Rozdział 18

241 6 0
                                    

Był dwudziesty dziewiąty sierpnia. Zostały dwa dni wakacji. Przez ostatni miesiąc przeżyłam na serio sporo, i nie wszystko było dobre. W zeszłym tygodniu Nicholas nasłał na mnie stalkera. Wszystkiego się wypiera, ale przestaliśmy się nienawidzić, a to na pewno było gorsze od teraźniejszej relacji. Wczoraj byłam na zakupach szkolnych razem z Olivią i Mattem, bo reszta grupy nie chodziła już do szkoły.
Leżałam na łóżku rozmawiając z Chasem na FaceTime. Rozmawialiśmy od godziny i przechodziliśmy z tematu na temat.

- Co ty na to, aby jutro zorganizować jakąś imprezę dla całej szkoły? No wiesz, lato się kończy i ludzie mają dość szkoły, która nawet się nie zaczęła. - mówił chłopak.

- Jak chcesz. Ja tam za bardzo nie mam znajomych, ale jak Olivia i Matt się zgodzą, to czemu nie? - odpowiedziałam. Chłopak wyraźnie się nad czymś zastanawiał, ale po chwili podjął decyzję.

- Dobra, to ja zaproszę kolegów moich, Ethana i Nicholasa. Zapytaj się Liv i Matta, czy też chcą kogoś tam zaprosić i daj znać.

- Okej, a o której godzinie się spotykamy?

- Nie wiem, możemy o piątej. A wracając, to chyba ostatnio polubiłaś się z Nicholasem.

- Tak.- przyznałam.- Nadal go nie lubię, ale przynajmniej jakoś tam go toleruję.

- No i zajebiście.- powiedział uśmiechając się. - Ja spadam, do jutra dziewczynko.
Odłożyłam telefon na bok i po prostu patrzyłam się w sufit. Jednak nie było mi dane go tak po prostu zostawić, bo po chwili zawibrował. Spojrzałam na ekran i zobaczyłam wiadomość od Nicholasa.

Nicholas Foster: Wyścig mamy 10.09. Idziesz na strzelnicę dzisiaj czy jutro?
Zajebiście.
Ja: Czemu niby mielibyśmy iść na strzelnicę?
Nicholas Foster: Bo na wyścigach strzelasz z pistoletu a ostatnim razem zużyłaś prawie wszystkie naboje.
Ja: Dobra już nie marudź
Ja: Dzisiaj, przyjedź po mnie za godzinę.
Wstałam z łóżka od razu żałując tej decyzji. Nie miałam zamiaru dzisiaj nigdzie wychodzić, bo po prostu nie miałam siły. Ale jutro miała być ta cholerna impreza, więc nie znalazłabym czasu w inny dzień.
Czas szybko zleciał, bo po wzięciu prysznica, wysuszeniu włosów, pomalowaniu się i ubraniu zostało mi piętnaście minut.
Relacja moja i Nicholasa nabrała dziwny obrót. Ponad miesiąc temu uważałam go za dupka zapatrzonego w siebie, ćpuna i chuj wie za kogo. Teraz jest tak samo, tylko że teraz znoszę jego towarzystwo.
Mój telefon zawibrował, więc wyjęłam go z kieszonki.
Asher: Wyścig 10.09. O 17:20 masz motorowy. 18:00 startujesz z Nicholasem.
Jeszcze tego mi brakowało.
Chwilę później pod moim domem stał samochód Nicholasa. Chciałam stać w oknie i podziwiać ten piękny model auta, ale niestety nie mogłam tego zrobić. Ubrałam buty i wyszłam z domu kierując się w stronę chłopaka. Opierał się o maskę samochodu paląc papierosy. Uśmiechnął się sarkastycznie na mój widok, a ja przewróciłam oczami. Ustałam obok niego czekając, aż łaskawie skończy palić i będziemy mogli wyjechać. Tak bardzo, kurwa chciałam z nim zapalić, ale astma mi w tym przeszkodziła. Chciałam płakać.

- Chcesz?- zapytał nagle wyciągając w moją stronę paczkę papierosów. I oczywiście musiały być w złotym opakowaniu.

- Nie, nie mogę.- odpowiedziałam wzdychając.

- Czemu niby?

- Astma.

- A no tak. - powiedział.- Zapomniałem.- przyznał i odsunął ode mnie paczkę. - Dobra, wsiadaj.
Odepchnęłam się od maski i otworzyłam drzwi. O kurwa. Zapomniałam, że drzwi w tym samochodzie otwierały się bardziej do góry i przez to prawie uderzyłam się w głowę. Odetchnęłam i usiadłam na miejscu pasażera czekając na chłopaka. Byłam wyjątkowo spokojna jak na to, że miałam jechać na strzelnicę. Nadal nie ufałam Nicholasowi, więc przysięgłam sobie, że jeżeli będzie robił coś podejrzanego to postrzelę go szybciej niż jeździ jego samochód.
Okazało się, że strzelnica znajdowała się pod barem. Nicholas od dawna miał tam znajomości, bo jego wujek był właścicielem. Wszyscy się na nas patrzyli, ale ja starałam się nie zwracać na to uwagi. Nie udawało mi się to, w odróżnieniu do Nicholasa, który miał wszystkich w dupie. Szłam za nim przez całą drogę, i dopiero gdy weszliśmy na jakieś schody prowadzące na dół postanowiłam iść przodem. Chciałam zobaczyć tą całą strzelnicę. Po zapaleniu światła zobaczyłam kilka tarcz pomalowanych na biało i czerwono, kilka pistoletów i słuchawek.

It's About TrustOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz