Rozdział XIII | Szepty przeszłości cz. II

425 49 3
                                    

Żyj chwilą obecną, wspominaj przeszłość i nie lękaj się przyszłości, ta bowiem jeszcze nie istnieje i nigdy nie będzie istnieć. Jest tylko teraz. — Christopher Paolini, Najstarszy

Ambroży Kleks

Na dziedzińcu Akademii panowały chaos i wrzawa, której nie umiałem opisać. Tłoczyły się tu postaci z różnych bajek. Księżniczki, rozbójnicy, smoki, elfy, gadające zwierzęta, wróżki, rycerze, czarodzieje i wiele innych osób. Wszyscy okazywali wielkie przerażenie, panikę. Musiało się wydarzyć coś, co podejrzewałem, odkąd zjawiła się tutaj Serdel... Z budynku wybiegli uczniowie, aby uspokoić niecodziennych gości. 

Moja córka, stojąc obok mnie, popatrzyła ze współczuciem na nich. Niepokoiła się. Ja również się przejmowałem losem Krainy Bajek, ale gdyby Wilkusy złapały Mateusza przed tym, co ma nadejść, nie domknęłaby się historia. A w niej Ariana i Ada miały do odegrania ważne role. 

— Szanowni państwo! — zawołałem. Dopiera ja zdołałem uciszyć spanikowany i przerażony tłum. —  Nie wszyscy naraz!

Przestali krzyczeć, jakby sama moja obecność  dodała im otuchy. 

— Aaa nie mówiłem?! — zaskrzeczał z góry Mateusz. 

Świetnie, jeszcze go brakowało. Prawie by grupa ponownie wybuchła, ale Ariana wyszła im naprzeciw i uspokoiła ich jednym gestem ręki. Nie miałem pojęcia, co zrobiła, jednak jej zdolności okazały się zbawienne w obliczu zamieszania.

— Aladynie — zwróciłem się do mężczyzny w szerokich spodniach. — Co się stało?

— Wilki... Wszędzie... To znaczy ludzie. Wilkoludzie... jacyś — pogubił się.

— To były Wilkusy — wyszeptała dziewczyna. 

— Wygnali mnie z mojej bajki!

— I mnie!

— I mnie także! 

Wołano ze wszystkich stron. Co było w tym najgorsze, to, że uciekinierów ciągle przybywało. Kolejne postacie pojawiały się na dziedzińcu. Krasnoludki, skrzaty, zrozpaczone wiedźmy. Nawet czarne charaktery. Czerwony kapturek, trzy świnki, rybak, Blaszany Drwal, Dorotka, Strach na Wróble... Nie zliczyłem ich. 

Wszyscy zaczęli opowiadać o Wilkusach. Mówili jedynie o porośniętych czarnym futrem ludziach, poruszających się jak w ciemności. Opisywali ze szczegółami napastników - że byli więksi od nich, mieli okrutne, wilcze pyski i żółte oczy, jakby w nich dostrzegali negatywne emocje. Gniew, złość, mściwość i żółć. Wspominali również o przerażającym wyciu. 

Słuchałem uważnie wszystkich słów. Chciałem zebrać moich uczniów i porozdzielać zadania, ale znowu moja córka była szybsza. 

— Zajmiemy się naszymi gośćmi. Znajdziemy im miejsce w Akademii, nakarmimy ich i pocieszymy. Nie martw się, profesorze — powiedziała spokojnie. 

Ariana była zdecydowana działać szybko i skutecznie. Chociaż sytuacja była trudna, nie zamierzała się poddawać. Skinąłem głową. 

— Dobrze. Zorganizujesz pomoc dla nich. Pamiętaj, aby zachować ostrożność i nie narażać siebie ani innych na niebezpieczeństwo.

Jedenastolatka odeszła ode mnie i skierowała się do swoich przyjaciół. Szybko zaczęli działać. Musiałem przyznać, że niebieskowłosa wiele nauczyła się. Kilka tygodni w Akademii zmieniły ją. Z początku nie wierzyła w siebie, swoje możliwości i siłę wyobraźni, a teraz... Otworzyła się na to, co uważała za przekleństwo. Stała się prawdziwą wersją samej siebie. Byłem dumny z jej progresu. 

Nowa bajka | Akademia pana Kleksa (korekta)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz