°Rozdział 11°

82 1 1
                                    

-Na pewno nic więcej ci się nie stało?- spytał już po raz tysięczny Matt w czasie, w którym Smith opatrywał mi ramię.

-Nie nic więcej mi nie zrobili- powiedziałam spoglądając na podłogę- w czas przyjechaliście.

-Jakby zrobili ci coś więcej to bym ich zabił- warknął dalej spięty Aiden.

-Aiden uspokój się najważniejsze jest to, że Ver nic poważnego się nie stało- powiedział Zane. Brunet tylko cicho westchnął przez co poczułam jego ciepły oddech na swoim ramieniu i się wyprostował.

-Chcesz herbaty albo czegoś do jedzenia?- spytał spokojnie Smith zwracając się od mnie. Podniosłam lekko brwi i pomrugałam szybko oczami.

-Wolę ta druga wersje ciebie- mruknęłam cicho na co ten tylko cicho westchnął i na mnie spojrzał.

-Radzę ci nie przeginać bo jeśli dobrze pamiętam to jest moje mieszkanie- syknął na co z niewzruszoną mina na niego patrzyłam- nie dla każdego jestem miły i rzadko w ogóle jestem wiśmęc mogłabyś to uszanować- warknął bardziej ostrzej.

-Możesz sobie tą radę wsadzić w dupę- powiedziałam z uśmiechem na twarzy. Szczerze lubiłam się z nim droczyć- a ja ci przypominam, że jeszcze dziś dałeś mi zapasowe kluczyki- dodałam, a mój uśmiech się poszerzył.

-Nie wkurzaj mnie Reed- warknął.

-Wiecie my juz idziemy- powiedział cicho Shaw i cofnął się o krok.

-Jak coś to się nie pozabijajcie! A i jak już będziecie to robić to weźcie się zabezpieczcie!- krzyknął Walker i razem wybiegli z pokoju, a następnie słyszałam zamykanie domu. Oni mnie zostawili z tym debilem sam na sam. Między mną, a Aidenem zapadła cisza. W czasie, w którym oni wyszli my ani jednym słowem się do siebie nie odezwaliśmy.

-Debile..- mruknęłam cicho wstając z miejsca i podchodząc do ściany, aby z całej siły walnąć się w głowę- wiesz co ja jednak poproszę tą herbatę- mruknęłam obracając się do niego przodem. Praktycznie od razu zostałam przyparta do ściany za mną.

-Zamąciłaś mi w głowie Ronnie- wyszeptał brunet- przez ciebie sam już nie wiem czemu chce.

-Aiden...- chciałam coś powiedzieć, ale ten mnie pocałował przez co z moich ust wydobył się cichy jęk.

Chłopak ściskał mocno moje nadgarstki i przypierał je do ściany, a sam był bardzo blisko mnie. Po chwili się odemnie oderwał i spojrzał mi głęboko w oczy. Następnie złapał moje ręce jedną dłonią, a drugą odgarnął moje włosy, później położył ja na mojej taili i jeszcze bardziej się do mnie przybliżył zbliżając swoją twarz do mojej szyi.

-Nienawidzę cię- powiedziałam cicho kiedy jego usta spoczęły na mojej szyi.

-Ja ciebie też Ronnie i nie musisz tego powtarzać- wyszeptał do mojego ucha, a następnie przygryzł jego płatek znowu przechodząc na szyję.

Jego ciepły oddech owiewał moją szyję, a ręce mocno zaciskały się na moich nadgarstkach. Brunet zaczął podgryzać moją skórę i ją ssać robią malinki. Matko boska weź mnie ktoś zabije. Czemu ja mu się na to pozwalałam? Jestem idiotką. W pewnym momencie brunet się wyprostował i złapał mnie za uda podnosząc do góry.

-Aiden my nie możemy- wyszeptałam kiedy ten zbliżył swoją twarz do mojej.

-Dlaczego?- spytał również szeptem. Przełknęłam cicho ślinę.

-Zepsuję ci życie- powiedziałam cicho. Smith na moje słowa tylko się lekko uśmiechnął.

-Nie obchodzi mnie to- powiedział znowu mnie całując.

°•-From hate to love-•°Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz