°Rozdział 17°

74 1 1
                                    

Pov: Veronica.

Po słowach Jasona wszystko zadziało się szybko. Smith od razu ruszył w jego stronę i przyparł go mocno do ściany szepcąc mu coś do ucha. Potem kiedy ten zaczął się śmiać brunet przywalił mu mocno w nos. Tak mocno, że polała się krew. Stałam jak słup i patrzyłam na to zdarzenie. Nie wiedziałam co zrobić, ale musiałam jakoś zareagować. To przezemnie oni zaczęli się bić.

-Aiden przestań!- krzyknęłam w końcu i do nich podeszłam. Zane i Matt próbowali odciągnąć bruneta od Jasona jednak ten go nie puszczał.

-Odsunąć go on niego szybko!- krzyknęła Pani Peterson. Wszyscy chłopacy od razu go jakoś odciągnęli, a ja jako jedyna odważyłam się przed nim stanąć.

I wtedy poprostu. Smith przestał się wyrywać. W jego oczach nie widziałam juz złości, a pustkę. Jego oddech powoli się uspokajał, a ten tylko patrzył w moje oczy i próbował coś z nich wyczytać. Chłopaka twarz wyglądała tragicznie, ale dwa razy gorzej wyglądała Jasona. Przełknęłam cicho ślinę i powoli podniosłam rękę i dotknęłam jego łuku brwiowego, który był rozcięty.

-Przestań- syknął i zabrałam swoją dłoń od jego twarzy.

-Było się nie wdawać w bójki ty palancie- warknęłam cicho wzdychając i schowałam twarz w dłoniach- Boże jesteś takim idiotą.

-Nie zachowuj się jak moja matka- mruknął cicho. Całe szczęście, że chłopacy go puścili bo tak to by musieli nas słuchać

-Uwierz, że jak się nie ogarniesz to będę- mruknęłam. W tamtym roku też często wdawał się w bójki co mnie nie dziwiło.

-Nie będziesz mi mówić co mam robić Reed- syknął, a ja tylko przewróciłam oczami.

-Jeśli dalej będziesz zachowywać się jak ośmiolatek to będę- mruknęłam znowu cicho wzdychając- masz osiem lat czy dziewiętnaście?

-Nie przejęłaś się tym co on do ciebie powiedział?- spytał na co ja wzruszyłam ramionami.

-Nie.

-No właśnie, a ja tak, bo nikt nie będzie tak mówił do mojej dziewczyny- mruknął, a ja spojrzałam na niego z lekkim mordem w oczach.

Kolejny ruch w grze, która nigdy się nie skończy.

__________________________________

Od tego dnia minął jeden dzień. Właśnie Aiden zaparkował przed moim domem. Westchnęłam cicho i się z nim pożegnałam wysiadając z auta. Zamknęłam za sobą drzwi i podeszłam do budynku. Wzięłam głęboki wdech i wydech po czym pociągnęłam za klamkę. Powili weszłam do domu i rozejrzałam się po korytarzu.

Po chwili zza ściany wychyliła się moje rodzicielka. Jej oczy się lekko rozjaśniły kiedy mnie zobaczyła, a uśmiech wpłynął na jej twarzy.

-Veronica wróciłaś- powiedziała i szybko do mnie podeszła mocno przytulając.

-Cześć mamo- przywitałam się z nią, a następnie się od niej odsunęłam. Ściągnęłam buty i weszłam głębiej do mieszkania.

-Nawet nie wiesz jakie masz szczęście kochana- westchnęła cicho kobieta- akurat dziesięć minut temu ciocia Amber pomachała do siebie.

-O matko dzięki Bogu- mruknęłam łapiąc się za serce.

-Kochanie, a teraz skoro już jesteśmy same bez taty, który jest w pracy- zaczęła spokojnie, a ja wiedziałam że to mi się nie spodoba- powiedź prawdę. Co robiłaś z Smithem?

°•-From hate to love-•°Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz