*rozdział 10*

302 16 3
                                    

pov: Aurora

Siedziałam w restauracji.

Tak jak powiedział mi Bill poprzedniego dnia, razem z zespołem pojechali do studia, aby dopracowywać piosenkę. Miałam więc cały ranek dla siebie. Pierwsze co zrobiłam po obudzeniu to sprawdziłam czy Tom zostawił mi na biurku swój numer i tak, zostawił. Potem poszłam się przebrać i ogólnie ogarnąć. Teraz za wielkiego wyboru w ubraniach nie miałam, bo nie chciałam znowu brać od bliźniaków. Znaczy, gdyby mi pożyczyli to bym wzięła, ale tak się nie stało.

Ale skoro Tom wczoraj sam z siebie dał mi swoją koszulkę, to chyba się nie obrazi jak wezmę ją sobie na zawsze. Z resztą głupi by nie skorzystał i jej nie zabrał na moim miejscu.

Wczoraj wspominałam, że jak na chłopaków mają czysto w pokoju. Po tym co zobaczyłam rano, cofam te słowa. Widać było, że wybranie ubrania sprawia im trochę problemu, bo wszędzie było coś rozrzucone.

Nie chciałam grzebać im w rzeczach, ale chyba nie pogniewają się jak im je trochę poukładam. Nie wkładałam im tych ubrań do szafy, albo walizki, tylko je poskładałam i odłożyłam na kanapę. Czynność ta zajęła mi kilkanaście minut, a różnica po ogarnięciu była duża.

Przez to, że ich mini lodówka świeciła pustkami, musiałam zejść do restauracji, aby coś zjeść. I tak właśnie trafiłam tutaj.

Siedziałam, jadłam, myślałam.

Z tym ostatnim było najgorzej, bo nie wpadłam na żaden pomysł jak mogę wrócić. Byłam już zmęczona tym zamartwianiem się. Nie wiedziałam jak sobie z tym poradzić, więc musiałam się kogoś doradzić.

Nagle zobaczyłam, że ktoś podchodzi do mnie od prawej strony. Co prawda ta osoba już o tym wie, ale rozmowa nigdy nie zaszkodzi.

- Jak tam? - zapytała Lara siadając na stołku naprzeciwko mnie. Postawiła na stole talerz pełen jedzenia. Nie żebym oceniała, ale nie ma szans że sama zdoła tyle połknąć.

- Super. - westchnęłam niezgodnie z prawdą.

- Byłaś u tych Kaulitzów, czy nie?

- Byłam.

- I jak?

- Spoko.

- Nie jesteś dziś za bardzo rozmowna. - stwierdziła.

- No co ty nie powiesz.

- A co się stało?

- Nie mam jak wrócić. Z resztą to już zauważyłaś. - powiedziałam, a ta na moje słowa głośniej odetchnęła.

- Coś mi się wydaje, że mówisz prawdę.

- Brawo Sherlocku.

- Ale powiedz mi, tak bardzo nie chcesz tutaj zostać?

Szczerze powiedziawszy jedynym powodem dla którego mogłabym zostać jest TH. Zauważyli mnie w tym gównianym świecie i miałam okazję z nimi posiedzieć już pierwszego dnia. Gdyby nie to, to nie wiem co bym ze sobą zrobiła.

- Nie, że nie chce, ale wiem że muszę wracać.

- Ale po co?

- Bo mnie tam będą szukać. Nie mogę sobie wyobrazić, że ja świetnie się tutaj bawię, a moja rodzina w tym czasie się zamartwia.

- Kumam, ale co jak nie masz innego wyjścia? - zapytała, na co wzruszyłam ramionami.

- Nie wiem co zrobię. Jak nie będę mogła wrócić to wiadomo, że zostanę. Ale może to zaburzyć przyszłość.

- W sensie?

- W sensie nie może być dwóch Auror w przyszłości.

- Ale nie będzie was dwie. Ciągle jesteś ty sama, ale w innym czasie.

Right person, wrong time || Tom Kaulitz Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz