Rozdział 12
Nie specjalnie przejęłam się groźbami Emmy, więc zwyczajnie udałam się do szkoły gdzie stał Max, Dylan, Tony, jacyś ich koledzy i Shane... starałam się nie patrzeć w kierunku tego ostatniego i zwyczajnie poszłam prosto przed siebie pod sale w której miałam lekcjie.
- Ej, czy to prawda, że łączy cię coś z jednym z Monetów? - zapytał jakiś czarnowłosy chłopak który do mnie podszedł.
- Gdyby nawet to co?
- Cholera, brałbym się za ciebie. - podniosłam brew na słowa chłopaka.
- A skąd wiesz, że ja coś z tobą bym chciała?
- Przkonałbym cię, kochanie.
- Wybacz, nie jestem twoim kochaniem - wyminełam go i weszłam do klasy.
***
Po skończonej lekcji wyszłam z sali i szłam do szafki kiedy poczułam uścisk na ramieniu i mocne pociągnięcie. Usłyszałam trzask drzwi i uścisk na ramieniu znikł, otworzyłam oczy które nawet nie wiem kiedy zamknęłam, byłam w jakimś małym ciasnym pomieszczeniu. Na ceglanych ścianach wisiały półki na których stały środki czyszczące, na podłodze znajdowały się krzesła i kartony, jakieś mopy i biurko. A przede mną stał Shane.
- Dlaczego jesteśmy w składziku woźnego? - zapytałam chłopaka.
- Dlaczego mnie unikasz?
- Mam powód.
- Jaki? - wzdechnełam ciężko na dociekliwość chłopaka.
- Ale ty uparty jesteś.
- Dlaczego mnie unikasz? - powtórzył.
- Naprawdę? Całowałeś się z Emmą, olałeś mnie a gdy ja się całowałam z tamtym typem, ty zrobiłeś mi awanturę. Chyba miałam prawo się zdenerwować?
- Rozmawialiśmy o tym.
- Kiedy?
- Pamiętasz jak rozmawialiśmy, albo bardziej się kłóciliśmy w aucie gdy odwoziłem cię do domu po imprezie? - zastanawiałam się chwilę, ale za nic nie mogłam przypomnieć sobie takiej sytuacji.
- Nie.
- Mówiłem wtedy, że ona nawet mi się nie podoba tak szczerze to podoba mi się ktoś inny. Przepraszam, nie wiem, byłem o ciebie zazdrosny. Na dodatek ten blondasek z którym się całowałaś, pieprzył o tobie straszne gówno no i właśnie dlatego się z nim biłem. Nikt nie może mówić o tobie w ten sposób. Wybaczysz mi? Proszę?
- W porządku, wybaczam. - gdy tylko te słowa opuściły moje usta, Shane chwycił mnie w ramiona.
- Tęskniłem za tobą... - wyszeptał mi do ucha.
Staliśmy tak w objeci gdy stwierdziliśmy, że powinniśmy już wyjść z tego składzika. Szarpnęłam za klamkę ale drzwi ani się ruszyły
- Shane?
- Co tam?
- Mamy problem... zatrzasneliśmy się.
- Co? - Tym razem to brunet próbował otworzyć drzwi, które w dalszym ciągu ani drgnęły. - Cholera...
- Nie ma zasięgu. - powiedziałam sprawdzając telefon.
Shane rozejrzał się po pomieszczeniu i chwycił za krzesło.
- Co robisz?
- Będę próbować wyważyć drzwi. - Chwycił mocniej krzesło i z rozpędu wpadł na drzwi które poleciały z hukiem na podłogę.
- No nieźle... - Shane chwycił mnie za rękę i ruszyliśmy w stronę wyjścia.
***
Wyszłam ze szkoły razem z brunetem i wsiadłam do jego auta. Shane odwiózł mnie do domu i odjechał a ja poszłam do środka.
- Gdzie byłaś? Długo cię nie było. - powiedział tata gdy weszłam do domu.
- Rozmawiałam z Shanem, i zatrzasneliśmy się w składziku woźnego.
- Dlaczego rozmawialiście w składziku woźnego?
- Długa historia...
- No dobrze, jesteś głodna?
- Nie bardzo, idę do pokoju mam sporo nauki.
Zgodnie z tym co powiedziałam poszłam do swojego pokoju, Zostawiłam plecak przy biurku i poszłam do łazienki.
Wzięłam prysznic i przebrałam się w dresy. Odświeżona zaczęłam odrabiać lekcje, skoczyłam koło 21 i zmęczona dzisiejszym dniem położyłam się spać.
![](https://img.wattpad.com/cover/361245223-288-k164076.jpg)
CZYTASZ
Tylko My - Shane Monet
Teen FictionBella prowadziła spokojne życie. No cóż, do czasu. Gdy dziewczyna miała 16 lat została poinformowana, że musi przeprowadzić się do pensylwani. Do ojca z którym nie miała kontaktu 7 lat. Tam poznaje mnóstwo interesujących osób, lecz najbardziej namie...