Rozdział 17

260 9 0
                                    

Tego dnia zostałam w domu, bo pogoda była fatalna. Mniej więcej dwa dni po wygranym wyścigu zaczęło ciągle padać. Zbliżał się też początek roku szkolnego, a razem z tym powrót rodziców do domu. Wiedziałam, że od września będę miała o wiele mniej czasu na spotkania ze znajomymi, a na moje barki znowu spadnie ogromna presja. Nie wiedziałam czemu ją sobie zawdzięczam, skoro to matka przypomina mi o nauce, kiedy ona raczej siedzi w domu. Czasami może przejdzie się do urzędu coś pozałatwiać. Mój ojciec za to był wybitnym prawnikiem i to od całkiem niedawna. Mimo że mieliśmy dużo pieniędzy nigdy nie dostawaliśmy wszystkiego od razu. No przynajmniej nie ja, bo na wszystko musiałam zapracować. Niby to jest spoko, bo dziecko uczy się samodzielności, ale nie jest normalne karanie za to, że dziecko jeszcze po prostu czegoś nie umie.
Siedziałam na łóżku przeglądając internet w poszukiwaniu fajnych ubrań, bo wyprawka nie jest tak ważna. Przeglądając na pewno ciepłe bluzy dostałam wiadomość.

Nicholas: Asher się pyta, czy zostajesz w wyścigach na stałe. Chodzi i o samochodowe i motorowe.

Aurelia: Czemu niby miałby zapytać o to akurat ciebie?

Nicholas: Nie wiem i szczerze gówno mnie to obchodzi, więc po prostu odpowiedz.
Zastanowiłam się chwilę zanim podjęłam decyzję. Rodzice nie mogli się dowiedzieć, więc prawdopodobnie będę musiała opłacać te samochodowe z własnych kieszonkowych.
Przydałby mi się jakiś Sugar Daddy.
Stop.

Aurelia: Zostaję. Tak łatwo się mnie nie pozbędziesz :)

Odłożyłam telefon na bok, bo już nie chciałam oglądać ubrań. Albo może chciałam. Już sama nie wiem. W każdym razie postanowiłam zamówić sobie maka, bo nie chciało mi się prosić nikogo o podwózkę. Ethana znowu nie było w domu, a Olivia coraz częściej oznaczała go na swojej InstaStory. Z ciekawości, gdy dodała link z anonimowymi pytaniami napisałam: „ Jesteś z Ethanem Scott'em w związku??". Nie odpisała. Cieszyłam się, że moja przyjaciółka kogoś znalazła, ale każdy chłopak z którym wcześniej się zadawała był toksycznym chujem. Miałam nadzieję, że mój brat do nich nie należał.
Czytałam książkę leżąc na łóżku, gdy coś stuknęło w szybę. Zdezorientowana podeszłam do okna, aby się rozejrzeć co to do kurwy było. Wychyliłam się i spoglądając na boki nic nie zauważyłam, ale dosłownie sekundę później coś twardego uderzyło mnie w czoło. Zabolało w chuj. Odsunęłam się od okna przeklinając i usiadłam przy biurku. Znalazłam w szafce maść na rany, siniaki i inne gówna aby zapobiec powstaniu wielkiej fioletowej plamy. Nagle znowu usłyszałam coś od strony okna, ale postanowiłam to zignorować.

- Ładnie to tak ignorować złodzieja, Scott?- usłyszałam kpiący głos Nicholasa. Czego on znowu chce? Odwróciłam się w jego stronę, aby spojrzeć mu prosto w oczy. Nikt nie wygrał ze mną walki na wzrok.- Kontakt wzrokowy, tak?

- Dokładnie.- odpowiedziałam nadal nie odpuszczając.- Co tym razem cię tu sprowadza i dlaczego wszedłeś przez pierdolone okno, a nie jak normalny człowiek przez drzwi?

- A czy według ciebie jestem normalny?

- Nie.

- No to masz odpowiedź.- powiedział. Uśmiechnęłam się tak wkurwiająco jak tylko mogłam. Nie chciałam znowu siedzieć w jego towarzystwie.- Spokojnie, przyszłem tylko na chwilę. Też nie za bardzo mam ochotę na ciebie patrzeć.

- Więc oszczędź nam tego cierpienia i tłumacz się.- powiedziałam pewnie.- Po co tutaj przyszłeś?

- Dać ci to.- odpowiedział wyciągając w moją stronę spore pudełko. Było całe czarne, tak samo jak wstążka oplatająca je w całości.

- Co to jest?- zapytałam.

- Niespodzianka. - odparł oddalając się ode mnie gdy wzięłam pudło. - Cześć, Scott.- powiedział wychodząc przez okno.
Zaciekawiona rozwiązałam czarną kokardkę i otworzyłam pudełko. W środku była biała koperta. Podniosłam ją, aby przeczytać mały napis.
„ Nie wiem czy wiesz, ale za wyścigi dostaje się hajs. Masz tutaj połowę z naszego i cały motorowy."
Otworzyłam kopertę i zobaczyłam dużą ilość zielonych banknotów. Zaczęłam je liczyć, bo serio to była moja szansa, na bycie bogatą. Tysiąc dwieście dolarów.
Jednak nie potrzebuję Sugar Daddy'ego.
Uśmiechając się od ucha do ucha, zauważyłam mały przedmiot na dnie pudła. Wyciągnęłam delikatnie, aby zobaczyć wysuszony kwiat hortensji. Kwiat, który był symbolem bogactwa i uczciwości. Ale też cierpienia, zwłaszcza duchowego. Otworzyłam szeroko oczy, i odłożyłam kwiat na biurko. To nic strasznego.
To tylko wysuszony kwiatek.
On nic ci nie zrobi.
Kurwa, Nicholas chce mnie zabić.

It's About TrustOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz