Rozdział 4.

455 37 2
                                    


Adria 

 Pierwszym, co poczułam rozbudzając się ze snu było piekielne ciepło. Nie było ono spowodowane gorączką, bo ona odpuściła wieczorem. Ciężar na brzuchu i miękka sierść drażniąca drugą stronę ciała rozwiały jakąkolwiek wątpliwość. Na pewno nie było mi gorąco przez gorączkę. Puchowa kołdra zapewniała mi dostateczne ciepło. Obecność obejmującego mnie Rusha i śpiącego po boku Tiffaniego sprawiła, że czułam się, jak na plaży w pełnym słońcu. Posiadałam swoje osobiste grzejniki.

 Zsunęłam z głowy kaptur przeciągając dłonią po przetłuszczonych włosach. Nagły ruch sprawił, że Rush mruknął coś we śnie i mocniej docisnął rękę. Nigdy nie podobało mu się, że pierwsza wstawałam i swoim wierceniem zaburzałam jego regenerację. Czasami zwyczajnie wtulałam się w niego i pogrążałam się w drzemce, a czasami nie mogłam tego zrobić i czekałam aż się wybudzi. Tak było w tym przypadku. Zegar wskazywał piątą rano. Spałam całą noc budząc się tylko, by przyjąć dawkę leków, i kiedy Rush wstawał, żeby zmierzyć mi temperaturę. Ponadto spałam całe ostatnie dwa dni. Nie miałam już siły na sen. Byłam wypoczęta na najbliższe kilka dni.

 Mężczyzna wtulał się w moją klatkę piersiową pochrapując w skórę. Podsunęłam się wyżej uważając, żeby nie zrobić mocniejszego ruchu. Nie chciałam go obudzić. Zasłużył sobie na odpoczynek, po tym jak zajmował się mną przez ostatnie godziny. Byłam mu za to ogromnie wdzięczna. Gdyby nie on mogłabym nie dojść do siebie tak szybko. Zapewnił mi leki, zadbał, żeby pokój był wywietrzony, przypilnował mnie z jedzeniem. Tak naprawdę, tylko dzięki niemu zdołałam wstać na nogi, a objawy nie dawały się tak we znaki.

 Podparłam się o wezgłowie, dłonią sunąc po nagich plecach prokuratora. Drugą ręką sięgnęłam do włącznika. Zapaliłam lampkę nocną rozświetlając pokój. Przez rolety przebijała się poświata światła z zewnątrz. Rozejrzałam się po otoczeniu. Książki leżały na swoim miejscu, tablica stała naprzeciw łóżka przypominając o trwającej sprawie. Tiffany kręcił się w nogach patrząc na mnie swoimi błyszczącymi kamykami. Rush pilnował, żeby nie wchodził do pokoju. Tym bardziej, żeby nie wskoczył do łóżka. Kładąc się wieczorem zostawił psa za drzwiami. W nocy musiała go wpuścić do środka Daphne. Zawsze go wpuszczała, gdy ja pogrożona pracą zapominałam zostawić otwarte drzwi, albo kiedy ze zmęczenia padałam, jak długa. Była to niepisana zasada. Pies na noc miał być ze mną.

— Spokojnie — szepnęłam, kiedy mężczyzna zaczął się wiercić. — Śpij, Rush.

— Nie waż się stąd ruszyć — wymamrotał, okrywając się pościelą.

— Nie mam zamiaru się nigdzie ruszać. — Złożyłam muśnięcie na głowię.

 Pobrał głębszy oddech wracając do swojego sennego świata. Wpatrywałam się w niego, nie mogąc przestać zachwycać się jego łagodnym widokiem. Nie mogąc uwierzyć, że on dalej przy mnie jest. Zapamiętywałam ten widok obawiając się, że wkrótce zostanie mi odebrany.

 Odsunęłam od siebie ponure myśli. Nie był to najlepszy moment na popadanie w smutek. Mieliśmy jeszcze dla siebie czas. Zastąpiłam je myślami o mojej przyszłości związanej ze studiami, co jeszcze bardziej mnie dobiło. Musiałam zacząć pisać pracę końcową. Wybrać jej temat i kierunek, w który chciałabym podążyć. Na poważnie zaczęłam zastanawiać się nad zostaniem kryminologiem, a nie kryminalistykiem. Prócz tego przez myśl mi przebrnęło, żeby w przyszłości poszerzyć swoje kompetencje o kolejną aplikację i kierunek. Myślałam nad kolejnym kierunkiem zbliżającym mnie do konkretnego pracowania w terenie. Może biegłym sądowym?

 Idąc za myślami wywinęłam się do sięgnięcia po laptop. Odpaliłam urządzenie. Podzieliłam ekran na pół. Na jednej części wyświetliłam wzór rozpoczęcia pracy, na drugiej połowie odpaliłam program do pisania. W wyszukiwarce odnalazłam najgłośniejsze sprawy morderstw, które się wydarzyły w ciągu ostatnich pięćdziesięciu lat. Oczywiście, pierwszy wyświetlił mi się Jeffrey Dahmer. Zyskał kolejną dawkę popularności po tym, jak powstał o nim serial na Netfliksie. Nawet nie uwzględniłam go na swojej liście. Za dużo prac o nim powstało bym o nim pomyślała. Nic nowego nie odkryłabym na jego temat. Rozpruwacza też odrzuciłam.

Nietuzinkowe Morderstwa Walka z czasem #2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz