Rozdział 21

232 7 1
                                    


Rodzice na szczęście nie dowiedzieli się o mojej ucieczce z lekcji. Cały wieczór siedziałam przy biurku stresując się ich reakcją. Jednak nie raczyli nawet się przywitać. Odetchnełam z ulgą odsuwając się od biurka. Położyłam  się na łóżku jednocześnie zakładając słuchawki. Włączyłam ulubioną playlistę z zamiarem zatracenia się w niej całkowicie. Wpatrywałam się w sufit, lecz po chwili znowu usłyszałam głośne krzyki rodziców. Nic nowego. Przyzwyczaiłam się już do tego, więc po prostu podgłosiłam muzykę.
I chyba zasnęłam z słuchawkami w uszach, bo po przebudzeniu następnego dnia rano leżały tuż obok mnie, a pudełko gdzieś na szafce nocnej. Z przyzwyczajenia weszłam do pokoju brata i nie zdziwiłam się, gdy go tam nie zastałam. Westchnęłam zastanawiając się dlaczego tak często go nie ma w domu, zwłaszcza w nocy. Z Nicholasem zadawał się mniej więcej rok, więc nie wiedziałam, czy może ten dupek nie wciągnął go w coś głupiego. Mimo tego, że wkurwiał mnie bardziej niż komary latem, to troszczyłam się o niego i nigdy nie chciałabym, aby wpadł w złe towarzystwo. Ale chyba już po fakcie. Nicholas był tragicznym towarzystwem, w które niestety wpadłam i nie mogłam się wydostać. Mimo wszelkich starań, on zawsze wracał i nie pozwalał o sobie zapomnieć.
Zatrzymałam się przed bramą szkoły, biorąc głęboki wdech przed wejściem. W końcu wczoraj połowa szkoły, jak nie lepiej usłyszało plotkę na temat mnie i Nicholasa. Po wejściu do budynku od razu poczułam na sobie wzrok miliona innych osób. Nie chciałam dać po sobie poznać, że to mnie cokolwiek obchodzi, więc szlam z wysoko uniesioną głową.
Tak właśnie mijał każdy dzień w szkole. Przez równo cztery dni wszyscy szemrali za moimi plecami, a ja, Olivia i Matt mieliśmy to w dupie. Przynajmniej tak mi się wydawało.

W piątkowy wieczór wyszłam na spacer. Potrzebowałam odpocząć od tego wszystkiego, a nocny spacer i muzyka robiły za najlepszą terapię. Przechodzilam obok starej szkoły podstawowej, ulubionego parku, a nawet domu Chase'a i Nicholasa. Przeszłam chyba połowę Culver City. Gdy słuchałam świetnej piosenki, obok mnie przejechał piękny sportowy samochód. Nie minęła chwila, abym zdążyła się zorientować, że to był McLaren Nicholasa. Nie jechał zbyt szybko, a bardziej ostrożnie i wolno. Chyba mnie nie zauważył, a ja chcąc choć raz w życiu zrobić coś dla fabuły zaczęłam go śledzić. Nie było to łatwe, bo mimo wolnej jazdy musiałam za nim biec. Wjeżdżał w dziwne uliczki, a ja znowu zaczęłam się go bać. Nie wiedziałam co zamierzał zrobić, ani jaki będzie tego skutek.
W końcu jego samochód się zatrzymał, a chłopak niemal od razu z niego wyszedł. Ukrywałam się za niewielkim murkiem po prawej stronie chłopaka, który teraz uważnie się rozglądał. Wydawało mi się, że mnie zauważył, więc szybko ukryłam się jeszcze bardziej. Nicholas po chwili skierował się w przeciwnym ode mnie kierunku, a ja jak głupia nastolatka na nim poszłam. Bo nią właśnie byłam. Głupią nastolatką mającą niepoukładane sprawy w głowie, chcąca zrobić coś, co sprawi że poczuje się w tym dobra. Rodzice od zawsze porównywali mnie do innych, a zwłaszcza matka. Nie miałam perfekcyjnych ocen, włosów, talii, a nawet głupiego koloru oczu.
Śledziłam go do czasu, gdy nagle gwałtownie się zatrzymał.

- Możesz już przestać się ukrywać, Scott. - zawołał nagle. Poczułam, jak serce podchodzi mi do gardła. - Wychodź z tych krzaków, i tak cię widzę. - niechętnie ustałam na równe nogi, a po chwili napotkałam pusty wzrok Fostera.

- Eeeee, hej?

- Co tutaj robisz? - zapytał wpatrując mi się prosto w oczy. Jego twarz miała taki sam kamienny wygląd co zawsze. Lekko odstające kości  policzkowe i lodowate spojrzenie wzbudzały we mnie jeszcze większy niepokój.

- Mogłabym zapytać ciebie o to samo. - odpowiedziałam wychodząc z krzaków.

- Wynoś się stąd. - rozkazał nagle. Zmarszczyłam brwi podchodząc do niego jeszcze bliżej. -Już.

It's About TrustOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz