Rozdział I | Miejsce mocy

700 60 10
                                    

Uwaga: Pierwszy rozdział będzie bardzo wzorowany na książce "Kleks. Nowy początek". Niektóre fragmenty brzmią tak samo co w książce. Potem akcja będzie się toczyła mniej więcej tak w filmie. Informuję już o tym teraz, aby tylko ktoś mnie nie posądzał o przypisywanie sobie praw autorskich ani dorobku autorów książki, która powstała na podstawie filmu "Akademia pana Kleksa". Pełnie praw autorskich należą do Katarzyny Ryciel, Krzysztofa Górecznego, Agnieszki Kruk i Macieja Kawulskiego (przede wszystkim). 

Żyj chwilą obecną, wspominaj przeszłość i nie lękaj się przyszłości, ta bowiem jeszcze nie istnieje i nigdy nie będzie istnieć. Jest tylko teraz. — Christopher Paolini, Najstarszy

Ariana Niezgódka

Dzień był ciepły i słoneczny. Ulice w Nowym Yorku od rana tętniły życiem, tak jak zwykle. Dźwięki zlewały się w jedno, znajome i przyjazne, i takie przewidywalne. Mogłabym według nich regulować zegarek. Pomimo posiadania takiego zegarka, nie musiałam go tego robić, gdyż był całkowicie automatyczny. Mojej kuzynce wystarczał zegar w telefonie, którego nie trzeba było kontrolować. Zawsze pokazywał dokładny czas.

Ada i ja zagapiłyśmy się na wyświetlacz urządzenia przymocowanego do kierownicy hulajnogi. Zauważyłam, że włącza kamerę. Byłyśmy tak skupione, że nawet nie widziałyśmy, gdzie się zatrzymujemy.

W pewnym momencie usłyszałyśmy dźwięk klaksonu. Gwałtownie zwróciłyśmy się w stronę, jak się chwilę później okazało, na kierowcę.

— Zjeżdżajcie z drogi, chłopczyku i dziewczynko — powiedział mężczyzna ochrypłym głosem.

Taksówkarz ewidentnie wyglądał na zirytowany, chociaż poranek był taki piękny. Najpiękniejszy, ze względu na moje jedenaste a Ady dwunaste urodziny.

— Nie jesteśmy chłopczykiem i dziewczynką — zawołałam. — Nazywamy się Ada i Ariana Niezgódki.

Odgarnęłam z twarzy kosmyki włosów o niebieskim odcieniu, a dwunastolatka poprawiła zsuwające się z lewego ramienia szelki plecaka i ogrodniczek. Szybko dałam swoje dłonie na jej ramiona, a ona ruszyła i przyśpieszyła.

— No to zaczynamy, Ari! — krzyknęła radośnie.

Uśmiechnęłam się w odpowiedzi. Nasze krzyki radości zginęły w ulicznym gwarze i dźwięków klaksonów. Obie pędziłyśmy na pojeździe kołowym przed siebie. Ada zręcznie wymijała przechodniów i przeszkody na chodniku. Rewelacyjnie radziła się z hulajnodze.

Zwolniłyśmy obok warzywniaka, by przywitać się z właścicielem sklepu, który zawsze wystawiał na dwór skrzynki pełne świeżych warzyw i owoców, a potem po drodze minęłyśmy naszą sąsiadkę z drugiego piętra – o tej samej porze wracała z piekarni do domu.

Rudowłosa ominęła po drodze w pewnej chwili bezdomnego. Moja kuzynka cały czas patrzyła na wyświetlacz. Chciała się upewnić, czy wszędzie jesteśmy na czas. Byłyśmy. Wszystko szło zgodnie z planem. Uśmiechnęłam się, gdy usłyszałam, jak zaczyna przemawiać. Zareagowałam niemalże natychmiast i przybliżyłam twarz do jej szyi, by kamera mnie uchwyciła.

— Dzisiaj są moje dwunaste urodziny a Ari jedenaste i z tej okazji chciałyśmy ci pokazać, co najbardziej lubimy. I mówię ci: ten dzień zaplanowałyśmy perfekcyjnie!

Po chwili ponownie przyśpieszyłyśmy. Pragnęłyśmy zrealizować cały na plan. Gnałyśmy na złamanie karku. W taki poranek jak ten postanowiłyśmy być we wszystkich miejscach. Urodziny zdarzały się jeden raz w roku. I wiedziałam, że ten dzień będzie najlepszy w życiu. Koniecznie musi być. Bo jedenaste i dwunaste urodziny ma się tylko raz! A tak w ogóle... Ja i Ada... Byłyśmy prawie dorosłe.

Nowa bajka | Akademia pana Kleksa (korekta)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz