Rozdział 29

296 20 18
                                    

Rozdział 29

  Stanęłam jak wryta i patrzyłam na mężczyznę. Nie wiele się zmienił przez ostatnie cztery lata, rozbudował trochę bardziej swoją i tak muskularną sylwetkę i oczy które zaświeciły się na mój widok cały czas były przyozdobione gęstymi rzęsami.

Poczułam bolesne ukłucie w sercu i nos zaczął szczypać, co zwiastowało nadchodzący płacz. Przemknęłam ślinę próbując pozbyć się guli w gardle i spróbowałam się odezwać:

- Ja... - nie skończyłam bo usłyszałam nawoływanie mojego imienia, Lilka a za nią szła Chrisi te to wiedzą kiedy się pojawić...

- O mój Boże! - zapiszczała Lily - Ty... ty jesteś Shane Monet! - darła się w niebogłosy

Po usłyszeniu Nazwiska Christina wytrzeszczyła oczy i zrobiła potężnego side eye na chłopaka który dalej jak w transie się we mnie wpatrywał.

- To TEN Shane? - zapytała rudowłosa, dalej nieprzyjemnie patrząc na mojego byłego chłopaka. W odpowiedzi skinęłam delikatnie głową na co ona parskenła i kopneła Lily w kostkę na co blondynka pisnęła ale tym razem z bólu.

- Mogę wiedzieć dlaczego mnie kopiesz? - sapnęła oburzona.

- To ON - bardzo dokładnie podkreśliła "on"

- Nie... - Lily nabrała gwałtownie powietrza - Żartujesz?! O nie! Ty parszywy, głupi i bezndziejeny śmieciu! Jak mogłeś ją tak zostawić! - ponownie parsknęła oburzona - Bella kochanie, idziemy. - tym razem zwróciła się do mnie zarzucając swoimi lśniącymi blond włosami, którymi przy okazji uderzyła Shane w twarz.

Dziewczyny wzięły mnie pod ramię z obu stron i ruszyłyśmy w stronę kawiarni.

- Ale gość ma tupet! Żeby tak na ciebie wpadać?! - bylwersowała się Lily.

- I ty naprawdę byłaś z takim... czymś? - zapytała zniesmaczona Chrisi. Miałyśmy absolutnie inny gust co do mężczyzn.

Nie odpowiedziałam dziewczyną dlatego, że cała moja głowa była zajęta myślami o niebieskookim brunecie co nazywa się Shane...

- Wiecie? Ja chyba pójdę już do domu. Do zobaczenia. - posłałam im buziaka w powietrzu i ruszyłam w stronę mojej kamienicy

***

Perspektywa Shane'a

Gdy Bella odeszła razem z przyjaciółkami przeklinałem się, że nie wziąłem od niej jakiegoś numer czy no cokolwiek.

Nie widziałem jej cztery lata, nie słyszałem jej głosu i jej śmiechu.

Teraz już tak łatwo nie odpuszczę. Przez całe 1468 dni myślałem o niej. Była i nadal jest moją pierwszą myślą rano I ostatnią gdy zasypiam, jeżeli ona nie jest moją bratnią duszą to nie mam pojęcia kto mógłby nią być.
Wziąłem telefon i zadzwoniłem do ludzi, którzy nie całą godzinę później znaleźli mi jej numer.

Nie wiele myśląc kliknąłem na zieloną słuchawkę i przyłożyłem telefon do ucha czekając aż Bella odbierze.

- Halo...? - W słuchawce rozbrzmiał jej delikatny głos

- Bella...

- Shane? Z kąd masz mój numer? Dlaczego do mnie dzwonisz?

- Ja... Bella, chciałbym porozmawiać. Masz czas dziś wieczorem?

Dziewczyna chwilę się zastanawiała i nie pewnie się zgodziła. Dogadaliśmy się o której i gdzie dokładnie i rozłączyłem się, zapisałem jeszcze jej numer po czym poszedłem przygotować się do wieczornego spotkania.

Tylko My - Shane Monet  Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz