pov: Aurora
O dziwo namówienie rodziców na koncert Tokio Hotel w Berlinie nie było trudne.
Minęło już trochę tygodni odkąd wróciłam z przeszłości. Zdążyłam się już przyzwyczaić do ponownego życia, ale mimo to odczuwałam tęsknotę, głównie za Tomem. Wiem, że pojechanie na koncert nie cofnie wspomnień, ale przecież i tak chciałam zobaczyć ich na żywo. To znaczy już wiedziałam, tylko w innym wydaniu.
Często miałam ochotę opowiedzieć o tym komuś, ale przecież i tak nikt by mi nie uwierzył. Tak naprawdę jedyną osobą, z którą byłabym w stanie się skontaktować to Lara, ale przecież to matka mojej przyjaciółki. Może ma demencję i już nie pamięta, że coś takiego się wydarzyło. Potem zgłosi mnie gdzieś, że jestem pierdolnięta i zamkną mnie w psychiatryku.
No i była też Marie, ale ona już od dawna mnie nie obchodziła.
Często miałam ochotę znowu udać się do tego berlińskiego hotelu i ponownie się przenieść, ale wiedziałam że to nie będzie odpowiednie wyjście. Przeszłość musiała pozostać przeszłością.
W każdym razie, przez to że kupiłam bilet Meet & Greet, to zaraz po koncercie mogłam spotkać się z zespołem. Byłam jednocześnie bardzo podekscytowana, ale i zestresowana. Zdaje sobie sprawę, że chłopaki po tylu latach nie będą mnie pamiętać, ale przecież ja ich będę już na zawsze.
***
Stałam już w kolejce do spotkania się z nimi. Mimo, że przede mną było jeszcze kilka osób, to i tak już od długiego czasu ich widziałam i się na każdego z osobna gapiłam. Wiadomo, że przez ten czas bardzo się zmienili, ale patrząc na nich przypominałam sobie jak siedzieliśmy razem w pokoju i rozmawialiśmy, albo ogólnie co robiliśmy z Tomem.
Kolejka bardzo szybko ruszała, więc lada moment stałam na samym jej początku. Odczekałam jeszcze chwilę, aż jakieś dziewczyny przestaną robić sobie z nimi zdjęcia. Gdy tak się stało, wzięłam głęboki oddech i do nich podeszłam. Z początku tylko się przywitałam i przytuliłam z każdym.
- Podpiszesz mi się? - zapytałam, wyciągając w stronę Toma płytę "Zimmer 483", bo była moją ulubioną. Stresowałam się bardzo, chociaż w sumie to nie wiem czym. I tak już od dawna wszyscy żyją w swoim świecie.
- Jasne - powiedział, a ja lekko wzdrygnęłam się na jego głos. Nie żebym się bała, ale naprawdę czułam się rozemocjowana. - Masz marker?
- Nie właśnie. - odparłam, mając nadzieję że mi nie powie żebym w takim razie wypierdalała. Trochę byłam nieprzygotowana.
Tak się oczywiście nie stało, bo Tom schylił się do jakiejś torby i chwilę później wyjął z niej wspomnianą rzecz. Przez to, że ciągle śledziłam jego ruchy, zauważyłam bardzo ciekawą rzecz, wiszącą na zamku torby. A mianowicie brelok. Patrzyłam na niego na tyle długo, że byłam pewna, że to ten ode mnie, którego podarowałam mu tuż przed moim powrotem.
Wiadomo, że byle gdzie mógł sobie kupić takie słońce i gwiazdę. Jednak coś mnie przekonywało ku temu, że to dokładnie ten sam.
- Coś nie tak? - zapytał Tom, zabierając ode mnie płytę, po czym złożył na niej szybki podpis.
- Nie, wszystko gra. - odparłam, ale tak naprawdę wszystko nie grało. Miałam ochotę zapytać go skąd ma tą zawieszkę, ale wyszłabym na dociekliwą.
- Skąd jesteś? - zadał kolejne pytanie, po czym przekazał mi płytę.
- Z Frankfurtu.
- Lubię Frankfurt. - rzekł z uśmiechem, którego odwzajemniłam. Wiem, że to już nie ten młody Tom, ale chciałam żeby ta rozmowa ciągnęła się w nieskończoność.
- Jak wam minął koncert?
- Ja powinienem zadać ci to pytanie. Ale mi bardzo szybko.
- Mi też. Mogę ci coś dać? - zapytałam, chociaż to było raczej wiadome, bo parę razy już widziałam jak ktoś im coś przekazuje.
- Chętnie przyjmę. - odparł, więc włożyłam rękę do torby i po chwili wyjęłam z jej swój rysunek. Wiem, jestem bardzo kreatywna z prezentami.
- Proszę. - powiedziałam, przekazując mu kartkę.
- Dzięki - odparł i już miał ją gdzieś tam odłożyć, ale chyba w porę się zorientował, że byłoby to niemiłe gdyby nawet na nią nie spojrzał. Skierował, więc swój wzrok na kartkę i dokładnie przyglądnął moim bazgrołom.
Rysunek przedstawiał jego w warkoczykach. Pamiętam, że narysowałam go będąc w 2000s, a on go już wtedy zobaczył. Jednak z wiadomych przyczyn nie mogłam mu go wtedy dać.
- Co tam masz? - zapytał nagle Bill, przybliżając się do brata i również zerkając na kartkę. Przed chwilą widziałam jak żegna się z dziewczyną, która stała za mną, więc już chyba wykorzystałam swój limit czasowy - Ale ładne.
- Też mi się podoba, dam go w honorowe miejsce. - dodał Tom, a potem ostatecznie odłożył rysunek na bok.
- Chcesz zdjęcie? - zapytał Bill, patrząc na mnie. Przez chwilę utrzymałam z nim kontakt wzrokowy. Nawet nie uwierzycie jaki jest cudowny na żywo.
- Tak, pewnie. - odparłam, a potem podałam swój telefon jakiemuś mężczyźnie, który był odpowiedzialny za robienie zdjęć.
Stanęłam między Tomem, a Georgem. Poczułam się wśród nich bardzo bezpiecznie, ale po chwili przyszedł czas na pożegnanie. Po kolei powiedziałam do każdego coś miłego, a potem niestety już musiałam odejść. Kiedy przechodziłam obok Toma, a przy Gustav'owi znalazła się kolejna osoba do spotkania, to usłyszałam od niego jeszcze jedne słowa, które wewnętrznie (i zewnętrznie pewnie trochę też) mnie zmutowały.
- Pa, przybyszko. - szepnął dość cicho, żebym tylko ja go usłyszała. Myślałam, że zemdleje, gdy to powiedział.
TOM MNIE JEDNAK KOJARZY.
Nie wierzyłam w to, ale jednak tak jak niegdyś powiedział, zachowałam się w jego sercu. A jak nie sercu, to przynajmiej w głowie.
Po usłyszeniu tego, odwróciłam się jeszcze na chwilę, żeby styknąć się z jego spojrzeniem. Uśmiechnęliśmy się do siebie w tym samym czasie. Jednak kątem oka zauważyłam podejrzany wzrok Billa. W sumie to stał zaraz obok Toma, a głuchy nie jest, więc miał prawo to usłyszeć. Sam nic więcej nie dodał, ale wszyscy troje wiedzieliśmy.
Chociaż bardzo chciałam, to nie mogłam zostać z nimi na dłużej. Teraz to już naprawdę pora było wracać do siebie.
Co oczywiście nie oznacza, że kiedykolwiek zapomnę o tym co mnie spotkało.

CZYTASZ
Right person, wrong time || Tom Kaulitz
FanfictionChęć poznania kogoś jest bardzo mocna i dla niektórych również bolesna. Ale co gdyby podróże w czasie istniały naprawdę?