ROZDZIAŁ 25

3 0 0
                                    

- Wszyscy o tym mówią Bailey! - Ekscytacja w głosie dziewczyny sprawia, że mimowolnie się krzywię. Dobrze, że jest o krok za mną i nie widzi miny na mojej twarzy. - Gdybyś tylko widziała Taylor... Pierwszy raz widziałam ją tak zirytowaną, próbowała poderwać Hooda od tamtego roku i nagle przychodzisz ty.

Te słowa sprawiają za to, że nieco unoszę kąciki ust do góry. Pamiętam Taylor Desley jeszcze z czasów przedszkolnych, zawsze była ładną, wredną dziewczyną, która dokuczała innym. Nigdy się nie lubiłyśmy i świadomość, że mój związek z Calumem ją denerwuje, przynosi mi trochę satysfakcji. Mój udawany związek.

Dziś oficjalnie pokazaliśmy się razem, chociaż wczoraj na meczu trochę osób nas widziało, mówili głównie o tym, co zaszło w łazience. Ale scena na korytarzu stała się nowym gorącym tematem.

Opieram się o drzwiczki szafki, przymykając na chwilę powieki. Metal dotykający mojej skóry jest zimny, sprawia, że czuję gęsią skórkę pojawiającą mi się na rękach. Jestem zmęczona. Nie spałam prawie całą noc. Po tym jak Calum wyszedł, próbowałam położyć się do łóżka, ale za każdym razem gdy zmrużyłam oczy, pojawiały się przed nimi obrazy.

Nóż w drewnianych drzwiach od łazienki.

Napis na lustrach.

Mapa za plecami szeryfa.

Calum Hood.

Każdy z nich bardziej natrętny od poprzedniego.

Nawet melisa zaparzona przez mojego tatę mi nie pomogła. Tej nocy zaczęłam porządnie zastanawiać się nad lekami nasennymi, ale szybko doszłam do wniosku, że nie mogę pozwolić sobie na zapadnięcie w głęboki sen. Z tyłu głowy ciągle mam myśl, że nie tak dawno ktoś włamał się do mojego domu. I nadal nie mam pojęcia, kim była ta osoba.

Nie mam też zbyt wiele czasu na sen, opuściłam trochę szkoły, z dobrych powodów, ale to nie zmienia faktu, że muszę nadrobić materiał. Zawsze byłam dobra w nauce i zawsze byłam z tego dumna, nie chcę, by to się zmieniło. Chociaż większość nauczycieli jest wyrozumiała, to nadal są tacy, którym przeszkadzają moje nieobecności. Nie muszę dokładać sobie problemów złymi ocenami.

Ten problem wydaje się tak przyziemny, że unoszę kąciki ust do góry, uśmiechając się pod nosem.

- Uśmiechasz się na mój widok? - Znajomy głos spawia, że uchylam powieki, spoglądając na stojącego przede mną chłopaka. Calum patrzy na mnie z góry, niewielki uśmiech krąży po jego ustach. Założył dziś biały, luźny t-shirt i szare spodnie garniturowe, a do tego, oczywiście, czarne conversy. Na jego szyi, jak zawsze, spoczywa chocker z perełek i żółtych, uśmiechniętych minek. Nie powiem mu tego, ale lubię jego styl.

- Miałam zamknięte oczy. - Odpowiadam po chwili, zgodnie z prawdą. Dziwne, że nie poczułam jak podszedł, stoi naprawdę blisko mnie. Brak snu mi nie sprzyja.

- Czyli o mnie myślałaś. - Bardziej stwierdza, niż pyta. Przewracam oczami, odruchowo.

- Cokolwiek sprawia, że czujesz się lepiej. - Mamroczę pod nosem i opieram się nieco wygodniej o szafkę, nie zmieniając za bardzo pozycji, w jakiej stoję. Moja głowa oparta jest tyłem o metalowe drzwiczki, podbródek uniesiony do góry, by lepiej go widzieć.

- Masz na sobie makijaż. - Stwierdza chłopak, przyglądając mi się uważnie. - I ubrania, które nie wyglądają jakby były piżamą. - Dodaje, po tym jak przejeżdża po mnie wzrokiem.

I tak nie mogłam spać, więc wcześniejsze podniesienie się z łóżka niewiele zmieniło. Nałożyłam na twarz delikatny, rozświetlający makijaż. Poświęciłam nawet czas na namalowanie na oczach czarnych kresek eyelinerem. Moje ubranie też jest wyjątkowo dobrze do siebie dopasowane. Szara, plisowana spódniczka sięga mi nieco powyżej połowy uda, a za duży, biały t-shirt nieco ją przykrywa. Założyłam do tego czarne trapery i wysokie, białe skarpetki.

Devil at my door [ C.H ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz