Rozdział 17

414 17 6
                                    

Rozdział 17

Perspektywa Shane'a

Właśnie stałem sobie z Bellą pod szkołą, kiedy ktoś dotknął ją w ramię, brunetka gwałtownie się odwróciła po czym znalazła się w objęciach jakiegoś wysokiego szatyna.

- Marcus! Co ty tutaj robisz?! - zapytała niemal krzycząc i śmiejąc się.

- Przyjechałem cię odwiedzić,  cherie.

- Cherie? Bella kto to? - wtrąciłem się i zapytałam mierząc nie przyjemnym spojrzeniem chłopaka który obejmował moją dziewczyne.

- No tak, nie znacie się. Shane, to jest Marcus mój przyjaciel. A Marcus, to jest Shane mój chłopak.

- Stać cię na więcej... - Marcus wyszeptał do Belli na tyle głośno, że udało mi się usłyszeć.

- Słyszałem, i nie pozwalaj sobie.

- Wyluzuj, Shane. - uśmiechnął się do mnie Marcus i przyciągnął bliżej siebie Belle.

***

- Dylan, jest sprawa. - powiedziałem gdy brat odebrał telefon.

- Co jest?

- Pamiętasz naszą sztuczkę ze schodami...?

- Jak mógłbym zapomnieć? Cały czas śmieje się na samo wspomnienie tego, jak ten cały Jason po nich leciał. - zaśmiał się

- Super, mam kolejnego kandydata na naukę latania.

- Kto? Ktoś zrobił coś Hailie?! Co za skurwysyn! Kto to?!

- Spokojnie, tym razem nie chodzi o dziewczynkę, a o Belle. Jej "przyjaciel" zachowuje się podejrzanie, i trzeba coś z tym zrobić.

- Nie musisz powtarzać dwa razy. Dawaj namiary na gościa.

- No wiem, że ma na imię Marcus. Jest wysokim szatynem z krzywą mordą.

- Dobra znajdę go jakoś.

- Zajebiście, dzięki. To weź go znajdź, wyciągnij jakieś brudy czy coś i chciałbym być przy tym jak łamie sobie kończyny Dobra?

- Jasne, to jak coś będę miał to ci powiem.

- Dobra.

Tylko My - Shane Monet  Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz