przypomniałam sobie wszystko z ostatniej imprezy i musiałam przyznać, że mi się podobało. Ta wolność, beztroska i zabawa działały na mnie jak narkotyk - uzależniłam się. Nigdy nie brałam narkotyków, to tylko takie porównanie. Zasada Harry'ego „Trzeba się bawić i żyć chwilą! Nie ma czasu na nudę!" bardzo na mnie działała. Byłam zdolna żyć w ten sposób, bo cholernie mi się podobało. Jak najciszej, aby nikogo nie obudzić wygramoliłam się z łóżka i poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, umyłam zęby i załatwiłam swoje potrzeby. Zabrałam telefon, który leżał na szafce i zeszłam na dół. Wszędzie były porozrzucane ubrania, czipsy i puszki po napojach. To był po prostu burdel. Znalazłam kuchnię i wyjęłam z szafeczki kubek i zaparzyłam sobie kawę. Czekając na napój odblokowałam telefon. Czekało tam na mnie 12 nieodebranych połączeń od brata. Byłam w dupie. Postanowiłam do niego oddzwonić, więc chwyciłam za kubek i pijąc kawę wybierałam numer.

- Aurelia?! - usłyszałam głos brata w komórce. - Jezu, jesteś martwa! Czemu nie odbierałaś? I czemu do kurwy nie ma cię w domu?!

- Spokojnie, wczoraj u Chase'a była spora impreza i zostałam na noc. To wszystko.

- Kiedyś cię zabiję, przysięgam.- powiedział cicho wzdychając.

- Przepraszam.- odpowiedziałam czując, jak wyrzuty sumienia zaczynają mnie pożerać.

- Już jest okej, ale nie rób tak więcej.

- Jasne, pewnie jeszcze chwilę tu posiedzę. Jak coś to zadzwonię

- Dobra, na razie młoda. - powiedział po czym się rozłączył. Usiadłam przy stole w jadalni i pijąc moją kawę przeglądałam instagrama. Zachciało mi się postalkować ludzi. Najpierw weszłam na profil Chase'a, który często zamieszczał zdjęcia z imprez. Nie wiem jak, ale udało mi się wystalkować Harry'ego, ale nie zaobserwowałam go. Nie miał na profilu żadnych postów, ale na zdjęciu profilowym stał przy ognisku z przyjaciółmi.

- Bawisz się w stalkerkę?
Gdy usłyszałam ten znajomy głos, automatycznie przewróciłam oczami. Znowu ten irytujący głos.

- Tak. Masz z tym jakiś problem? - zapytałam złośliwie. Nie miałam najmniejszej ochoty rozmawiać z nim z samego rana( była 10:33).

- Oczywiście że nie. - powiedział siadając naprzeciwko mnie.

- Foster, zrozum. To, że wczoraj pstrykaliśmy sobie głupie fotki, nie znaczy, że nagle ciebie polubiłam. Nadal uważam że jesteś kutasem, tylko po prostu staram się przyzwyczaić do twojego towarzystwa.

- Może i jestem kutasem, ale za to jak przystojnym.- powiedział przeczesując włosy palcami. Spojrzałam się na niego skanując wzrokiem jego zachowanie.

- Twoje ego jest większe od twojego kut...- nie zdążyłam dokończyć, bo do kuchni wparował Chase z Mattem i Olivią. Gwałtownie odsunęłam się od stołu, próbując nie zamordować Nicholasa. Przywitałam się z przyjaciółmi, a Chase mocno mnie wyściskał. Kocham go. Postanowiłam usiąść jak najdalej od Nicholasa, więc wypadło na pufę obok Matta. Chłopak prawie od razu gdy usiadłam obok niego potargał mi włosy.

It's About TrustOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz