Chwytam mocno za nadgarstek mężczyzny, którego nawet nie udaje mi się do końca objąć dłonią. Skupiam się na swoich ruchach, ignorując fakt, że moja spocona dłoń nie może utrzymać w uścisku ręki faceta. Drugą dłoń kładę tuż pod zgięciem jego łokcia, wbijając swoje palce w skórę na jego ciele. Szybkim ruchem staram się wykręcić jego rękę do tyłu, jednak zanim w ogóle zdążę to zrobić, mężczyzna wyślizguje się z mojego uścisku i staje naprzeciwko mnie kręcąc głową.
- Zbyt wolno, jeszcze raz. - Słyszę ponownie słowa, które w tym momencie tylko bardziej mnie irytują. Odgarniam za uszy pojedyncze kosmyki włosów wypadających z kucyka, którego związałam na czubku głowy. Przypadkowo muskam palcami skórę mojej twarzy, która jest gorąca, a ja mogę się tylko domyślać, że cała moja buzia jest też czerwona.
Unoszę wzrok na Noela, stojącego przede mną ze znudzoną miną. Denerwuje mnie jego pewność siebie, stoi tak naprzeciwko mnie, mając pełną świadomość tego, że nic mu nie zrobię. Chociaż ten trening trwa już pewnie dobre dwie godziny, ciągle idzie mi beznadziejnie, a to irytuje mnie chyba jeszcze bardziej niż on. Nie lubię, kiedy coś mi nie wychodzi, nie potrafię tego znieść.
Biorę głębszy wdech i ponownie łapię jego rękę, ale tym razem, jego reakcja jest natychmiastowa. Mężczyzna łapie za mój nadgarstek i przerzuca mnie sobie przez plecy. Opadam na czerwony materac, rozłożony pod naszymi nogami i krzywię się z bólu, kiedy na chwilę trafię możliwość oddychania. Noel puszcza moją dłoń, prostując się przy tym i patrzy na mnie z góry. Nawet nie zamierza podać mi ręki, żeby pomóc mi wstać. Potrząsam głową, podnosząc się sama i znowu łapię jego rękę, nie myśląc w ogóle o technice, jakiej powinnam się trzymać. W tym momencie chcę jedynie pokazać mu, że potrafię sprawić mu ból, dokładnie tak, jak on mi.
Moja ręka szybko znajduje się za moimi plecami, gdzie mężczyzna ją przytrzymuje, sprawiając tym samym, że pochylam się do przodu. Słyszę jak cmoka w powietrzu z dezaprobatą, zanim popycha mnie do przodu, puszczając mój nadgarstek. Robię kilka szybkich kroków trampkami po materacu, próbując złapać równowagę i się nie przewrócić. Kiedy tylko udaje mi się to zrobić, prostuję się, ponownie odgarniając włosy z mojej spoconej twarzy. Obracam się do mężczyzny i sfrustrowana potrząsam głową.
- Nie umiem tego zrobić, zresztą, będzie miał broń. To nic mi nie da. - Frustracja wylewa się ze mnie wraz z tymi słowami, wiem, po co to robimy, wiem, że on nie jest jedynym zagrożeniem z jakim się spotkam, ale sobie nie radzę. I doprowadza mnie to do szału. Byłam przekonana, że trening pomoże mi pozbyć się nabudowanej we mnie frustracji, a do tej pory tylko ją zwiększył. Wyobrażam sobie Caluma, stojącego obok, śmiejącego się z tego, jak beznadziejnie mi idzie. Potrząsam głową, nie chcę o nim myśleć.
Myślałam o nim całe popołudnie, cały ranek, całą noc i wczorajszy wieczór. Nie pomógł mi fakt, że spał w łóżku obok mnie, chociaż odsunęłam się na sam jego koniec. Nie mogłam znieść jego obecności, nie po tym, co zrobił. Poczułam się, jakby sobie ze mnie żartował, chociaż nie powinno mnie to zdziwić, ale myślałam, że coś się zmieniło, że on się zmienił. Nie miałam racji, chociaż tak bardzo chciałam ją mieć.
- Złość wcale ci w tym nie pomoże, Mia. Przecież już cię kiedyś uczyłem i byłaś całkiem niezła. - Noel przewraca oczami, poprawiając na sobie czarną koszulkę. Mężczyzna prawie w ogóle się nie zmęczył, jedynym śladem wysiłku fizycznego na jego ciele są pojedyncze kropelki potu, sprawiające, że jego twarz błyszczy się nieco bardziej niż zwykle. Ciemne włosy ma ścięte na długość może centymetra, to spora zmiana od kiedy ostatnio go widziałam. Wtedy miał jeszcze fryzurę jak mój tata, przydługie włosy, rozdzielone przedziałkiem pośrodku głowy. Mężczyzna ma zaledwie trzydzieści trzy lata, a wygląda na jeszcze młodszego. Od kiedy pamiętam był tym najbardziej wysportowanym ze wszystkich kolegów Johnny'ego, co może tłumaczyć fakt, że jest właścicielem sieci siłowni.
CZYTASZ
Devil at my door [ C.H ]
FanficMia Bailey po dwóch latach wraca do rodzinnego miasta. Okazuje się jednak, że podczas jej nieobecności, w spokojnym Millburn, zaczęli ginąć nastolatkowie. Policja nie ma poszlak, dorośli boją się o swoje dzieci, coraz więcej osób znika bez śladu. ...