Rozdział 15

276 10 1
                                    

Wpatrywałam się w leżącego na podłodze Nicholasa już od kilku minut. Na szczęście po chwili usłyszałam dzwonek do drzwi, więc szybko zbiegłam po schodach na dół i wpuściłam Chase'a do środka. Poszliśmy do mojego pokoju, a gdy chłopak spojrzał na Nicholasa zaczął się lekko śmiać.

- Jak ty to do chuja zrobiłaś? - zapytał przez śmiech.

- Nie wiem kurwa, zrób coś! Nie mogę być mordercą w wieku siedemnastu lat! - powiedziałam.

- Widzę, że jednak nie musimy cię zabierać na strzelnicę. Radzisz sobie świetnie z...- chłopak spojrzał na mnie czekając aż mu podpowiem.

- Szklanką.- dokończyłam.

- Szklanką?

- Tak.

- Jak do chuja...- nie dokończył, bo Nicholas chyba zaczął się przebudzać. Ze strachem w oczach patrzyłam jak Chase obok niego kuca i stara się go dobudzić. Chłopak musiał mieć już z tym kiedyś do czynienia, bo zrobił to prawie od razu. Nicholas przetarł twarz dłońmi i podniósł się do pozycji siedzącej. Rozejrzał się po pokoju, a potem namierzył mnie wzrokiem.

- Cześć Scott. - powiedział niewzruszony.

- Cześć. - odpowiedziałam, niezbyt wiedząc co zrobić. Spojrzałam na Chase'a, który starał się zwrócić na siebie uwagę Nicholasa.

- Serio stary? Pokonała cię siedemnastoletnia dziewczyna? - zapytał nadal się śmiejąc. Spojrzałam na niego morderczym wzrokiem, a on od razu się przymknął.- Bez urazy dziewczynko.

- Ta, spoko - powiedziałam cicho nadal przyglądając się Nicholasowi. Brunet drapał się po głowie, a ja spanikowałam, bo mogłam mu coś uszkodzić. Podeszłam do włącznika światła i po chwili pokój oświetliła wielka lampa.

- Nic cię nie boli?- dopytywał Chase.

- Żyję.- odpowiedział krótko. - Wydaje mi się, że masz lekkie problemy z agresją Scott. - zwrócił się do mnie.

- Fajnie, że zauważyłeś. - powiedziałam. - Ale niestety od czasu gdy cię poznałam cierpię też na problemy psychiczne. Za każdym razem jak ktoś mówi ćp...idiota, to szukam ciebie wzrokiem. - dokończyłam prawie nazywając go ćpunem. Rela ogranij się. Czy Rela to przezwisko od Aurelia? Aurela.. może pasuje?
Chłopak zmierzył mnie morderczym wzrokiem, ale nic nie powiedział. Chase poprosił mnie o przyniesienie apteczki, więc to zrobiłam. Razem z Nicholasem poszli do łazienki, aby zobaczyć, czy nie ma większych ran. Po zobaczeniu miliona kawałków rozbitego szkła na podłodze, zaczęłam je zbierać. Oczywiście z moim szczęściem, jeden z nich przeciął mi kawałek skóry. Rozcięcie ciągnęło się przez środek lewej ręki i mocno krwawiło. Wybiegłam z pokoju, modląc się, abym nie poplamiła dywanu, bo był spory i zawsze miałam problem, aby go uprać. Zapukałam do drzwi łazienki i nikt nie odpowiedział, więc postanowiłam działać.

- Mam nadzieję, że jesteście w stu procentach ubrani, bo muszę wejść!- krzyknęłam zanim otworzyłam drzwi. Wszyscy byli ubrani. Nie wiem, czy mam się cieszyć, czy raczej nie. Podeszłam do kranu, aby przemyć ranę. Krwawienie było mocne, więc cała moja ręka była we krwi.

- No ja pierdolę, kolejna - powiedział pod nosem Chase. - Co ci się stało?

- Zbierałam szkło z dywanu i się skaleczyłam. Przemyję i po sprawie. - wyjaśniłam.

- Oh, okej. Ja muszę spadać, bo jutro muszę rano wstać. Zabierzesz się ze mną? - zwrócił się do Nicholasa.

- Nie, dzięki. Muszę jeszcze coś załatwić. - powiedział. Chase szybko się z nami pożegnał, a ja zostałam sama z Nicholasem w łazience. Cudnie. Nikt się nie odzywał i było słychać tylko szum wody, która nadal leciała z kranu. Krwawienie nadal nie ustąpiło, a ja zaczynałam się martwić, czy aby napewno to tylko zwykła rana.

It's About TrustOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz