°Rozdział 5°

89 2 0
                                    

Matko co ja właśnie zrobiłam...

Dopiero po chwili zdałam sobie sprawy co ja zrobiłam. Miałam się nie zgadzać, a się zgodziłam. Boże.. Rozszerzyłam oczy i zacisnęłam usta w wąską linię kiedy Smith mi odpisał.

Wiadomość od Debil:
Dobra decyzja. To jutro zaczynamy. Słodkich koszmarów Ronnie.

Kurwa... Przeklinałam samą siebie w myślach. Boże co ja zrobiłam. Teraz jedyne co chciałam zrobić to się zabić. Rzuciłam urządzeniem o łóżko od razu idąc do łazienki. Przez cały dzień myślałam nad tym czymś i jutro to wszystko miało się zacząć. Tylko pytanie było takie jak ja mam to zrobić skoro za każdym razem kiedy go widzę mam ochotę mu przypierdolić?

Wyszłam z łazienki już ogarnięta. Ubrałam się w piżamę i cicho westchnęłam znowu padając na łóżko. Westchnęłam cicho i przewróciłam się na brzuch sięgając po telefon, który właśnie zaczął dzwonić. Przewróciłam oczami i odebrałam przykładając urządzenie do ucha.

-Czego?- warknęłam. No sorry nie umiałam być dla niego miła.

-Na serio nie umiesz choć raz przywitać mnie z szacunkiem?- spytał na co ponowie przewróciłam oczami.

-Ty i szacunek no nie wydaje mi się- mruknęłam znowu machając nogami- po co dzwonisz?

-Eh, wyjdź z domu- mruknął na co zmarszczyłam brwi.

-Co?- spytałam. Totalnie go nie rozumiałam. Po co miałam wychodzić z domu o tej porze?

-Poprostu wyjdź- powiedział i się rozłączył, a ja wpatrywałam się w swoją poduszkę z lagiem mózgu. Co kurwa?

Nie wiem nawet dlaczego szybko wstałam z łóżka i wzięłam pierwszą lepszą bluzę od razu ją zakładając. Po cichu wyszłam z pokoju i zeszłam na dół. Założyłam swoje klapki i wyszłam z domu jak najciszej zamykając drzwi. Po tym jak opuściłam budynek zaczęłam się rozglądać aż w końcu mój wzrok skrzyżował się z czekoladowymi tęczówkami Aidena. Brunet opierał się o swoje czarne auto, a pomiędzy wargami miał papierosa. Westchnęłam cicho i ruszyłam w jego stronę od razu zakładając kaptur i wkładając dłonie do krótkich spodni mojej piżamy.

-Więc co chciałeś?- spytałam stając metr od niego. Chłopak dalej wpatrywał się we mną i uważnie skanował moją twarzy. Dopiero po chwili wyrzucił nie dopałek i zgniotł go butem po czym odbił się od maski i do mnie podszedł.

-Chciałem Ci mniej więcej wytłumaczyć jak to ma być- mruknął cicho.

-No to słucham- powiedziałam. Brunet chwile się zastanawiał aż w końcu cicho westchnął.

-Więc tak. W szkole będziemy udawać parę. Ale nie tak od razu co nie. Na pewno to będzie szok kiedy nas zobaczą i kiedy nie będziemy się kłócić dlatego będą pewnie plotki. Jak chodzi o moją rodzinę. To do mnie na dwa miesiące przyjeżdża siostra z swoim rocznym synkiem. Razem z nią niestety przychodzi mama mojego ojca dlatego w stu procentach spyta czy kogoś mam. Odpowiem, że tak i wtedy będziesz musiała przyjść do mnie na kolacje- na jego słowa rozszerzyłam oczy i podniosłam brwi do góry.

-Ty chyba sobie ze mnie żarty robisz?- syknęłam na co ten pokręcił głową.

-Niestety nie.

-Nie mogłeś sobie znaleźć jakiejś innej dziewczyny? Przecież tyle obok ciebie lata!- warknęłam. Tego już nie umiałam powstrzymać.

-Spokojnie wytrzymasz dwa mieisące- mruknął, a ja pokręciłam głową i ją spuściłam.

-Czyli od jutra zaczynamy zabawę- spytałam podnosząc na niego wzrok. Brunet uśmiechnął się i podniósł jedną brew ku górze.

°•-From hate to love-•°Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz