°Rozdział 33°

58 1 0
                                    

I takim oto sposobem listopad zamienił się w grudzień. A raczej w połowę grudnia.

Z racji, że obiecałam mojej mamie, że odwiedzę ją w wigilię dokładnie za cztery dni dwudziestego grudnia jadę do Włoch. A dwudziestego piątego wylatuję. I dwudziestego szóstego jadę do rodzina Smitha na kolację. Ale to nie wszystko bo Aiden leci ze mną. Nie moja wina, że chłop chce się narazić, ale w sumie moi rodzice go poznają i dowiedzą się, że mam chłopaka. Często też jak z nimi rozmawiałam naprzykładm przez facetime to moi rodzice go widzieli, a ten się z nimi witał i rozmawiał.

A dziś był szesnasty grudnia. Tak naprawdę był już wieczór, ale życie. Siedziałam właśnie na kanapie i jadłam kolację, a obok mnie siedział chłopak. Na telewizorze leciał jeden z moich ulubionych filmów.

Przygryzłam lekko jedną wargę i rozejrzałam się po pomieszczeniu szukając swojego telefonu.

-Ej widziałeś gdzieś mój telefon?- spytałam bruneta siedzącego obok mnie.

-Nie, może jest w pokoju- powiedział, a ja wstałam z kanapy i weszłam do pokoju.

Nagle po pomieszczeniu rozbrzmiał dzwonek mojego telefonu dlatego od razu go dopadłam i odebrałam połączenie od mamy.

-Cześć skarbie- usłyszałam jej spokojny głos dlatego od razu się uśmiechnęłam.

-Cześć mamo- przywitałam się i usiadłam na ziemi- jak tam u was?

-Dobrze, właśnie skończyliśmy jeść kolację- powiedziała, a ja powoli wstałam z miejsca przypominając sobie o mojej kolacji.

-Ta, ja właśnie jem kolację- powiedziałam i przyciszyłam trochę film.

-Weź to podgłoś bo nic nie słyszę- warknął Smith chcąc zabrać telefon, ale ja byłam szybsza.

-To widać, że jesteś głuchy- syknęłam na niego- gadam z mamą i chce ją słyszeć, a nie jak się zabijają oglądałam ten film milion razy.

-A ja nie i co- uniósł jedną brew do góry, a ja tylko przewróciłam oczami.

-I gówno nic na to nie poradzę- warknęłam i cicho westchnęłam- nom coś chciałaś powiedzieć?

-Wy tak zawsze się kłócicie myślałam, że jesteście już przyjaciółmi- powiedziała moja rodzicielka- chyba to nie za jego pobicie dostałaś ostatnio uwagę.

-A nie to pokłóciłam się odrobinę z Mattem- mruknęłam przypominając sobie scenę z przed tygodnia- i takie mam już nawyki. Osiem lat robiliśmy sobie na złość więc.

-No tak- zaśmiała się cicho, a potem jej telefon został wyrwany.

-Ver kiedy do nas przylecisz nie mogę się doczekać!- odsunęłam telefon od ucha słysząc pisk Belli.

-Em, dwudziestego grudnia wieczorem powinniśmy być- powiedziałam i rozszerzyłam oczy- znaczy powinnam- poprawiłam się bo nikt nie wiedział o tym, że zabieram ze sobą Aidena.

-Zamierzasz wziąść kogoś ze sobą?- spytała moja rodzicielka, a ja tylko zacisnęłam usta w wąską linie i spojrzałam na roześmianego Smitha. Pokręciłam z politowaniem głową i pokazałam mu środkowy palec.

-Jak chcesz abym cię rozluźnił to...- nie było mu dane dokończyć.

-Smith!- krzyknęłam i z całej siły walnęłam go w głowę. Jednak ten się dalej śmiał.

-Jest tam Aiden?- usłyszałam głos ojca i Belli na raz. A aktualnie zaczęłam się z nim siłować i bić.

-Wiecie co muszę kończyć- powiedziałam jednak nie zdążyłam się rozłączyć kiedy telefon został mi wyrwany.

°•-From hate to love-•°Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz