Od kilkunastu minut wpatruję się w miejsce, gdzie srebrne zapięcie styka się z jego opaloną skórą. Z jakiegoś powodu nie potrafię oderwać wzroku, może nawet nie chcę. To oznaczałoby, że muszę skupić się na czymś innym.
Lekcja historii dłuży mi się jak nigdy wcześniej, moje myśli już dawno powędrowały w inne miejsca, ciągle znajdując nową rzecz, na punkcie której mam obsesję. Morderca, Under Eden i Calum zaprzątają mi głowę, nie opuszczając jej nawet na chwilę. Nie pomaga też fakt, że Hood siedzi w ławce przede mną i to w jego kark się wpatruję.
Pan Ridley cały czas coś mówi, opowiadając o historii jakiejś wojny, ale pewnie nawet nie wiedziałabym, gdyby zwrócił się bezpośrednio do mnie. Zupełnie nie mogę się dziś skupić, na niczym.
Wciąż jestem zła na Lanę, że nie chce dać swojemu ojcu wskazówki, która mogłaby okazać się istotna. Przecież fakt, że morderca układa ciała swoich ofiar w pentagram, jest ważny. Nadal nie wytłumaczyła mi też dlaczego nie chce mu powiedzieć, nie przyjmuję do wiadomości, że nie chce "by dowiedział się, że same próbowałyśmy to rozwiązać". To tylko wymówka, w dodatku wyjątkowo głupia. Nie uwierzyłam w nią nawet przez chwilę.
Ale nie mogę sama mu powiedzieć, nie chcę ryzykować przez Luke'a, Michaela, Ashtona i Caluma. Chociaż ten ostatni coraz bardziej działa mi na nerwy, a nasza gra staje się zbyt męcząca. Ciągłe udawanie, że mi na nim zależy sprawia, że czuję do niego jedynie niechęć. Niechęć, jakiej nie czułam nigdy wcześniej, nie wtedy, gdy kłócił się ze mną o siedzenie, wtedy gdy włamał się do mojego domu, gdy pozbawił mnie przytomnośći. Nie chcę go znać, nie chcę go widzieć, nie chcę, żeby mi na nim zależało. Ale zależy, z jakiegoś irracjonalnego powodu, stał się dla mnie ważny. I nienawidzę faktu, że nie potrafię pozbyć się tego uczucia. Ta gra musi się niedługo skończyć albo komuś stanie się krzywda.
- I na sam koniec, dziękuję wszystkim, którzy wysłali swoje zadania semestralne do konsultacji, niektóre z nich są naprawdę świetne, inne... cóż, po to mamy konsultację, by poprawić wszelkie niedociągnięcia. - Głos nauczyciela w końcu dociera do moich uszu, gdy wspomina o zadaniu. Jestem jedną z tych osób, które posłały je do konsultacji. Spędziłam nad nim naprawdę dużo czasu, szukając wzelkich informacji o mojej rodzinie i pochodzeniu. To jedyna rzecz, która odrywała moją głowę od natrętnych myśli.
Dzwonek rozlega się w szkole, a tuż po nim słychać uczniów pakujących podręczniki do torebek i plecaków, wzdychających z ulgą, że ostatnia lekcja dobiegła końca. Jestem jedną z tych osób, chociaż dziś po szkole jadę prosto do Noela na kolejny trening, nie mogę się tego doczekać. Okazuje się, że aktywność fizyczna też jest dla mnie świetną odskocznią od rzeczywistości, z każdym naszym spotkaniem robi się też coraz łatwiej. Szybko wracam do formy.
- Mia, czy mogłabyś zostać chwilę? - Zwraca się do mnie pan Ridley, na co kiwam nieco głową. Podręczniki wrzucam do torby, a szklaną butelkę na wodę biorę do ręki, przytrzymując ją za sznurek, przytwierdzony do drewnianej zakrętki. Podchodzę do biurka mężczyzny, gdy sala powoli się opróżnia. Kątem oka wyłapuję Caluma, posyłającego mi dziwne spojrzenie, ale chłopak nie odzywa się ani słowem, zostawiając mnie i nauczyciela samych w sali. Zastanawiam się, co powie, że moje zadanie było świetne? Że zalicza je przed terminem? Nie zdziwiłabym się, kiedyś to był dla mnie standard, oddawanie prac przed deadlinem, najlepsze stopnie w szkole, zaawansowane klasy. Tutaj też tak miało to wyglądać, ale dałam się rozproszyć. - Chciałem porozmawiać o twoim zadaniu. - Uśmiecham się nieznacznie, pochwała na pewno dobrze mi dzisiaj zrobi. Obserwuję mężczyznę w ciszy, jego jasne oczy opadają na moje. - Masz sporo do poprawy.
Moje usta prawie się otwierają gdy unoszę brwi do góry, zaskoczona jego słowami.
- Do poprawy? - Wyduszam z siebie, nie wierząc w to, co słyszę. - Sporo? - Potrząsam głową, upewniając się, że naprawdę to powiedział, że to nie mój umysł, robiący sobie ze mnie żarty.
CZYTASZ
Devil at my door [ C.H ]
FanfictionMia Bailey po dwóch latach wraca do rodzinnego miasta. Okazuje się jednak, że podczas jej nieobecności, w spokojnym Millburn, zaczęli ginąć nastolatkowie. Policja nie ma poszlak, dorośli boją się o swoje dzieci, coraz więcej osób znika bez śladu. ...