Rozdział 11

270 8 0
                                    

Na miejscu Chase powiedział, że koniecznie musi zobaczyć moją jazdę. Nie mam pojęcia jak on to zrobił, ale w ciągu kilku dni wzbudził we mnie poczucie bezpieczeństwa. Był tak słodkim chłopakiem, że nawet najgorszy człowiek mógłby się przez niego zmienić na lepsze.
Szybko przywitałam się z Asherem i przedstawiłam mu Chase'a. Chyba się polubili. Znalazłam kask i odpaliłam motor. Jednak zanim na niego wsiadłam usłyszałam głos Ashera.

- Zaskocz mnie.- powiedział. Spojrzałam się na niego i zapytałam.

- W jakim sensie?

- Masz szansę na coś wielkiego. Ale najpierw muszę zobaczyć co potrafisz. - stwierdził. Zdjęłam kask z głosy, nadal nie spuszczając wzroku z chłopaka.

- Nie możesz tego ocenić przez poprzednie treningi? Przecież jeżdżę już tyle lat...

- Jedź.- rozkazał, na co w szoku przytaknęłam i założyłam kask. Podjechałam na linię startu i po chwili Asher dał mi znak, że mogę już jechać. Szybko wystartowałam, nie zwracając uwagi na nic innego. Trener musiał zmienić trasę, bo za każdym razem zakręt był trudniejszy, trasa inna, a droga nie miała na sobie śladu po oponach. Asher nigdy nie używał tak surowego tonu, co mnie nieco zaniepokoiło. Coś musiało być na rzeczy. Jechałam jak najszybciej mogłam, aby trener nie miał się do czego przypierdolić. Wjechałam na prostą drogę, ale zauważyłam, że zakręt który miałam zaraz pokonać, był bardzo wąski, tak jakby miał zmieścić jeden motor i ani centymetra więcej. Coś było kurwa nie tak. Mimo mojej znajomości filmów wyścigowych i ogólnej wiedzy na temat motoryzacji, nie wiedziałam jak to zrobić. Więc zrobiłam to, co umiałam najlepiej. Improwizacja. W tym samym momencie wcisnęłam gaz na maksa i lekko hamulec. Kierownicę przekręciłam mocno w lewą stronę, a po chwili jechałam idealnym bokiem. Modliłam się aby nie wpaść w opony. Jednak chyba za mocno skręciłam, bo zaczęłam kręcić się wokół własnej osi. Nie wiedziałam co zrobić, więc po prostu zahamowałam. Pojazd natychmiastowo się zatrzymał, a ja mocno oddychając zdjęłam kask z głosy. Przerażona spojrzałam na Chase'a, a potem na Ashera. Pierwszy stał w szoku z otwartymi ustami, a drugi wyglądał na dumnego. Położyłam kask na siedzenie motoru i wściekła podeszłam do trenera.

- Co to kurwa było?! Nigdy nie jeździłam tą trasą! Tłumacz się.- wykrzyczałam, a Asher tylko się uśmiechnął. - Aż tak cię to śmieszy?

- Spokojnie, wiedziałem, że Ci się uda. - powiedział, co chyba miało mnie chyba uspokoić.

- Po co to wszystko? - zapytałam. - Chcesz mnie wywalić?

- Nie, nie, w życiu. Straciłbym jedyną i najlepszą zawodniczkę. - stwierdził, na co spojrzałam się na niego zirytowana. Jednak po przemyśleniu jego słów, zaczęłam się bardziej zastanawiać. Nigdy nie nazywał mnie zawodniczką.

- Nie jestem zawodniczką - stwierdziłam. - Nie jeżdżę w wyścigach. Jestem co najwyżej twoją podopieczną.

- Mylisz się.

- Dobra, o co do kurwy chodzi? - zapytałam niemal krzycząc. Trener złapał za czarną teczkę, która leżała na stoliku i po chwili wyciągnął z niej jakąś kartkę.

- Przeczytaj na głos.- rozkazał, a ja z podejrzeniem w oczach zabrałam kartkę.

- „ Witamy! Dostaliśmy pana zgłoszenie, o udział pana uczennicy, w wyścigach naszego miasta. Rozpatrzyliśmy pańską prośbę i z przyjemnością możemy pana poinformować, że z przyjemnością przyjmiemy pana wychowankę. Dziękujemy za zgłoszenie. XXX". - przeczytałam, sama nie wiedząc, czy to się dzieje na serio. Zostałam przyjęta. Nawet kurwa nie wiedziałam gdzie, ale wiedziałam jedno. Mogłam się ścigać. Spojrzałam na Summersa, który uśmiechał się od ucha do ucha. Rzuciłam się na niego, a on mocno mnie przytulił i okręcił wokoło.

It's About TrustOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz