°Rozdział 27°

69 1 2
                                    

Pov: Aiden.

Spiedoliłem po całości. Wiem o tym. A widok płaczącej Veronicy Reed sprawiał, że moje serce zaczynało boleć. Ale teraz. Teraz moje serce pokruszyło się na milion kawałków. Po tej całej kłótni zrozumiałem, że jestem stworzony do bicia singlem. Nie umiałem być romantyczny i miły jak większość chłopaków. Miałem mnóstwo minusów, które sprawiały że bałem się o to, że zrobię którejś z dziewczyn krzywdę. Ale były też plusy kiedy wiedziałem co musiałem zrobić. A tak bardzo chciałem z nią być.

Po tym jak dziewczyna zniknęła z mojego pola widzenia nie wiedziałem co mam zrobić. Ona też coś do mnie czuła. Przez dłuższy czas poprostu stałem i moknołem. Już dawno było po dzwonku na lekcję. Ale po tej chwili ciszy i samotności wplątałem swoje dłonie w włosy.

-Kurwa- przełknąłem i szybko podbiegłam do swojego samochodu.

Nie mogłem sprawić żeby ona cierpiała choć pewnie i tak już cierpiała mocno. Nie po tym co przeszła. Nie po tym co przydarzyło się jej w życiu. Nie mogłem. Ona nie mogła cierpieć tym bardziej przez takiego chłopaka jak ja.

Szybko wyjechałem z pod szkoły i zacząłem kierować się w stronę kwiaciarni. Nie wpadłem na inny pomysł co mogę jej dać. Dobrze pamiętałem jej słowa kiedy jechaliśmy na urodziny jej rodzicielki. Krwawy czerwień albo biały. Zaparkowałem przed kwiaciarnią i wszedłem z samochodu od razu wchodząc do budynku. Nikogo tam nie było oprócz jednej starszej Pani. Tej samej co wtedy.

-Witam ponownie po paru tygodniach- przywitałem się i rozejrzałem się po pomieszczeniu.

-Jakie Pan tym razem chce róże?- spytała starsza kobieta i na mnie spojrzała lekko się uśmiechając.

-Wszystkie- odpowiedziałem bez zastanowienia i stanąłem przy kasie- wszystkie w kolorze krwawej czerwieni i białego- dodałem, a uśmiech kobiety lekko zgasł.

-To wyjdzie dużo...- zaczęła, ale jej przerwałam. Chciałem to załatwić od razu.

-Cena tu nie ma znaczenia- powiedziałem i podparłem się dłońmi o blat ciężko oddychając.

-Nie mówię tu o cenie choć ona też nie będzie mała- powiedziała i rozejrzała się po pomieszczeniu- mamy tu najwięcej takich kwiatów.

-Za bardzo zjebałem- powiedziałem i spuściłam głowę w dół przymykając powieki- za bardzo.

-Dobrze, może być dwie czwarte z tego co mamy- powiedziała na co kiwnęłam głową- Eliza choć tu szybko!

-Tak jest?- zza jednych z drzwi wyszła trochę młodsza kobieta od starszej pani.

-Przyszykuj dla klienta bukiet składający się z dwóch czwartych naszych białych i krwawo czerwonych róż- powiedziała staruszka, a ta młodsza tylko kiwnęła głową- zwierz się komuś młodzieńcu powiedź co się stało.

-Pokłóciłem się z dziewczyną, która w dwa miesiące stała się dla mnie całym światem- wyszeptałem i przetarłem twarz dłońmi.

-Dziewczyny to bardzo wrażliwe osoby- powiedziała, a ja na nią spojrzałem- ile się znacie?

-Osiem lat- wyszeptałem i cicho westchnęłem prostując się.

-Przeczytaj sobie jakieś romantyczne książki albo obejrzyj jakiś romans- powiedziała- osiem lat przyjaźni rzadko się zdarza. Nie warto teraz w takim momencie odpuścić .

-Tylko problem jest w tym, że my przez te osiem lat siebie nienawidziliśmy- powiedziałem- ile mam zapłacić? I czy można dostarczyć kwiaty prosto do dziewczyny?

°•-From hate to love-•°Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz