Uwaga: Przepraszam za opóźnienie. Rozdział jest napisany na podstawie X rozdziału książki "Kleks. Nowy początek".
Odwaga to panowanie nad strachem, a nie brak strachu. — Mark Twain
Ariana Kleks
Zdecydowałam, że wyjdę do ogrodu i posiedzę w ciszy przy fontannie Babel, rysując w zeszycie, który mi pozostał, ale najpierw zajrzę do sypialni i sprawdzę, czy postacie z bajek śpią. Nie potrzebowałam mojego ojca do tego. Sama już umiałam zmieniać sny.
Bezgłośnie wtargnęłam do pokoju. Od razu usłyszałam ciche chrapanie i szepty kilku osób. Ominęłam Alberta, która spał niewygodnie na krześle. Po kilku sekundach spostrzegłam, jak Serdel siedzi na łóżku pół sarenki i pół dziewczynki. Zafascynowana zbliżyłam się do nich. Wydawało mi się, że moja podopieczna znalazła sobie pokrewną duszę. Teraz na pewno nie czuła się sama.
Jednakże ona znacznie się różniła od uczniów z Akademii. Nie chodziło mi o jedzenie mrówek, ani o to, że jest porośnięta futerkiem. Nie umiała się zachowywać przy stole. Pachniała inaczej niż ludzie. Bo nie była człowiekiem. Inni ją traktowali jak odmieńca i podchodzili do niej nieufnie, lecz ja widziałam coś więcej.
Widziałam w niej dobro, które było ukryte głęboko pod warstwą niezrozumienia, niepewności i strachu. Zrozumiałam, że Serdel potrzebuje wsparcia i zrozumienia, tak samo jak każdy z nas.
— A ty jesteś bardziej człowiekiem czy sarenką? — usłyszałam pytanie Serdel.
— Nie wiem — odpowiedziała sarnia dziewczynka. Wyglądała na zmartwioną i zlęknioną. — A ty jesteś bardziej człowiekiem czy wilczkiem?
Śmiało podeszłam do nich. Pogłaskałam je po główkach, uśmiechając się ciepło.
— To bez znaczenie — rzekłam. — I ty, i ona możecie zostać, kim zechcecie. Ani uszy, zęby, ani rogi nie piszą za nas naszej przyszłości. A nawet to, jakie jest wasze pochodzenie. Przyznam się wam, że nie jestem w stu procentach człowiekiem. Mam geny Wilkusów. Moja babcia była Wilkuską.
— Naprawdę, masz geny Wilkusów? — spytała Serdel.
— Tak, można tak ująć, że jestem w jednej czwartej Wilkuską — odpowiedziałam spokojnie. — I zapamiętajcie to, co wam powiedziałam. Teraz spanko. Już jest późno.
— Dobranoc — powiedziała pół wilczka i pół dziewczynka.
Położyła się na materacu, który leżał przy łóżku. Przez moment szukała wygodnej pozycji. Kiedy zwinęła się w kłębek, przelotnie popatrzyła w okno. Wtedy ujrzała okrągły i wyjątkowo jasny księżyc. Znieruchomiała i zagapiła się w niebo jak lunatyczka. W pewnym sensie również poczułam się dziwnie, spoglądając na księżycowy blask.
Serdel w pewnej chwili wstała energicznym ruchem. Zauważyłam, że tęczówki Wilkuski stały się żółte, świeciły w ciemności jak latarenki. Zachowywała się, jakby została zmotywowana do działania. Jakby była gotowa do zrealizowania zadania.
Poczekałam, aż opuści sypialnię. Podbiegłam do okna. Zobaczyłam Serdel zmierzającą do ogrodu. Kierowała się w stronę furtek do innych bajek. Czułam, że nie mogę jej na to pozwolić.
Zerknęłam na śpiącego przyjaciela.
— Albert. — Potrząsnęłam nim. — Obudź się! Musimy iść za Serdel!
— Dlaczego? — zadał pytanie chłopak. Otworzył oczy i spojrzał na mnie przytomnie. Czy w ogóle on spał? Nie wyglądał mi na niewyspanego.
— Dziwnie się zachowywała. Ma zamiar opuścić Akademię. Chyba idzie w stronę furtek do innych bajek. Nie chcę iść sama — wytłumaczyłam.
CZYTASZ
Nowa bajka | Akademia pana Kleksa (korekta)
FanfictionAriana Niezgódka, nieznająca swoich prawdziwych rodziców, mieszka wraz z ciotką i swoją kuzynką w Nowym Yorku. Nic nie wie o swojej przeszłości. Pomimo poczucia miłości i bezpieczeństwa ze strony swojej rodziny, mocno odczuwa brak obecności matki i...