Rozdział 24

339 14 9
                                    

Po sprzeczce z Nicholasem doszliśmy do porozumienia. Nie lubiłam go, ale przez jego uzależnienie od narkotyków mogli cierpieć inni. Nie wiem czemu, ale na chwilę wyłączyłam zdrowy rozsądek.

- Macie wyjście na dach?- zapytałam. Brunet spojrzał na mnie zdezorientowany, ale po chwili pokiwał głową.- No i super. Pokarzesz mi je?

- Po chuja ci to?- zapytał przecierając twarz dłońmi. Był zmęczony. Jego łuk brwiowy był lekko zakrwawiony, oczy opuchnięte, a włosy roztrzepane. Rysy twarzy nadal były ostre, ale trochę się rozluźniły. Mimo swojego stanu nadal miał siłę na pogawędki?

- A tak po prostu.- skłamałam. Od dawna nie paliłam, a teraz zaczęłam to odczuwać. Głód nikotynowy pogarszał się dzień za dniem. Byłam na lekach, które pomagały mojej astmie i czułam się o wiele lepiej, więc uznałam, że jeden papieros to nie grzech.- To pokarzesz mi je, czy będę musiała go szukać jak w jakiejś książce?

- Pokażę, ale pod jednym warunkiem.- odparł poprawiając włosy.

- Co tym razem?

- Posiedzę tam z tobą.- powiedział. - Nawet przez jebane dwie minuty. Proszę.
To chyba był pierwszy raz gdy mnie o coś poprosił. Cóż, może kiedyś już to zrobił, ale momentami mam pamięć złotej rybki. Mój organizm był zjebany i tyle. Przeanalizowałam to na szybko w lekko żywej głowie i stwierdziłam, że wygonie go po tych dwóch minutach i na spokojnie sobie zapalę. Coś mi podpowiadało, że nie będę tego żałować. Może jego stan fizyczny mnie zmiękczył? A może było mi go po prostu szkoda?

- Zgoda.- odpowiedziałam po chwili ciszy.- Ale tylko dwie minuty.

- Oczywiście.- odparł uśmiechając się cynicznie. Jego niewielkie dołeczki się ukazały, a mój umysł przestał pracować. Przez krótki okres czasu nie mogłam normalnie funkcjonować. - Idziesz?

- Tak, sorki.- ocknęłam się i poszłam za chłopakiem, który czekał na mnie na korytarzu. Weszliśmy po schodach na poddasze, na którym jeszcze nigdy nie byłam. Nicholas musiał znaleźć drabinkę od wejścia, a ja postanowiłam się trochę rozejrzeć.
Leżało tam mnóstwo kartonów. Większość z nich była pognieciona i wypełniona starymi książkami i filmami. Przeglądałam kasety, gdy natknęłam się na coś jaśniejszego. Foster nadal nie znalazł drabinki, więc miałam jeszcze trochę czasu. Wyjęłam przedmiot z pudełka, a to co znalazłam lekko mnie zszokowało.  Wydanie specjalne Małego Księcia? Miękka okładka, lekko zżółknięte strony i pozaginane rogi.
Kochałam tą książkę, więc zaczęłam przeglądać kartki. Zatrzymałam się na jednej z nich, gdy w środku zauważyłam zgniecioną karteczkę. Chciałam ją otworzyć, ale Nicholas był szybszy.

- Idziesz?- zapytał stojąc obok rozłożonej drabiny. Szybko położyłam książkę na swoje miejsce dokładnie zapamiętując gdzie ją odłożyłam.

- Ta, już idę.- powiedziałam podnosząc się. Podeszłam do niego, a on się odsunął robiąc mi miejsce. - O nie, nie ma opcji. Ty wchodzisz pierwszy.
Chłopak wywrócił oczami ale zaczął wspinać się szczebelek po szczebelku. Weszłam za nim, a chwilę później usiadłam na krawędzi. Spojrzałam przed siebie i mnie zamurowało. Piękna nocna panorama Culver City. Światła uliczne oświetlały całe miasto, co kilka sekund przejeżdżał jakiś samochód. Zauważyłam nawet kolorowe światła z jakiegoś klubu obok parku.
Nagle Nicholas usiadł obok mnie, a ja zeszłam na lekki zawał.

- O kurwa.- westchnęłam łapiąc się za serce.

- Serio się tego wystraszyłaś?- zapytał patrząc na mnie. Wyglądał spokojnie, był opanowany. Może było mu lepiej z myślą, że odciągnie się od narkotyków.

- Znając ciebie mógłbyś mnie stąd zepchnąć.

- Walczę ze sobą, aby tego nie zrobić.- odpowiedział uśmiechając się. Zaczynałam lubić jego uśmiech. I to było chore. C h o r e.
Zauważyłam, że z jego kieszonki wystaje paczka złotych marlboro. Zacisnęłam usta w wąską linię i wyciągnęłam rękę, aby ją zabrać. Złapałam pudełko i szybko wyciągnęłam z kieszeni Nicholasa. Otworzyłam je i odpaliłam papierosa. Foster spojrzał w moją stronę, a gdy zobaczył co mam w ustach szybko ją wyrwał.

It's About TrustOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz