Rozdział 15.

358 38 18
                                    


Rush 

 Patrzyłem na twarz Adrii, na którą padało światło z wyświetlacza telefonu. Skamieniała wpatrywała się, jak domniemałem w wiadomość, nie słysząc, że kończyłem mówić swoją tezę i czekałem, aż ponownie zacznie wmawiać mi, że jej dziekan był niewinnym człowiekiem. Zamiast tego zastałem taki widok i byłem szczerze ciekaw, co wywołało w niej taką reakcję. Co więcej, nie miałem dobrych przeczuć patrząc, że ostatnie wiadomości były z zastrzeżonych numerów i nie przynosiły niczego korzystnego.

 Chrząknąłem sprawdzając czy zaczęła kontaktować, czy dalej pusto wgapiała się w ekran. Kiedy się tak zawieszała nie potrafiłem ocenić, co przez nią przemawia. Czy była skupiona, zła czy uradowana. Bo w takich momentach Adria była skamieniała, z jej mimiki nie dało się ocenić emocji. Jedyne co dostrzegłem to nagłe zblednięcie. Z jej twarzy zniknęły wszystkie kolory.

— Adria — powiedziałem, kiedy nie zareagowała na chrząknięcie.

 Wzdrygnęła się nabierając głęboko powietrza.

— Co znowu dostałaś? Kolejna wiadomość od nieznajomego? Mów do mnie, bo zaczynam się niepokoić — warknąłem zrywając się z miejsca. Znalazłem się przy niej w trzech krokach. — Co jest?

 Wzniosła na mnie spojrzenie wykrzywiając wargi w zadowoleniu. Jej reakcja mnie zdekoncentrowała.

— A nie mówiłam!? Mam rację! — krzyknęła odwracając telefon w moją stronę.

 Pomrugałem pochwytując telefon. Zdumiony wpatrywałem się w zdjęcie przedstawiające parę w objęciach. Monteford obejmował Lambert. Jego usta były przyciśnięte do czoła w czułym geście. Zdjęcie zostało zrobione gdzieś poza murami szkoły. Na dole fotografii widniał wymowny komentarz „zakochani".

 Dostałem właśnie potwierdzenie przypuszczeń Adrii. Potwierdzenie, że jej dziekan był w związku z najnowszą ofiarą. To tłumaczyło obecność jego odcisków palców w jej mieszkaniu, ale nie zwalniało go z podejrzeń. Zostanie z nich zwolniony dopiero po dostaniu potwierdzenia, że nie był obecny w mieście w czasie jej morderstwa.

— Mówiłam ci to nie chciałeś wierzyć! — wytykała wielce zadowolona z siebie.

 W tym wszystkim nie dostrzegła znaczącego szczegółu, na którego myśli przechodziły mnie dreszcze.

— Zamknij się już — warknąłem, zaciskając palce na urządzeniu. — W tej chwili nie liczy się ten kutas ani morderca. Nie dziwi cię, że dostałaś zdjęcie w momencie, którym rozmawiamy o tym przypadku? — zapytałem wskazując fotografię.

 Dziwnym trafem dostała wiadomość, gdy prowadziliśmy dyskusję. Zupełnie jakby nadawca stał wśród nas i szukał w telefonie odpowiedniego pliku. To nie był przypadek, że teraz je dostała.

 Ściągnęła brwi do jednej linii analizując moje słowa. Powoli docierało do niej, co próbowałem jej przekazać.

— Myślisz, że mam podsłuch w telefonie? — szepnęła, dokładnie poruszając ustami.

 Był tylko jeden sposób, żeby to sprawdzić.

 Zerwałem się prędko opuszczając biuro. Adria wybiegła za mną starając się mnie dogonić. Mijałem agentów nie przejmując się, że mogłem kogoś potrącić ramieniem. Nasze wybiegnięcie wzbudziło zainteresowanie osób przebywających w otwartym pomieszczeniu. Zawsze musieli wodzić za nami spojrzeniem starając się poznać jakieś informację o sprawie, którą prowadziliśmy. Nasze zjawienie się nigdy nie zostawało pominięte, choć ja jawnie ich ignorowałem. Opornie szło to Adrii, która przeżywała nieprzychylne spojrzenia swoich rówieśników. Współczuła im, co było dla mnie niezrozumiałe. Nie miała żadnego wpływu na to jak pozostali agenci traktowali swoich stażystów. Oni mieli do niej pretensje, a ona powinna mieć ich w dupie.

Nietuzinkowe Morderstwa Walka z czasem #2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz